wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 25.

"...Zapytałam się go o to ponieważ to jest dziwne. Mówił mi że idzie do domu, bo źle się czuje a tu ka bum wypada z auli. -Emm... No bo jak wychodziłem ze szkoły to spotkałem vice-dyrektorkę i kazała mi się wrócić. - odpowiedział, a ja czułam że coś kręci. -Powiedzmy że ci wierzę. - odpowiedziałam, choć nie wierzyłam mu w ogóle. Autobus przyjechał po chwili, a my wsiedliśmy do niego. Spojrzeliśmy do tyłu, i od razu wiedzieliśmy że będą jakieś kłopoty, ale żadne z nas się nie odezwało słowem..."

... Adam usiadłszy wygodnie na siedzeniu, wyjął telefon z kieszeni, aby po chwili włączyć sobie muzykę. Podał mi jedną słuchawkę a ja usłyszałam piersze nuty piosenki Rihanny i Davida Guetty 'Right now'. Siedzieliśmy w ciszy przez chwilę pogrążeni w swoich własnych myślach... Do czasu. Niestety dwóch napakowanych dresiarzów z tyłów autobusu przysiadło się obok, i zaczęli coś mówić do Adama. Nie zwracałam uwagi na nich, gdyż to nie była moja sprawa, a co najważniejsze nie znałam ich. -Mała! Co tak cicho siedzisz? Język Ci ucięło?- zapytał mnie jeden z pajaców siedzących obok, po czym zarechotał niczym żaba, ale pomimo tego i tak nic się nie odezwałam i nadal słuchałam muzyki. -Patrzcie jeszcze głucha!- zaśmiał się drugi, na co ja przewróciłam teatralnie oczami, i dalej ich ignorowałam. - Głucha jesteś szmato?!- warknął do mnie jeden z kolesi, na co ja spojrzałam się na niego z znudzonym wzrokiem -Nie. Po prostu nie reaguję na takich kretynów jak wy. - powiedziałam spokojnie a oni natychmiast się oburzyli -Ty suko! Myślisz że wszystko Ci wolno?! - krzyknął kolejny, a ja po raz kolejny przewróciłam oczami. Boże... Jakie ułomy. Jak można nie rozumieć tak prostych słów?! Ugh..-Wolno mi więcej niż wam. A teraz z łaski swojej ruszcie swoja zapocone dupska, bo chciałabym wysiąść. -widząc że nie reagują na moje słowa, Adam wstał i strzelił kośćmi u swoich palców. -Nie słyszycie, co ona mówi?- warknął na nich, a oni odsunęli się automatycznie, ale i zarazem spokojnie. Zbyt spokojnie. Wysiedliśmy z autobusu i zorientowaliśmy się że nie jesteśmy sami. Było jeszcze tych dwóch dresiarzów. -No to sobie teraz porozmawiamy inaczej. - powiedział z kretyńskim uśmiechem, myśląc jednocześnie że chyba się przestraszymy. W momencie jeden z nich podszedł do Adama i uderzył go z całej siły w prawy policzek z pięści. Klimek oczywiście nie pozostał mu dłużny, i od razu wycelował w jego nos. Drugi tępy dres dołączył się do bójki. Po chwili jednak usłyszeliśmy dźwięk syreny policyjnej. Tamtych dwóch zaczęło szybko uciekać w bok ulicy, a Adam pociągnął mnie za rękę do jakiejś knajpki obok. Szybko poszedł szukać ubikacji, cały czas ciągnąc mnie za sobą. Weszliśmy do damskiej (?!) toalety, a on usiadł na blacie, do którego wmontowane były umywalki. Teraz przyjrzałam mu się uważniej. Miał rozciętą górną warkę, rozcięty prawy łuk brwiowy, i kilka zadrapań na policzku. -Eh... daj zajmę się tym... - powiedziałam, gdy zobaczyłam że wyciera dłonią płynącą krew po jego brodzie. Wygrzebałam z mojej torby waciki, pomoczyłam wodą a następnie przyłożyłam do rany. Syknął z bólu, ale anie nie odsunął się. Po oczyszczaniu ran wyszliśmy z ubikacji i podeszliśmy do barku, aby zamówić sobie coś do picia. -Co podać?- zapytała dziewczyna mniej więcej w naszym wieku. -Dla mnie cola, a dla dziewczyny sok pomarańczowy. - powiedział spokojnie Adam a ona zrobiła się czerwona z Bóg wie jakiego powodu - Przepraszam - powiedział niespodziewanie po chwili co zbiło mnie lekko z pantałyku. - Ale emm... za co? - zapytałam, a on wzruszył ramionami - Nie wiem. Za wszystko. Za to że byłem wredny dla Ciebie, że zachowywałem się jak skończony frajer... W sumie to dużo by tu wymieniać-powiedział a ja poczułam że robi mi się tak... miło? -Kończymy ten spór ? - zapytał po chwili z nadzieją w głosie - W sumie to czemu nie? Sama powoli zaczynam mieć dość tych kłótni. Czyli rozejm. Zacznijmy znajomość od początku, ok? - on tylko przytaknął, i wyciągnął w moją stronę rękę - Cześć jestem Adam, a ty? - powiedział co mnie kompletnie rozbawiło - Julia. Miło mi. - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. 
~*~*~
Popołudnie w towarzystwie Adama minęło mi bardzo szybko ale i zrazem miło. Wcale nie jest taki zły, na jakiego wygląda. Wytłumaczył mi na spokojnie czemu się tak zachowywał, co nie powiem, uraziło mnie trochę, ale skoro zaczęliśmy wszystko od początku, to dlaczego miałabym mu to wypominać ? Każdy ma prawo popełniać błędy, i każdy powinien dostać drugą szansę. Gdy mu wybaczyłam w jego oczach zobaczyłam iskierki szczęścia, radości i coś podobnego do wzruszenia. Rozmyślając nad Adamem, doszłam do wniosku, że każdy jeżeli chce, potrafi się zmienić. Potrafi być lepsza osoba, nawet nie starając się o to jakoś specjalnie. Nie wnikam w szczegóły, które mogłyby go zmienić. Ważne jest to, że nie jest już takim aroganckim i bezczelny dupkiem za którego go wcześniej miałam. Wchodząc do domu już w progu poczułam zapach jakiejś pysznej potrawy.  Dziwne, moja mama nie miała w zwyczaju gotować choć jej wychodziło to nadzwyczaj dobrze. Wielka szkoda że nasze relacje sie ostatnio tak popsuł. Kilka miesięcy temu było między nami naprawdę w porządku, mogłabym nawet powiedzieć że wręcz idealnie. Weszłam do kuchni rozkładając się za osobą przygotowującą jedzenie. Zauważyłam przy blacie mamę krojacą jakieś warzywa. -co gotujesz? - Zaptalam na co ona podskoczyła, widocznie nie spodziewała się nikogo. - krem z groszku z musem z suszonych pomidorów - odpowiedziała przyjaznym tonem co nieco zabiło z pantałyku. Ona była miła. Musiała się chyba naćpać zapachem pomidorów. -A to jakaś okazja jest czy mi się wydaje? - Zadałam kolejne pytanie a ona tylko przecząco pokreciła i podśpiewując sobie jakąś piosenkę podążyła do lodówki. Popatrzyłam na nią z politowaniem i ruszyłam do swojego pokoju. Wchodząc zobaczyłam na łóżku jakiś pakunek. Ciekawe co to? Podeszłam i zaczęłam rozpakować paczkę. Po rozerwaniu papierków podniosłam wieko i zaniemówiłam.
_______________________
Specjalnie dla was dzisiaj dodaje jeszcze rozdział. To jest prezent dla was za moją długa nieobecność. Może nie jest jakiś niesamowicie długi ale ważne że jest, prawda? ;)) liczę na szczere opinie w komentarzach ;))
Kocham was
Wasza Wioll x