środa, 27 lutego 2013

Rozdział 7.

srynciecryoeicr omfg <3 Jesteście cudni *.* Naprawdę, motywujecie jak nie wiem co <3 Teraz chciałam podnieść trochę poprzeczkę ;d A mianowicie ;d Kolejny rozdział pojawi się za 10 komentarzy ;d 

W poprzednim rozdziale...

"Wchodząc do domu, pomyślałam że nie będę zapraszać znajomych ponieważ, nie mam na nic siły. Zamówiłam pizze i poszłam pooglądać tv. Po jakichś 30 minutach zadzwonił dzwonek, pomyślałam że to pizze przywieźli, wzięłam kase i poszłam otworzyć,  ale jednak przed drzwiami nie widziałam dostawcy pizzy tylko..."

...mojego brata. Jak to oczywiście on uśmiechnięty jak zawsze. Wszedł do domu, wyciągając z mojej ręki kasę przeznaczoną na pizze, poszedł w stronę salony. Ja stałam jak wryta, jakbym ducha zobaczyła. Po chwili zorientowałam się że wziął moją kasę. Wbiegłam szybko do salonu a on już oglądał mecz -Oddawaj moją kasę ! Ona jest na pizzę ! A ja jestem GŁODNA !! - wykrzyczałam z nerwami, jak jakaś nienormalna, myślałam że zawału dostanie jak wybuchłam nieopętanym krzykiem na niego. -Nie moja wina że wyszłaś z kasą jak z bankomatem w ręku. Wyciągałaś rękę w moją stronę to kasę sobie wziąłem, a i tak jest mi teraz potrzebna. - powiedział bez żadnego entuzjazmu i wrócił do oglądania, meczu. Odchrząknęłam, nic. Drugi raz. Trzeci. W końcu nie wytrzymałam - Oddasz mi tą kasę czy nie ? Jak coś to podzielę się z Tobą pizzą. Pasuje ? -Z uśmiechem się do mnie odwrócił i wyciągnął 50 zł z kieszeni. Cała w skowronkach odebrałam kasę i akurat zadzwonił dzwonek. Przyszedł dostawca, odebrałam pizzę, zapłaciłam i zaczęłam jeść. Brat spojrzał się na mnie z ukosa. - Jak chcesz jeść to chodź. -Nie przyszedł, po chwili znowu spróbowałam. - Tobie trzeba specjalne zaproszenie wysłać żebyś przyszedł ? -powiedziałam już z nerwami, wtedy podszedł i wziął sobie na talerzyk dwa kawałki, i usiadł z powrotem przed telewizorem. Ciekawe co go ugryzło. Zresztą, jakoś specjalnie mnie to nie interesowało, bo on często miał humorki jak baba w ciąży. Po zjedzeniu pizzy poszłam na górę do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. Zapewne zapytacie o czym.? Nie wiem. Tak po prostu, zaczęłam myśleć. Ciekawe czemu mój brat nie jest teraz u babci. Zapewne znowu pokłócił się z dziadkiem. Często to robili, nie wiem czemu, ale dziadek uważał że my tylko narobiliśmy tylko zamieszania dużo przez to że się urodziliśmy. Bardzo mi to sprawiało przykrość ale nie brałam tego pod większą uwagę, ponieważ mama nam mówiła że dziadek tak zawsze. Nie chcąc już myśleć o tym, wzięłam słuchawki od mojego IPod'a i zagłębiłam się w krainie snów.
~.~.~.~
Przebudziłam się, gdy było już ciemno. Księżyc zaglądał przez moje okno, a ja miałam mętlik w głowie. Nie wiem czemu, ale tyle myśli napływało mi naraz do głowy, że nie było w sposób tego ogarnąć. Zeszłam na dół, i zastałam mamę która siedziała w kuchni. Dziwne, nigdy tak długo nie siedziała, a tu jest gdzieś około północy a ona od tak sobie siedzi. Zerknęła na mnie i się uśmiechnęła promiennie, odwzajemniłam uśmiech, wzięłam sok pomarańczowy i nalałam sobie go do szklanki. Nie pytałam mamy o nic, ponieważ widziałam że jest wyczerpana pracą. Poszłam z powrotem do pokoju, wzięłam piżamę i poszłam się umyć. Po umyciu się, ubrałam piżamkę i poszłam spać. Nie mogłam usnąć, ale musiałam na siłę, ponieważ jutro do szkoły. Nareszcie piątek ! Piąteczek ! Piątunio ! Kocham piątki, bo wtedy zaczyna się weekend, tylko nie taki zespół tylko wolne, żeby ktoś nie pomyślał o czymś innym. W końcu odpłynęłam do krainy snów i marzeń. 
~.~.~.~
 Diabelski budzik zadzwonił. Miałam ochotę rzucić nim o ścianę, ale powstrzymałam się, żeby nie narobić hałasu. Dzisiaj miałam tak zły humor, że bez kija nie podchodź. ubrałam się i poszłam na śniadanie, następnie się uczesałam i poszłam do szkoły. Dzisiaj wyjątkowo poszłam sama, bez Vicki, bez żadnych znajomych. Chciałam chwilę pobyć sama, chyba każdy ma takie dni, że woli być odludkiem niż być zasypywany gronem przyjaciół. Gdyby, z nimi szła zapewne pytali by, co mi jest, co mi się stało. A prawda jest taka że nie stało się nie. Tak dokładnie. Jedno wielkie kompletne NIC. Weszłam do szkoły, i poszłam nawet nie zmieniając butów, (chociaż i tak mało kiedy je zmieniam) pod klasę historyczną. Siedziała tam cała moja paczka, ja tylko pokiwałam przecząco głową na znak żeby nie podchodzili. Zrozumieli to. Tak po prostu to zrozumieli. I za to ich kocham. Siadłam pod ścianą na płytkach i podkuliłam pod siebie nogi. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. 
*OCZAMI ADAMA* 
Wyszedłem z domu babci, i poszedłem na przystanek nikogo nie było, więc musiałem siedzieć sam. Włożyłem słuchawki do uszu, i zacząłem słuchać muzyki. Po kilkunastu minutach przyjechał autobus, wsiadłem, kupiłem bilet i pojechałem do szkoły. Wchodząc potknąłem się o próg, zresztą jak zawsze. Przyzwyczaiłem się. Poszedłem w stronę klasy chemicznej, po drodze zauważając Julkę. Podszedłem do niej i łapiąc ją za rękę, pocałowałem w usta. Po chwili poczułem, ból na lewym policzku. Ma dziewczyna siłe w ręce. Super, ale zastanawiam się, za co to było. Bo sam nie wiem. Już kilka razy tak robiłem, i ani razu nie dostałem od niej po twarzy. Ostra, ja takie lubię. -Co ty sobie myślisz ?! Że kim ja jestem ?! Dziewczyną która będzie się tobie podporządkowywać, bo ty tego chcesz ?! Chyba źle w główce masz poukładane.! Daj mi święty spokój. Raz na zawsze ! - Ooo była nieźle wkurwiona. - Kochanie, ale co ci się stało ? Przecież to nic takiego, jesteśmy razem więc chyba nie sądzisz że mamy się z tym ukrywać? - kłamałem, tak. Ale obiecałem jej że będzie moją dziewczyną czy jej się to podoba czy nie. - Czy ty człowieku głuchy jesteś ?! Ile razy mam powtarzać !? Nie jestem twoją dziewczyną ! I nigdy nią nie będę ! Jesteś zapatrzonym w siebie egoistą, który nie potrafi uszanować mojej decyzji.!- Te słowa mnie zabolały. Jasne, może jestem trochę zapatrzony w siebie ale bez przesady. Chwyciłem ją za nadgarstek gdy chciała odejść - Słuchaj. Może i jestem zapatrzonym w siebie egoistą, ale był układ. Zapomniałaś ? - wiem. Jestem idiotą. Ale ja muszę ją mieć. Ona jest taka inna. Taka, jedyna w swoim rodzaju. Boże. STOP. Nie mogę przecież się w niej zakochać. - Jaki układ człowieku ?! Jesteś żałosny, rozumiesz ?! ŻAŁOSNY! -prawie to przeliterowała, a w okół nas zaczęła się zbierać grupka gapiów. Nie mogąc już tego znieść, przerzuciłem ją przez ramię jak worek ziemniaków i poszedłem w stronę męskich toalet. Gdy wszedłem, akurat wychodził z jednego kibla nauczyciel, opieprzył mnie i to nie mało, a Julka szybko stamtąd uciekła. Poszedłem na lekcje chemii, bo inaczej to już by była klapa, i zawiesili by mnie w prawach. A czemu by mnie zawiesili ? Odpowiedź jest prosta. Pobiłem kolesia, który prawie zgwałcił Elkę. Moją byłą. Obroniłem ją bo wtedy z nią byłem w związku, chociaż teraz gdybym zobaczył coś podobnego, nie ważne kto miałby zostać ofiarą, to też bym się nie zawahał, tylko dojebał tak jak wcześniej. Dyrektorka kazała i za karę pomagać sprzątaczce, nie spóźniać się na lekcje a w zamian za to nie będę zawieszony. Wystarczy teraz tylko żebym spóźnił się na kilka lekcji i mam przejebane, ale tam, co będę wspominał stare czasy. Po lekcjach, wychodząc ze szkoły zobaczyłem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj krótszy ponieważ nie mam za bardzo weny, a w tym rozdziale za specjalnie jakoś dużo się nie dzieję.  Jak myślicie ? Kogo zobaczył ?

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 6.

 Dziękuję za komentaaarze <3 Jesteście niesamowici <3 Miło że w ogóle czytacie te moje wypociny :3 Mam nadzieje że chociaż w 40 % wam się podoba ;d Kolejny rozdział za 5 komentarzy ! ;3

W poprzednim odcinku...
...Więc już wiem kogo przygarnę dzisiaj. Tylko, co my będziemy robić ?! Coś się wymyśli. Wsuwając szybko śniadanie wzięłam plecak i poszłam do szkoły, dzisiaj przynajmniej bez żadnych niespodzianek. Przechodząc kolo altanek zauważyłam....

...śpiącego Adama na ławeczce. Jak on się na niej zmieścił ? Przecież nie wiem czy ona miała długość 120 cm, a on ma około jakichś 180. Nie zwracając uwagi na tą śpiącą królewnę, poszłam po Vicki, która jeszcze spała. Boże, co oni mają z tym spaniem ? Jeden śpi w altankach, druga jeszcze nie wstała chociaż już powinna być w drodze do szkoły, jakie ułomy – pomyślałam. Obudziłam ją kubkiem zimnej wody, wyleciała z łóżka jak oparzona, wyzywając przy okazji na mnie, że jestem kretynką i jakieś tam wyzwiska. W sumie to nie zrobiło mi się smutno z tego powodu, ponieważ bardzo często tak na siebie wyzywamy. Po jakichś 20 minutach przyszła ubrana, zjadła szybko kanapkę i wybiegłyśmy do szkoły, popychana furtka z placu Vicki w kogoś uderzyła, jak się później okazało, w Adama. Spojrzał tylko na nas, a my szybko pobiegłyśmy do szkoły żeby się nie spóźnić na lekcje matematyki. Będąc już na parkingu usłyszałyśmy dzwonek (nie ma co w tej szkole są one dość głośne, aż za głośne) wbiegając do szatni wrzuciłyśmy tylko bluzy do szafek i pobiegłyśmy na ostatnie piętro, na lekcje. Zapukałam do klasy, i weszłam - Przepraszamy za spóźnienie ale Vicki zaspała - spojrzałam na nią zabijającym wzrokiem a nauczyciel tylko odpowiedział zdenerwowany- usiądźcie w tam gdzie jest wolne miejsce. Vicki usiadła z Aldoną, a ja rozglądałam się po klasie, jedyne wolne miejsce było obok Pawła, więc ciapłam na krzesełko, wyciągnęłam książki i nie chcąc narażać się więcej panu Szymczakowi siedziałam cicho. Po jakichś 5 minutach dostałam karteczkę:  
"Ładnie dziś wyglądasz xx" 
znowu Paweł- pomyślałam po czym odpisałam  
"Wiem, mam to w naturze xdd." 
podałam mu karteczkę, a on tylko zaśmiał się cicho -Paweł a może opowiesz klasie z czego się tak śmiejesz ?! - wykrzyczał nauczyciel, Paweł zmieszał się trochę, ale po chwili odpowiedział - a  wiesz, taka jedna sytuacja mi się przypomniała ze starej szkoły. Nic ważnego. - Powiedział uśmiechając się od ucha, do ucha. Wiedziałam że kłamał, ale przy okazji mnie bronił i tu za to ma ogromnego plusa. 
*OCZAMI ADAMA*
Zajebiście, babcia wyjechała do ciotki do Elbląga więc musiałem się przekimać w altance, przecież nie pójdę do żadnego z kumpli, żeby się ośmieszyć. Torbę zostawię u Kamila a po lekcjach pojadę do babci, która ma dzisiaj wrócić. Do szkoły najwyżej będę po pierdalał z buta, to przecież tylko 4 km nic wielkiego, albo najwyżej będę jeździł autobusem. Babcia da hajs więc spoko luzik. Szedłem zamyślony aż w końcu ni stąd ni zowąd wyrosła przede mną ściana. Jebnąłem w nią tak mocno że myślałem że chyba mi banię rozsadzi. Wstałem z ziemi, a jakiś pierwszoklasista zaczął się ze mnie nabijać - No i z czego się ryjesz tępa dzido ? -powiedziałem już na maksa wkurwiony, on tylko się wystraszył i poszedł. Na pierwszą lekcje nie poszedłem bo mi się nie chciało. Szczerze powiedziawszy to wcale bym nie przychodził do tej budy gdybym nie musiał. Poszedłem teraz pod klasę językową. Miałem dzisiaj tylko 7 lekcji zostało się 6.. Nie wiem jak to wytrzymam, ale jakoś muszę bo inaczej mnie coś rozpierdoli od środka. Siedząc pod klasą, zadzwonił dzwonek - Ja pierdole ogłuchnąć od niego można - pomyślałem. Wstałem o poszedłem do kibla obmyć sobie twarz zimną wodą, nagle wpadła na mnie Julka, uśmiechała się. Ja pierdole jaki ona ma zajebisty uśmiech. Taki hipnotajzing. Jak mnie zobaczyła, uśmiech z jej twarzy od razy zniknął, ja tylko lekko się uśmiechnąłem i poszedłem w swoją stronę. Nie wiem dlaczego, ale nie miałem dzisiaj ochoty jej dogadywać, ani prosić o to żeby udawała moją laskę. Może jutro. 
~.~.~.~
Na piątej lekcji zadzwoniły 3 dzwonki co oznaczało tylko to że, jest apel. Jak wszyscy skierowałem się w stronę auli. Na środku sceny stała dyrka, z jakąś babką, i dwoma laskami w śmiesznych ubrankach. Myślałem że tam jebne ze śmiechu jak zobaczyłem te dziewczyny. Z ledwą biedą powstrzymywałem śmiech, żeby nie zrobić z siebie idioty. Zaczęła dyrka pierdolić - Dzień dobry wam. -w odpowiedzi usłyszała ciche pomruki - Zrobiłam apel, ponieważ chciałam wam powiedzieć że przez najbliższy tydzień nie będziecie uczęszczać do szkoły. -wybuchły w tym momencie głośne krzyki zadowolenia - Cisza ! Więc to jest pani Zofia Karczmarczyk. Jest ona przedstawicielem wszystkich opiekunów harcerskich. Do szkoły nie będziecie uczęszczać ponieważ na ten tydzień przyjadą harcerze z województwa Pomorskiego. Razem z panią Karczmarczyk przyjechały dwie harcerki. To jest Dominika a to Weronika - wskazała ręką na te dwie laski w śmiesznych ubrankach- no to chyba tyle. Od poniedziałku macie wolne, i przychodzicie dopiero za tydzień. Proszę o rozejście do klas. - wszyscy poszliśmy na lekcje, ale zanim wyczołgaliśmy się na górę i zanim przyszedł nauczyciel, to minęło sporo czasu. Nawet nie wyciągaliśmy książek, bo się nie opłacało. Po tej lekcji miałem mieć WOS ale, babka była chora więc mieliśmy zastępstwo, z panią Grygiel. Babka od maty, jak ona może z nią wytrzymać ?! Mówiąc ona mam na myśli Julkę. Ze względu na to że nie było miejsca musiałem z nią usiąść. Widziałem jak ten cały Pawełek czy jak mu tam, gotuje się ze złości, ale cóż poradzę ? Takie życie, uśmiechnąłem się zwycięsko, kiedy się na mnie spojrzał. Napisałem po chwili do niej karteczkę o treści: 
"Dlaczego mnie tak nie lubisz ? ;("
Na widok tego zaśmiała się, nie wiem czy z mojego pisma, czy ze względu na to że zdziwiła ją moja wiadomość. Po chwili dostałem odpowiedź: 
"Nie to że cię nie lubię tylko po prostu działasz mi na nerwy. Masz za wysokie mniemanie ;p"
Tym razem to ja się zaśmiałem, nie wiem czemu, tak po prostu. Szybko odpisałem: 
"Ja nie mam wysokiego mniemania o sobie, po prostu od urodzenia mi wmawiali że jestem przystojny i w to wierze ;d"
pierwszy raz gadaliśmy, a raczej pisaliśmy bez kłótni i bez chamskich odzywek. To jest nowość. Nie zorientowałem się kiedy podała mi kartkę  
"I to nie jest zbyt wysokie mniemanie ? haha lol. Ja odpowiedziałam na twoje pytanie, teraz ty odpowiedz na moje. Tylko musisz się wcześniej zgodzić :) "
Nie wiedziałem o co mogło jej chodzić, więc poszedłem na pierwszy ogień jak to się mówi i się zgodziłem  
"Spokoo. Twe życzenie rozkazem księżniczko. xxx"
Chciałem jej podać kartkę, ale podeszła do mnie Grygielka i zabrała mi kartkę. Zaczęła czytać na głos to co pisaliśmy z Julką. Julka widocznie się zaczerwieniła, a ja patrzyłem na babkę od maty z wzrokiem mordercy. Mam ochotę ją teraz zajebać, nie jest to jej sprawa o czym piszemy. 
*OCZAMI JULKI*
Siedziałam cała czerwona, jak cegła i myślałam że zabiją Adama za to że pozwolił jej wziąć tą kartkę, ale z drugiej strony to nie jest jego wina. Po lekcji wyszłam z klasy, kierując się do szatni, co prawda nerwy mi minęły ale nie tak do końca. Wzięłam bluzę i skierowałam się do wyjścia, na dworze na schodach siedział Adam. Wyminęłam tego kolesia bezinteresownie, a on tylko złapał mnie za rękę i zaczął iść w stronę mojego domu. Cała wybita z pantałyku 'ocknęłam' się po 5 minutach. -Yyy.. że się tak zapytam.. co ty kurwa robisz ?! - wydarłam się na niego,a on tylko się uśmiechnął cwaniacko. Zajebe go kiedyś za ten uśmiech, jak boga kocham. -Pokazuje mojej dziewczynie, że nie jestem egoistą, czy to aż takie wredne ? - zrobił smutną minkę która wyglądała jakby mu podkowę do gęby wsadzili. - Wiesz, po pierwsze wredne to to nie jest, ale ja nie jestem twoja dziewczyną, więc ogar. Po drugie ja nie powiedziałam że jesteś egoistą a po trzecie spieprzaj mi z drogi bo chce iść do domu. - z kim ja musze żyć pomyślałam i go wyminęłam, weszłam szybko w ścieżkę, którą często dość chodzę do domu, nie wiem czy szedł za mną, nie interesowało mnie to zbytnio. Wchodząc do domu, pomyślałam że nie będę zapraszać znajomych ponieważ, nie mam na nic siły. Zamówiłam pizze i poszłam pooglądać tv. Po jakichś 30 minutach zadzwonił dzwonek, pomyślałam że to pizze przywieźli, wzięłam kase i poszłam otworzyć,  ale jednak przed drzwiami nie widziałam dostawcy pizzy tylko...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podoba wam się ? Jak myślicie, kto stał przed drzwiami ? :D
Proszę klikać like !!!!!!! Dla Moniii <3

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 5.

Dziękuję za komentarze ;3 Aww.. motywujecie <3 Kolejny rozdział za 5 komci ;d tak jak poprzednio ;d nie będę podnosiła na razie poprzeczki ;3 Dzisiaj rozdział będzie dłuższy. Mam nadzieję że się spodoba. No to... zaczynamy !!<3

W poprzednim rozdziale...
"...No tak. Barbie. - Weź mi o nich nawet nie wspominaj, ale kochanie nie bój się. I tak będziesz moja dziewczyną czy ci się to podoba czy nie. Rozumiesz ? -podchodził do mnie coraz bliżej, i chwycił mnie w pewnym momencie za biodra..."


...im był bliżej, tym bardziej się bałam - Zostaw mnie idioto, bo pożałujesz tego. Rozumiesz ?! - wykrzyczałam, a on tylko z chytrym uśmieszkiem się na mnie spojrzał, w pewnym momencie ni stąd nie zowąd zjawił się Paweł, ale co on tu robi ? Przecież zwolniła go mama, z dwóch ostatnich lekcji, bo miał jeszcze dokończyć przeprowadzkę. Nie powiem bo bardzo zdziwiłam się na jego widok, ale zarazem ucieszyłam. -Nie słyszałeś co powiedziała ? Zostaw ją, przecież to idzie wyczuć na kilometr że ona ciebie nie znosi, ślepy jesteś czy jaki ? - serio, aż tak to było widać ? Aż mi się na sercu ciepło zrobiło jak to powiedział, ledwo mnie zna a zauważył to, ohh jaki on fajny, jeszcze ta grzywka... STOP. To tylko kolega, boże dziewczyno ogarnij się, jesteś totalną idiotką. Karciłam się w myślach, że w ogóle dopuszczam do siebie takie myśli, z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Pana Bezmózgiego. - A ty ślepy jesteś, że teraz jesteśmy zajęci sobą ? Jakoś do ciebie też jakiejś większej sympatii nie czuje, więc zamknij ryj. - Paweł w tym momencie wybuchł śmiechem, a P.B. (czyt. Pan Bezmózgi) spojrzał się na niego jak na idiotę, po czym odwrócił się do mnie i zaczął się do mnie kleić, jak super glue. Ja go odepchnęłam a on spojrzał się na mnie z wzrokiem krwiożerczej bestii - Kochanie, no nie mów, przecież wiem że kochasz jak cię przytulam, no chodź - rozłożył ręce jakby miał świnię łapać - Człowieku, czy ty się słyszysz ?! Ja ci już powiedziałam że z Tobą nie będę, ile mam ci to razy powtarzać ?! Naprawdę nie dociera ?! Wierz mi że ty tą twoją jakże wielką urodą nie dorównujesz nawet Pawłowi - wskazałam na Pawła, który przyglądał nam się uważnie- z takim jak ty to nie wiem czy bym się zgodziła być, choćbyś był ostatni na tej planecie ! Już prędzej bym wolała  rzucić się lwom na pożarcie niż z niszyć sobie życie z takim imbecylem jak ty ! Ugh.. weź mnie nawet już nie denerwuj swoją gadką. A tak apropos. Taki jesteś odważny ? To czemu powiedziałeś mojemu bratu że jestem twoją dziewczyna i chcesz mój numer bo zapomniałeś go Sobie ode mnie wziąść ? Wiesz co ? Żałosny jesteś, doprawdy. - odwróciłam się, na pięcie i poszłam okrężną drogą do domu, myślałam że mnie tam rozniesie..
*OCZAMI ADAMA*
Nie rozumiem tej laski, czemu ona nie chce ze mną być ? I tak będzie moją dziewczyną czy jej się to podoba czy nie, już Elka się tak wielce zapierała że nie chce ze mną chodzić i w ogóle, a tu co ? Jeszcze teraz za mną lata żebym do niej wrócił. Ojj, Julcia, zakochasz się we mnie nawet nie będziesz wiedziała kiedy, bo czemu taka ładna, zgrabna dziewczynka ma się zmarnować ? Na prawdę, czemu one udają takie cnotki ? Nie rozumiem ich, w końcu to baby. Pozbierałem się, i chciałem ruszyć do domu, ale ten gówniarz stał i na drodze - Ee, rusz się, bo mi się spieszy do chaty - on tylko na mnie spojrzał jak na jakiegoś chorego psychicznie i odpowiedział po krótkiej chwili ciszy. -Nie. Wiesz co ? Myślałem że fajny z ciebie koleś, po tym jak cię zobaczyłem dzisiaj na schodach jak pomagałeś tej woźnej - kurwa, gada ten chłoptaś jak baba - ale myliłem się, jesteś kompletnym idiotą, wiesz ? -jeeeeju, ile ta gadka jeszcze potrwa ? Kazanie jak u Matki Teresy z Kalkuty normalnie. Już nawet moja matka tak nie ględzi, sorry, ona wcale nie ględzi, ale cóż poradzę, są ludzie i parapety. -Skończ gadać, babce pomagałem bo dyrka kazała, inaczej groziło mi zawieszenie w prawach. A tak na marginesie, idź lepiej do jakiegoś sklepu, kup jakieś w miarę normalne ciuchy, wtedy może pogadamy, bo tak jakoś teraz to wstyd mi się z Tobą pokazać w miejscu publicznym, nawet jak gadamy w tym momencie. Nara leszczu. - wyminąłem tego psychola i poszedłem do domu. W drzwiach przywitał mnie uśmiechnięty Arek. Ciekawe co mu się stało że się tak szczerzy jak by zobaczył drużynę cheerleaderek, ale nawet go o to nie pytałem bo jego się zapytać to pierdolnie ci całą powieść. Wszedłem do kuchni, a tam mama. Nie no dobra. To już jest co najmniej dziwne. Ona o tej godzinie powinna być w robocie, jak spotkam jeszcze ojca to się chyba piętą przeżegnam. Wyjąłem chleb i jakąś wędlinę i zacząłem robić sobie kanapki, po kilku minutach nie wytrzymałem i musiałem zapytać matkę co ona tu robi - Mamo, nie powinnaś być w pracy, czy coś ? -spojrzała na mnie z uśmiechem, nie odpowiadając na pytanie. Mowę jej odjęło czy co na widok tak przystojnego syna ? Powtórzyłem pytanie, ale tym razem raczyła mi odpowiedzieć. - Nie, po prostu robię małe plany, w związku z naszym wyjazdem do Grecji. - spojrzałem na nią, i tak otworzyłem gębę, aż mi chleb z niej wypadł. - Że jak ?! Jedziemy do Grecji ?! Zajebiście mamo ! Yy.. To znaczy, zarąbiście.. - zmieszałem się trochę bo nigdy jeszcze nie powiedziałem tak przy matce, ona tylko spojrzała się na mnie i zaczęła się śmiać. W sumie w środku to chciało mnie rozerwać ze szczęścia, ale zbyt długo się nie nacieszyłem - No widzisz synku, bo tak wypadło że ty nie pojedziesz z nami. Przepraszam - Była smutna, owszem, ale gniew we mnie wzbierał z każdą chwilą na sile, jak to ja nie jadę ?! A Arek ? Jak on pojedzie to go chyba zabiję. Jak Bóg mi świadkiem. Chociaż mało co w niego wierzę. -Jak to ja nie jadę ?! Możesz mi to wytłumaczyć w ogóle ?! Jak Arek jedzie to ja tak samo ! Jego wiecznie wywyższacie ! -widać że mamie to sprawiło ból, ale ja na to nic nie poradzę, taka jest prawda. Arek rozjebał nowe auto. Kupili mu na drugi dzień nowe, i to o wiele lepsze. Arek chciał jechać w góry. Dostał o starszych kasę. Kurwa, zajebe kiedyś tego gnoja, pomimo że jest moim bratem. - Zrozum synku, że nie mamy tyle pieniędzy żeby jechały cztery osoby. Ty zostaniesz w domu, Arek pojedzie a następnym razem rola się odwróci. - no to zajebiście ! Już ostatnio miała się "rola odwrócić" jak pojechali nad morze. I jak było ? Aruś jebany pojechał dwa razy a ja kurwa ani razu. Zajebiście normalnie. - Wiesz co ?! Mam już was dość ! Za każdym razem Arek jest najważniejszy ! Aruś to, Aruś tamto.. A wiesz gdzie ja mam waszego Arusia ?! Szeroko w dupie ! Możesz powiedzieć ojcu że nie ma już syna ! Ty też się z tym pogódź ! Jeszcze dzisiaj mnie w domu nie będzie ! Zobaczycie ! - poszedłem do pokoju, wyciągnąłem torbę i zacząłem się pakować. Matka pukała do moich drzwi ale nawet jej nie otwierałem Nienawidzę ich, po prostu ich nienawidzę. Już wiem czemu ten skurwysyn był taki wesoły, jak wchodziłem do domu. Ja to pierdole. Schowałem książki, notebook'a, laptopa i kilka ciuchów i wyszedłem z domu. Nie wiem gdzie pójdę, szczerze ? Mogę nawet mieszkać pod mostem, byle nie z nimi.
*OCZAMI JULKI*
Siedziałam na parapecie i popijałam ciepłe kakałko, myślałam co by było gdyby... W pewnym momencie zauważyłam, jak idzie z torbą podróżną Adam. Nie interesowało mnie to zbytnio, pomyślałam że wyjeżdża, oby się spełniło. Zeszłam z parapetu, zniosłam kubek na dół i zrobiłam sobie kanapkę z nutellą, pooglądałam trochę tv i poszłam się wykąpać. Po umyciu ubrałam piżamę i poszłam się położyć. Nie wiem czemu, ale moje myśli zaprzątała postać Adama idącego z torbą podróżną. Nie mogąc już dłużej znieść tych myśli, wzięłam mojego IPod'a i włożyłam słuchawki do uszu, słuchając muzyki usnęłam. 
Weszłam do wielkiego lasu, bałam się że się zgubię, ale poszłam w głąb niego. Będąc chyba w centrum lasu zauważyłam schody, zeszłam po nich i weszłam do jakiegoś ogrodu, poszłam dalej po czym zauważyłam piękne jeziorko. Było ono takie tajemnicze i miało w sobie tak jakby w sobie coś tajemniczego. Nagle zobaczyłam jak wyłania się z zarośli jakaś postać, zmierzała w moją stronę, ale nie widziałam jej twarzy ponieważ słońce które świeciło, mnie oślepiało. Dzieliła nas tylko ławka, chciałam dotknąć jego ręki, ale zniknął on w oka mgnieniu, tak jakby się rozpłynął. 
Budzik zadzwonił a ja z przerażenia spadłam z łóżka. Ciekawe o co mogło chodzić w tym śnie, pomyślałam po czym poszłam zrobić poranną toaletę. Ubrałam się i poszłam sobie zrobić śniadanie. Na stole była kartka 
"Dzisiaj wrócę wieczorem ponieważ muszę zostać do późna w pracy. Kup sobie coś w sklepie żebyś nie była głodna. Krystian jedzie dzisiaj do babci więc o niego się nie martw.
Pozdrawiam Mama. xx"
Aha. No to pozdro. Mam być sama w domu ? Mi to pasuje. Tylko niech się nie zdziwią jak spłonie. Nie no, może nie przypale wody. Tylko co ja będę tyle czasu robić, sama ? Wiem. Powiem Vicki żeby do mnie przyszła razem z Kamilem i Patrykiem. Nie będzie nam się nudzić, a z tego co wiem to Paulinn ma dzisiaj opiekować się siostrą, a Patryk ma jechać do ortodonty. Więc już wiem kogo przygarnę dzisiaj. Tylko, co my będziemy robić ?! Coś się wymyśli. Wsuwając szybko śniadanie wzięłam plecak i poszłam do szkoły, dzisiaj przynajmniej bez żadnych niespodzianek. Przechodząc kolo altanek zauważyłam....

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 4.

UWAGA !
Kolejny rozdział będzie dopiero jak będzie 5 komentarzy. Czyli to już od was zależy kiedy się pojawi :) No i zapomniałabym. Przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam dostępu do kompa gdyż musiałam się uczyć i tydzień byłam u babci. Dzisiaj rozdziałe będzie krótki ponieważ nie mam weny...No ale będzie ;d No więc zaczynamy rozdział... :))
_____________________________________________________________________________________

W poprzednim rozdziale...

Szybko namaźgroliłam: "Nic takiego, może kiedyś ci opowiem, ale nie teraz. Sorki muszę się skupić na lekcji bo idę na konkurs z biologi"  i podałam mu karteczkę po czym zaczęłam uważnie słuchać nauczycielki. Na pozostałych lekcjach nie odzywał się ani słowem, mam nadzieję że da Sobie z tym spokój. Wychodząc ze szkoły....

... Poczułam jak ktoś przytula się do mnie od tyłu. Spojrzałam za siebie a stał tam wyszczerzony Adam. Boże jak ja go nienawidzę.. ale szczerze mówiąc miał ładne perfumy. Dość. Nie myśl o nim tak !. Ugh.. -Możesz mi powiedzieć pajacu co ty robisz ? - spojrzałam na niego "spod byka" nie zwracając najmniejszej uwagi na przechodzących obok nas uczniów.  On tylko złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę chodnika. Zabiję kiedyś tego kolesia. Nie wytrzymując już z nerwów zatrzymałam się i nie ruszałam się z miejsca. On zatrzymał się spojrzał na mnie jak na idiotkę po czym powiedział: - Czemu nie idziesz ? - tym razem to role się odwróciły i to ja na niego tak spojrzałam. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie...- spojrzał na mnie pytająco po czym się tylko uśmiechnął i powiedział - a jakie było pytanie kochanie ? - we mnie aż się zagotowało jak powiedział do mnie "kochanie" przecież my kurwa nie jesteśmy razem ! Co za niedorozwój Boże... -1. Nie mów do mnie "kochanie" 2. Pytanie brzmiało: "Możesz mi powiedzieć pajacu co ty robisz ?" - nie wiem co go rozbawiło w mojej odpowiedzi gdyż po jej wypowiedzeniu myślałam że jebnie ze śmiechu. Spojrzałam na niego zabijającym spojrzeniem, po czym on się uspokoił i odpowiedział na to niemalże śmiertelnie trudne pytanie. - Aa no idę odprowadzić MOJĄ DZIEWCZYNĘ. A będę mówił 'kochanie' gdyż to słodko brzmi jak się do ciebie mówi słoneczko - po co on podkreślił że jestem jego dziewczyną skoro nią nie jestem ? Wtf.. ?  -Ej. Koleś. Ja NIE jestem twoją dziewczyną. A teraz książę suń swoją wielmożną dupę i zapierdalaj po swego wiernego rumaka bo JA CHCE PRZEJŚĆ ! - zatkało go. Stanął jak wryty a ja mogłam swobodnie przejść. Nie wiem czy uszłam jakieś 10 metrów jak poczułam jak łapie mnie ktoś za dłoń. No boże zajebe kiedyś tego kolesia. Nie dość że chce żebym udawała jego dziewczyne to jeszcze odpierdala takie szopki.- Boże, Julka nie możesz tego dla mnie zrobić ? Błagam cię.. To jest tylko drobna przysługa.. - no nie.. teraz to rozjebał system. Dosłownie. To ma być drobna przysługa ? No błagam was... to Jezus w takim wypadku upadł pod krzyżem 20 razy. -Hmmm... no niech pomyślę... NIE ! Nie możesz człowieku zrozumieć że ja nie chce mieć z Tobą nic wspólnego ?! Nie możesz zrozumieć ?! - patrzał na mnie ze spokojem, ale w końcu raczył się odezwać. Wyglądał jakby analizował jeszcze raz moje każde słowo - Nie, nie mogę tego zrozumieć. Julka no proszę, ten jeden raz. Powiedz mi. Mam prosić o pomoc te wszystkie plastiki ? Naprawdę chcesz mnie do tego zmusić ? - no prosze... do czego to dochodzi.. - Tak. Przecież każda z plastikowych lal na ciebie leci więc czemu nie ? Każda bez zastanowienia wskoczyłaby ci do łóżka. Pomyślałeś o tym ? -popatrzył na mnie jakby z obrzydzeniem. No tak. Barbie. - Weź mi o nich nawet nie wspominaj, ale kochanie nie bój się. I tak będziesz moja dziewczyną czy ci się to podoba czy nie. Rozumiesz ? -podchodził do mnie coraz bliżej, i chwycił mnie w pewnym momencie za biodra...