poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 24 cz. 2.

 Rozdział jest dopiero dzisiaj ponieważ blogger się zbuntował, i nie chciał dodać mi rozdziału -,-' No ale rozdział jest, mam nadzieję że wam się spodoba, a tym czasem czytajcie. W wolnej chwili zajrzyjcie na bloga mojego kolegi, poczytajcie, po komentujcie. Mam nadzieję że wam się spodoba :)) A teraz zapraszam do przeczytania moich wypocin <3 



"...Ruszyłam w końcu powolnym krokiem w stronę auli, a Alan poczynił to samo na co posłałam mu pytające spojrzenie. - Masz przecież teraz na samej górze zastępstwo. Wf-u nie ma. Nauczyciel zachorował. - powiedziałam lekko zdziwiona, a on się uśmiechnął. - Wiem. Idę cię odprowadzić, nie mogę ? - zapytał, a ja się uśmiechnęłam...."

-Oczywiście że możesz, nie mam nic przeciwko - dostałam w odpowiedzi szeroki uśmiech, i ruszyliśmy dalej w stronę auli. O BOŻE ! Jaki on ma piękny uśmiech. Taki czarujący, słodki, uroczy... Dobra, koniec tego rozmarzania się. -Nie rób tak więcej. - palnęłam, a on spojrzał się na mnie po raz kolejny. - Czego ? - uśmiechnął się znowu, za co miałam ochotę go udusić. -Ty wiesz czego. - warknęłam z rozbawieniem w oczach. Po chwili ciszy, znowu się odezwał. - No to powiesz ? - przewróciłam oczami, ale nic już nie odpowiedziałam, gdyż zadzwonił dzwonek. Cmoknęłam go szybko w policzek i rzuciłam się biegiem w stronę przeklętej auli. -Do zobaczenia później ! - rzuciłam na szybko, choć nie wiem czy mnie usłyszał, bo byłam dość daleko od niego. Zbliżałam się do drzwi, gdy one nagle otworzyły się z hukiem i wypadł z nich wkurzony Adam, przez co wpadł na mnie i upadliśmy oboje na płytki. Woah. Znowu się pokłócił z Kukułką. Po chwili poczułam jak przez mój lewy łokieć przechodzi niewyobrażalny ból. Łzy samoistnie zaczęły lecieć mi z oczu, które pokierowały się w stronę ręki. To co zobaczyłam zszokowało mnie do maksimum. Moim oczom była ukazana odstająca kość... Spojrzałam na Adama, później na rękę, i z powrotem na Adama. On natomiast wytrzeszczał oczy w zupełnym szoku. -Boże, Julia. Przeprasza, właśnie pokłóciłem się z tą nawiedzoną krową, i nie zauważyłem cię jak wybiegałem. Naprawdę przepraszam. Nic ci nie jest ? Dlaczego płaczesz ? - nawijał jakby gonił go wściekły rottweiler, a ja nadal znajdowałam się w oszołomieniu. - Ja... Ty... Boże ! Złamałeś mi chyba rękę ! - jęknęłam, a jego oczy zrobiły się tak wielkie, że myślałam że mu wypadną zaraz z orbit. -Jezus ! Julia, przepraszam. Zbieramy się, i jedziemy na pogot... -nie było dane mu dokończyć, gdyż z auli wyskoczyła (dosłownie) Pani K. z miną mordercy. -Co tu się dzieje ?! Dlaczego są tutaj takie hałasy ?! - krzyknęła widocznie zdenerwowana. -Mogłaby się Pani choć raz zamknąć i mi pomóc ?! Zawsze liczy się tylko pani dupa i nikogo innego ! Niech się pani ruszy bo musimy jechać do szpitala bo Julia złamała rękę ! No ! Ruszaj się Pani a nie stoisz jak kołek ! - krzyczał na nią, a ona stała w oszołomieniu. W sumie to jej się nie dziwię. Też bym tak stała. W końcu ruszyła biegiem do auli, a ja chciałam się podnieść. Nim to zrobiłam, zobaczyłam Adama schylającego się w moją stronę, i wkładającego mi rękę pod plecy i nogi. -Pozwól że ja to zrobię... - szepnął mi do ucha, na co na mojej twarzy pojawiły się dwa rumieńce, które i tak zasłoniłam włosami. Zaczęliśmy się kierować w stronę drzwi wyjściowych, przy których stało kilka dziewczyn, które na nasz widok spojrzały się na mnie zdziwione i zaczęły coś szeptać. Klimek widząc to spojrzał na nie z mordem w oczach, na co one od razu ucichły, a ja znowu nabrałam rumieńców, które schowałam za kurtyną włosów. -Ugh.. Możecie się zamknąć ?! Lepiej drzwi mogłaby któraś z was otworzyć kretynki ! - warknął na nie, aż jedna ze strachu podskoczyła. Jedna z dziewczyn otworzyła drzwi, przy czym patrzyła na Adama jakby nałykała się amortencji. Wyszliśmy na zewnątrz i poczułam jak fala zimnego powietrza uderza w moje ciało. -Boże. Jakie one są puste ! Zero mózgu, zero urody, zero czegokolwiek ! - zaczął wymieniać ich wady, na co się zaśmiałam. -Ja też taka jestem ? - zapytałam rozbawiona lekko pomimo łez cisnących się do oczu. -Ty jesteś ich przeciwieństwem. - wyszeptał w moje włosy i delikatnie je pocałował. Ja strzeliłam tak zwanego buraka, na co on delikatnie się zaśmiał. Co mi się dzieje ostatnio ? Mam zmiany humorów jak jakaś kobieta w ciąży. Ostatnie wydarzenia mnie trochę rozbiły... Przyjaciele się odwrócili, z mamą przestałam się dogadywać... Tęsknie za chłopakami i za Paulinn. Dlaczego nie odzywają się do mnie ? Przecież ja im nic złego nie zrobiłam... Przynajmniej świadomie tego nie robiłam... 
*WSPOMNIENIE*
Jeejku. Jak mi się nudzi. Idę zadzwonić do Kamila. Jeden sygnał, drugi. -Co ? - syknął na mnie, na co się zdziwiłam. -Przyszedłbyś do mnie ? Nudzi mi się - jęknęłam nie przejęta jego tonem. -No ty chyba sobie jaja robisz. Nie dzwoń. Nara. - warknął i się rozłączył. Oszołomiona odsunęłam telefon od ucha. TO BYŁO DZIWNE. No nic... Zadzwonię do Pauliny. Jeden sygnał, drugi pip, pip, pip. Co jest ?! Spróbuję jeszcze raz. Jeden sygnał, drugi, trzeci, pip, pip, pip... No kurwa. 
"Daj nam wszystkim spokój. Jak się zaczniesz zachowywać
jak człowiek to porozmawiamy. Nie dzwoń, nie pisz.
P."
Zajebiści przyjaciele... 
*TERAŹNIEJSZOŚĆ*
Łza mimowolnie popłynęła mi po policzku. Nie z bólu fizycznego, ale psychicznego. -Ej, co jest ? - zapytał się mnie Adam gdy tylko wsiedliśmy do auta. -N-nic. - odpowiedziałam, chowając twarz za kurtyną włosów. Dlaczego ? No ja się pytam, dlaczego ? Przecież nic im nie zrobiłam, a oni zostawili mnie bez podania przyczyny. Przyjaciele jak nic... Jedynie mnie Vicky nie zostawiła, choć nie wiem na jak długo. Adam nic nie powiedział, tylko przytulił mnie delikatnie do siebie, uważając na uszkodzoną rękę. -Wiesz co ? Świat powinien sobie darować niektórych ludzi. Mieli być do końca. Na dobre i na złe. Mieli mnie wspierać, pomagać mi. A oni co ? Zostawili mnie ! Mają mnie w dupie. ! A czemu ?! Nawet nie chcą mi powiedzieć.. A ja nie zrobiłam nic żeby mnie zostawili ! Żeby ode mnie odeszli... Nic nie zrobiłam... - wybuchłam płaczem, po czym wtuliłam się w jego klatkę przy okazji mocząc łzami jego koszulę, on natomiast przycisnął mnie mocniej do swojego ciała, analizując dokładnie każde słowo. Ops... Chyba za dużo powiedziałam. -Ćśś... Nie płacz. Widzisz... Niektórzy są jak produkty z najwyższej półki... Długo się trzeba starać, a jak już się osiągnie i dostanie to czego chce, okazuje się że etykieta kłamała. I proszę cię... Nie patrz na ludzi, oni są zbyt fałszywi... Wypomną ci błędy, które oni sami popełniają każdego dnia. Rozumiesz sens tego co powiedziałem ? - zapytał, a ja pokiwałam głową. Nie warto było płakać przez kogoś takiego jak oni. Skoro nie umieją zostać przy mnie na zawsze nie są oni w ogóle godni moich myśli, a co dopiero łez. -Dziękuję.. Gdyby nie ty to pewnie cały czas myślałabym o tych nic nie wartych szmatach, którzy kiedyś nazywali się moimi "przyjaciółmi". -nakreśliłam placami w powietrzy cudzysłów, a on spojrzał na mnie pytająco. -Pamiętasz Davida, Paulinn, Kamila, Patryka i Michała? - zapytałam, na co on pokiwał głową. - O nich mowa. - zakończyłam, i wytarłam ostatnie łzy z policzków. 
*OCZAMI ADAMA* 
 Jezu, jakich Julia miała pustych przyjaciół. Naprawdę nie mogę pojąć tego jak mogli ją opuścić bez powodu. Naprawdę trzeba się urodzić prawdziwym kretynem... Gdy dojechaliśmy pod szpital wysiadłem z auta Pani Wiecznie Wszystko Wiem Najlepiej i chciałem wziąć Julkę na ręce, ale nie  chciała mi pozwolić. Po małej kłótni jednak się zgodziła, przez co byłem zdziwiony. Kukułka nie odzywała się ani razu do nas, dzięki czemu nie bolała mnie goła od jej zrzędzenia. Weszliśmy do poczekalni, a Wredna Jędza poszła do recepcji pozałatwiać sprawy związane z ręką. Po około 5 minutach podeszła do nas pielęgniarka z wózkiem.- Podziękujemy za wózek. - powiedziałem, i po chwili niosłem Julkę na rękach za pielęgniarką, która była bardzo zdziwiona. Po kawałku drogi weszliśmy do jakiegoś gabinetu w którym siedział mężczyzna około 40 z lekkim zarostem. -Dzień dobry. - przywitaliśmy się, w wejściu, na co on zrobił to samo, nie odrywając nawet wzroku od papierów. - No dobrze. Pokaż no mi co my tam mamy. - powiedział po chwili i podszedł do Julki. -No rękę. Złamaną. - powiedziała i spojrzała na niego jak na idiotę, na co się zaśmiałem. -Przepraszam, ale ty chyba nie jesteś z rodziny ? - zapytał, i spojrzał na mnie spod okularów. -No nie jestem... - powiedziałem, a on spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem. -Czyli musisz wyjść. - powiedział i odwrócił się w stronę biurka. -No zrób coś. - syknęła po cichu Julka - Ale co ? - szepnąłem tak samo, byle tylko ten doktorek niczego nie usłyszał. -Nie wiem, wymyśl coś, nie chcę tu siedzieć sama. -syknęła, a ja od razu uśmiechnąłem się, i poruszałem brwiami. -Pani doktorze ? - zapytałem, a on spojrzał się na mnie pytającym spojrzeniem. -Tak ? -zapytał po chwili, a ja posłałem mu uśmiech. -A jeżeli jestem jej NARZECZONYM - podkreśliłem dokładnie ostatnie słowo - to mogę zostać ? W końcu niedługo będziemy rodziną, czyż nie ? -zapytałem, a on spojrzał na mnie z politowanie, a Julia wybałuszyła na mnie oczy, po chwili reflektując się, i przybierając mały uśmiech na twarz. -T-tak. Ale czy na pewno tak jest ? - skierował pytanie w stronę Julii, na co ona pokiwała głową. -Jesteście na to za młodzi, więc wam nie uwierzę. Po za tym na przyszłość szeptajcie trochę ciszej. Słyszałem wszystko. - powiedział, i zmroził ich wzrokiem. - A ty stąd wyjdź. - zwrócił się do mnie i pokazał palcem drzwi. -Ughh. - wywlokłem się z sali, i usiadłem naprzeciwko drzwi w oczekiwaniu, aż Julia wyjdzie. W czasie kiedy ona tam przesiadywała przewinęło się kilka pielęgniarek, i pielęgniarzy.
~*~*~
Po około 30 minutach czekania z sali wyszła Julia, z ręką w gipsie i grymasem na twarzy. -No i jak ? - zapytałem a ona wzruszyła ramionami. -Nijak. Za 3 tygodnie mam się wstawić na kontrolę. Ten facet jest nieznośny. Cały czas mi nawijał o tym że mu włosy wypadają. - syknęła i zrobiła minę jakby miała zaraz zwymiotować. W ogóle jej się nie dziwię. -Obleśny. - skomentowałem a ona kiwnęła głową. -Jest bardziej wkurwiający niż ty i Kukułka razem wzięci. A tak w ogóle, to gdzie ona jest ? - zapytała się, a ja jej wskazałem brodą drzwi od damskiej łazienki. - Aaaa okay. Dawno tam weszła ? - zadała kolejne pytanie, na co miałem ochotę ją trzepnąć w głowę. -Ty wyszłaś, a ona weszła. - odpowiedziałem krótko, a ona pokiwała głową, i usiadła na krześle. -Nie słyszałem żebyś krzyczała jak nastawiali ci rękę. - powiedziałem nagle, sam nie wiedząc czemu. -Dali mi znieczulenie, więc nie bolało mnie za bardzo. - powiedziała i posłała mi uśmiech.Po kilku minutach zza drzwi łazienki wyłoniła się postać Pani K. - Boli cię ręka ? -zapytała się Borkowskiej, a ona pokręciła przecząco głową, momentalnie blednąc po czym wyminęła nas kierując się w stronę wyjścia. Dogoniłem ją, i dorównałem jej kroku. -Stało się coś ? - zapytałem, a ona pokręciła głową. -Ej. Przecież widzę że coś się dzieje. - powiedziałem, i zatrzymałem ją.- On tam był. - powiedziała ledwo słyszalnie a ja nie wiedziałem za bardzo o kogo chodzi. Tam było dużo ludzi. - Ale kto ? - zapytałem, a jej oczy się zaszkliły. -Paweł. - powiedziała szeptem, a świat w momencie się zatrzymał. Dostrzegłem że po jej policzku spływa łza, i od razu ją przytuliłem do siebie. -A on Ciebie widział ? -zapytałem, będąc już wkurzonym. -T-tak. Przyglądał mi się... Bardzo uważnie. Proszę cię... Chodźmy stąd. - powiedziała błagalnym tonem, przez co nie mogłem jej odmówić. Zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia kiedy przed nami pojawił się Paweł. -Jula, proszę cię... Porozmawiaj ze mną. Tylko minutę... Błagam. - powiedział błagalnym tonem, a w oczach Juli można było dostrzec gniew. -Nie, daj mi spokój. - syknęła, i chwyciła mnie za rękę wymijając go. -No proszę cię ! Daj mi to wytłumaczyć ! - krzyknął, a ona obejrzała się za siebie i podeszła do niego niebezpiecznie blisko. -Posłuchaj. To co zrobiłeś, jest niewybaczalne, rozumiesz ? Pozostawiłeś na mojej psychice rany które jeszcze sie nie zagoiły. Chcesz żebym była szczęśliwa ? - kiwnął delikatnie głową -To zostaw mnie w spokoju !- krzyknęła, i wybiegła na zewnątrz. Miałem ochotę przyrznąć temu durniowi, ale nim się spostrzegłem jego już nie było. Wyszedłem na zewnątrz i skierowałem się do rozmawiającej Juli z Kukułową. Pani K. tłumaczyła coś gestykulując rękoma, a Julia przyglądała jej się ze znudzeniem na twarzy. Nim podszedłem, Kukuła wsiadła do auta i odjechała a Julia odwróciła się do mnie. -Jedziemy autobusem. - powiedziała tylko, i zaczęła kierować się w stronę dworca PKS. -Ale jak to ? - zapytałem w lekkim szoku przez jej obojętność. -Zołzowata musiała jechać do szkoły swojej córki, ponieważ coś tam zrobiła i a wezwanie. - odpowiedziała tym samym tonem co wcześniej, ale już nic się nie odezwałem. -Gdzie moja torba ? - stanęła nagle w zupełnym szoku. -Spokojnie, niosę ją. - odpowiedziałem bez mniejszego entuzjazmu. -Daj, kaleką nie jestem. - powiedziała i wyciągnęła rękę po swoją rzecz. - Daj spokój. Nie jest ciężka, to poniosę. - odpowiedziałem, a ona tylko uniosła brwi ze zdziwienia. -Jak chcesz. Twój wybór. - powiedziała podnosząc ręce do góry jakby się poddawała, ja natomiast posłałem jej uśmiech. Przeszliśmy raptem może jakieś 10 metrów, a mi się już nudziło, więc tyrpnąłem Julkę z biodra, która czując to posłała mi zabójcze spojrzenie. - No co ? - zapytałem niewinnie, a ona wywróciła oczami. - Ej. Czemu mnie nie lubisz ? Hmm ? -zapytałem znienacka. Co mnie napadło ?! What the hell ?! - Jesteś taki no... Skomplikowany. Tak. Skomplikowany. - potwierdziła,  a ja byłem zdziwiony. -Jak to skomplikowany ? - zapytałem, a ona zagłębiła się w rozmyślaniu. - Normalnie. Raz jesteś miły, kochany a za drugim wredny i egoistyczny. To jest skomplikowane, i... dziwne. - powiedziała, i zaczęła oglądać paznokcie u swojej zdrowej ręki. -Okeej ? - odpowiedziałem bardziej pytająco, niż stwierdzająco. -A ty mi powiedz jakim cudem byłeś w szkole, skoro powiedziałeś mi że źle się czujesz i że idziesz do domu ?
*OCZAMI JULKI*
Zapytałam się go o to ponieważ to jest dziwne. Mówił mi że idzie do domu, bo źle się czuje a tu ka bum wypada z auli. -Emm... No bo jak wychodziłem ze szkoły to spotkałem vice-dyrektorkę i kazała mi się wrócić. - odpowiedział, a ja czułam że coś kręci. -Powiedzmy że ci wierzę. - odpowiedziałam, choć nie wierzyłam mu w ogóle. Autobus przyjechał po chwili, a my wsiedliśmy do niego. Spojrzeliśmy do tyłu, i od razu wiedzieliśmy że będą jakieś kłopoty, ale żadne z nas się nie odezwało słowem...

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 24 cz.1.

...Od razu wiedziałam kto to jest, ponieważ poczułam te zajebiste perfumy. -Adam przestań ! Proszę ! - powiedziałam a on obrócił mnie do siebie, i przybliżył usta do mojego ucha. -Przeproś. - powiedział, a ja pokiwałam przecząco głową. Dobrze wiedział że mam łaskotki. - Jesteś tego pewna ? - powiedział i złożył bardzo delikatny pocałunek na mojej szyi, na co od razu zesztywniałam.- Tak jestem. Ale nie rób tak więcej, proszę. - powiedziałam, a on pokiwał głową, i zaczął dalej mnie łaskotać..."

Przechodzące obok nas osoby spoglądały na nas dziwnym spojrzeniem. Być może dlatego iż wcześniej nie dotknęlibyśmy się nawet kijem ? Bóg ich tam wie... Próbując się wyrwać, upadłam na ziemię, przez co przypadkowo pociągnęłam za sobą Adama. Znaleźliśmy się w tej samej pozycji co rano, tylko, że teraz zamieniliśmy się miejscami. - No to przeprosisz, czy pozostajemy w tej pozycji ? - zapytał Bezmózgi, a ja lekko oszołomiona tym wszystkim powiedziałam ledwo słyszalne „przepraszam", a on tylko uśmiechnął się cwaniacko. - Co ? Możesz powtórzyć ? Nie usłyszałem. - powiedział, a ja przewróciłam oczami. „Jak Boga kocham, kiedyś go zabiję" - pomyślałam. -Powiedziałam przepraszam, przeliterować ? - syknęłam, choć dobrze wiedziałam że usłyszał za pierwszym razem. - No to mi się podoba, a może jeszcze buzi na pocieszenie ? - zapytał ponownie, ale nim zdążyłam odpowiedzieć przerwał nam głos dyrektorki. - Do gabinetu. W tej chwili. - warknęłam na nas, a my szybko się pozbieraliśmy i ruszyliśmy za nią w ślimaczym tempie. - Siadać. - syknęła chłodnym tonem, a my zrobiliśmy to co nam kazała. Całą drogę nic nie odzywaliśmy  się z Klimkiem, tylko rzucaliśmy sobie spojrzenia pt. "WTF ?!" - Możecie mi wytłumaczyć co to było na korytarzu ? Huh ?! - po raz kolejny syknęła na nas ta wiedźma. Spojrzeliśmy na nią i na siebie z rozbawieniem w oczach, choć na twarzach mieliśmy poker face'a. - No więc.. - zaczął Adam, ale ta mu przerwała. -Nie zaczyna się zdania od "więc". - skarciła go, a on wywrócił oczami. - Powiedziałem na początku "no" więc od "Więc" nie zacząłem, i z łaski, niech nam pani nie przerywa, bo chce to opowiedzieć. Było ta, że szła przede mną Julia i potknęła się o własne nogi, a ja się zamyśliłem, i tak jakby się przewróciłem na nią. No i wyjaśnialiśmy sobie w tej jakże seksownej pozycji wszystko, aż pani się znikąd zawiła, ot cała historia. - zakończył z wielkim uśmiechem na ustach, a ja miałam chęć go walnąć, ale i zarazem przytulić. Dyrektorka spojrzała na mnie surowym wzrokiem. -Tak było panno Borkowska ? - zapytała już spokojniej, a ja tylko kiwnęłam głową. - Cóż nie wierzę wam, ale nie pozostaje mi nic innego jak puścić was na lekcje, ponieważ nie mogę was tutaj trzymać bezpodstawnie. - powiedziała zdenerwowana, jakby była w jakimś Amerykańskim filmie, a my tylko spojrzeliśmy na nią jak na idiotkę, i wyszliśmy z gabinetu bez słowa. - Ona chyba myśli że to jest jakiś film. - mruknął zdenerwowany Klimek, a ja przytaknęłam. -Mogłaby się ogarnąć. W ciążę nie zajdę, bo wiatropylna nie jestem. - syknęłam naburmuszona, a Adam uśmiechnął się, i powstrzymał od parsknięcia śmiechem. - I co się szczerzysz jakbyś się prochów wciągał ? - powiedziałam chłodno. - Nawąchałem się Twoich perfum. W sumie najgorsze nie są. - uśmiechnął się do mnie szeroko. Między nami zapadła  cisza, a Adam zamyślił się. -Nad czym ty tak myślisz ? - zapytałam, nie wiedząc nawet czemu. -A zastanawiam się dlaczego ta wredna szkapa nie znajdzie sobie jakiegoś faceta, tylko na nas się wyżywa. - powiedział rozbawiony, a ja go spiorunowałam wzrokiem. -Gdybyś był choć trochę inteligentny i zorientowany w otaczającym cię świecie wiedziałbyś że jej mąż zginął 3 miesiące temu. - z jego twarzy momentalnie uśmiech zszedł z twarzy, a w oczach pojawił się strach, przerażenie, i czujność. Ale dlaczego ? Nie rozumiem. - Jak zginął ? - zapytał lekko speszony, a ja się trochę zdziwiłam jego pytaniem. -Podobno potrącił go samochód, ale sprawcy nie znaleźli do tej pory. Nie rozumiem jak ktoś może zrobić coś takiego. - Zmarszczyłam brwi, przez co brawie mi się złączyły, a on zesztywniał na moment, ale szybko się z respektował. -Wiesz, chyba pójdę do domu, źle się gdzieś poczułem. Do zobaczenia. - pożegnał się ze mną i odszedł, a ja zaczęłam kierować się powolnym krokiem w stronę klasy języka polskiego. Nie wiem dlaczego, ale polubiłam Adama. Jest zabawny, szczery o dziwo choć czasami a nawet dość często potrafi wkurwić człowieka do maksimum. Mogłabym się z nim zaprzyjaźnić, ale drażni mnie fakt iż jest często kompletnym kretynem. Rozumiem niedobór hormonów, no ale przecież nie da się z tym człowiekiem wytrzymać dnia bez jakiejś sprzeczki, upokorzenia, lub chociażby odwalenia jakiejś w ogóle nie potrzebnej sceny. Może nie byłby taki gdyby jego matka i ojciec choć w 50 % byli normalni i potrafili go wysłuchać ? Nie wiem... Naprawdę nie wiem, choć bardzo bym chciała. Szokujący jest dla mnie fakt, że jakaś niewidzialna siła mnie do niego ciągnie. Tylko dlaczego ? Nie wiem. Och Boże, czemu to ja akurat muszę tak cholernie źle trafiać na chłopaków ?! Dlaczego tak nie może mieć jakaś inna dziewczyna z tej przeklętej szkoły ?! Ugh... Gdyby nie to że muszę z nim grać w tej głupiej i beznadziejnej parodii to jak Bóg mi świadkiem, dawno już odcięłabym się od tego Bezmózgiego, zapatrzonego w siebie kretyna. Boże... Czemu ja w ogóle o nim myślę ?! Na litość Boską ! Co ty ze mną robisz Klimek ?! Zaczynam się przez ciebie bać o moją własną psychikę! Chyba będę musiała się zgłosić do jakiegoś psychiatry, jeżeli nie pozbęde się go z moich myśli. - moje rozmyślania musiałam przerwać aby wejść do klasy. Spóźniona. Jeszcze ten cholerny sprawdzian. Zapukałam i delikatnie wsunęłam głowę, po czym weszłam. -Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale Pani dyrektor mnie wezwała. - Powiedziałam delikatnie się rumieniąc z powodu wlepienia około 20 par oczu w moją osobę. Nauczyciel spojrzał na mnie spojrzał się na mnie z jadem w oczach. -A z jakiegoż to powodu ? - zapytał, a ja nie wiedziałam czy powiedzieć prawdę czy wymyślić kolejne kłamstwo do kolekcji. -Pani Garczak się coś ubzdurało i mnie wezwała razem z Klimkiem. - odpowiedziałam na pełnym chillout'cie opierając się z założonymi rękoma o drzwi. Pan Giec spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, na co przewróciłam oczami. -Adam, oszołom z 2 klasy. - odpowiedziałam znudzona, na co on mnie spiorunował wzrokiem. -Język. Usiądź, zaraz podam ci sprawdzian, ale będziesz za karę go pisać krócej. - odpowiedział, a ja rozejrzałam się po klasie, i jedyne wolne miejsce które zobaczyłam było obok  Alana. Z wielkim uśmiechem na twarzy podeszłam do jego ławki, i usiadłam bez jego zgody. Po chwili dostałam arkusz ze sprawdzianem, i zaczęłam go rozwiązywać. Po około 10 minutach poczułam że coś uderza mnie w rękę. Spojrzałam się na kartkę, która była w kształcie pogniecionej kulki. 
Rozwinęłam kawałek papieru i przeczytałam:  
"Chodzisz z Adamem ? Kaśka.*"  
Mimowolnie obejrzałam się za siebie - Nie odwracaj się Julka. Nie uda ci się ściągać na mojej lekcji. - powiedział nauczyciel - Spokojnie. I tak nie miałabym od kogo ściągać, bo wokół sami idioci. - powiedziałam, na co facet się tylko zaśmiał, i pokiwał twierdząco głową. Odwróciłam się jeszcze raz i zobaczyłam Kaśkę jak się patrzy na mnie 'spod byka'. Nie wiedziałam o co jej chodzi, więc po chwili zaczęłam skrzybać na kartce:
"Nie. A choćby nawet, nie powinno cię to interesować."
Odwróciłam się, wcześniej się upewniając że facet od polskiego nie patrzy, i rzuciłam jej kartkę. Uśmiechnęła się cwaniacko, a ja z powrotem wróciłam do pisania sprawdzianu. 
~*~*~ 
Równo z dzwonkiem skończyłam pisać te moje wypociny. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Już miałam naciskać klamkę, gdy ktoś mnie w tym wyprzedził. Spojrzałam na właściciela ręki, i zobaczyłam tam Alana, który posyłał mi szeroki uśmiech. -Co tam ? - zagadnęłam, gdy wyszliśmy już na korytarz, na co on tylko wzruszył ramionami. - Serio tak była z tym... jak mu tam ? Kminkiem ? - zaśmiałam się, na co on lekko zdezorientowany na mnie się spojrzał. -Klimkiem. Mniej więcej. - posłałam mu szeroki uśmiech, a on poruszył zabawnie brwiami. -Czyżby ? - zapytał, a ja wybuchnęłam śmiechem. -No cóż, u dyrki byłam, o czym i tak dowiedziałoby się to dzieło szatana. - odpowiedziałam, a on spojrzał przed siebie i od razu się skrzywił.- Dzieło szatana powiadasz ? W takim razie spójrz przed siebie. Jeżeli nasz polonista jest dziełem szatana to nie wiem kim jest ta wredna zapyziała... Dzień dobry ! - nie zdążył dokończyć gdyż podeszła pani K. Posłał szeroki uśmiech Kukułowej, która była dość czerwona przez co przypominała dorodnego pomidora. Zmierzyła spojrzeniem Alana, i prychnęła. -Julia, proszę w tej chwili na aulę. ! - warknęła na mnie, na co Alan wytrzeszczył oczy. - Ale... - nie dane było mi dokończyć. -W tej chwili ! Nic mnie nie interesuje! Do końca przerwy chce cię tam widzieć ! - krzyknęła, na co zarobiliśmy kilka zdziwionych spojrzeń. Oddaliła się od nas, na co tupnęłam nogą, i wydałam odgłos zirytowania. -Nie cierpię tej baby ! - krzyknęłam. -Chyba jej się okres zaczął. - mruknął znudzony Alan, na co parsknęłam śmiechem.- A żebyś wiedział że chyba tak. - odpowiedziałam mu już z grymasem na twarzy, na co wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Ruszyłam w końcu powolnym krokiem w stronę auli, a Alan poczunił to samo na co posłałam mu pytające spojrzenie. - Masz przecież teraz na samej górze zastępstwo. Wf-u nie ma. Nauczyciel zachorował. - powiedziałam lekko zdziwiona, a on się uśmiechnął. - Wiem. Idę cię odprowadzić, nie mogę ? - zapytał, a ja się uśmiechnęłam....

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale była u mnie Roksann, i nie miałam czasu. :c
A więc... Jest to cz. 1 ponieważ nie zdążyłam przepisać reszty. Jutro pojawi się cz. 2. Wiem że krótkie i w ogóle, no ale naprawdę nie wyrabiam się. :( Mam nadzieję że zrozumiecie to... :c 
BARDZO CHCIAŁABYM PROSIĆ  WAS O CZYTANIE BLOGA MOJEGO KOCHANEGO KOLEGI RADKA <3 DOPIERO ZACZĄŁ GO PISAĆ, ALE NO... JEST ŚWIETNY W TYM CO ROBI. PROSZĘ WAS... KOMENTUJCIE, CZYTAJCIE, CZEKAJCIE NA NASTĘPNE NOTKI.

wtorek, 30 lipca 2013

Versatile Blogger Award i Libster blogs Awards.




Zostałam nominowana do Versatile Blogger Award i Libster blogs Awards przez Emilkę Fionkę z bloga The Chosen Ones.
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA NOMINACJĘ <3


Każdy nominowany powinien:
1. Podziękować nominującemu blogowi.
2. Pokazać nagrodę na swoim blogu.
3. Ujawnić 7 faktów dotyczących siebie.
4. Nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują.
5. Poinformować o tym fakcie autorów.
Fakty o mnie: 
1. Jestem Directioner, Belieber, RiriNavy, Roomie, Łukaszioner. :))
2. Mam siostrę i brata
3. Z natury mam bardzo kręcone włosy, ale je prostuję. 
4. Baaaaaardzo lubię czytać książki :)
5.Z niewiadomych przyczyn ludzie bardzo mi ufają. 
6. Jestem tolerancyjna, według niektórych aż za bardzo.
7. Czasami podchodzę do spraw bardzo psychologicznie.

Nominuję:  
1. http://internetowa-milosc.blogspot.com/p/reklama-bloga.html 
2. http://pain-magic-love.blogspot.com/ 
3. http://myonlyhappyworld.blogspot.com/
4. http://dramione-nienawisc-czy-milosc.blogspot.com  
5. http://eternal--mystery.blogspot.com
6. http://loveforevertogether69.blogspot.com
7. http://mozesz-uciekac-ale-sie-nie-ukryjesz.blogspot.com/
8. http://another-changed.blogspot.com/   
 9. http://dwieosobyjednamilosc.blogspot.com
10. http://a-story-about-a-secret-belieber.blogspot.com
Nominacja do Libster blogs Awards od Emilki Fionki która we mnie wierzyła <3 
1. Czy chciałabyś się przeprowadzić ? Tak. 
2. Czy jesteś śpiochem ? Tak :D
3. Czy masz drugie imię ?
Tak, Żaneta. ;d
4. Ulub serial ?
Rodzinka.pl ;d
5. Co najbardziej denerwuje cię w prowadzeniu bloga ?
Kiedy widzę, że ktoś wchodzi na bloga, czyta go, ale nie komentuje.
6. Masz rodzeństwo ?
Niestety :(
7. Ulub gumy do żucia ?
Orbit ;d
8. Lubisz robić zdjęcia ?
Czasami tak :)
9. Na jakich portalach masz konta ?
fb, ask,tt.
10. Planujesz w roku szkolnym uczęszczać na dodatkowe zajęcia ?
Będę zmuszona chodzić na co najmniej jedne ;c
Nominuję:  
1. http://internetowa-milosc.blogspot.com/p/reklama-bloga.html 
2. http://pain-magic-love.blogspot.com/ 
3. http://myonlyhappyworld.blogspot.com/
4. http://dramione-nienawisc-czy-milosc.blogspot.com  
5. http://eternal--mystery.blogspot.com
6. http://loveforevertogether69.blogspot.com
7. http://mozesz-uciekac-ale-sie-nie-ukryjesz.blogspot.com/
8. http://another-changed.blogspot.com/   
 9. http://dwieosobyjednamilosc.blogspot.com
10. http://a-story-about-a-secret-belieber.blogspot.com
Pytania: 
1. Jaka jest Twoja definicja miłości ?
2. Co myślisz o osobach które się tną ?
3. Jaki zawód chcesz mieć w przyszłości ?
4. Masz jakiegoś idola ?
5. Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje ?
6. Chciał(a)byś teraz kogoś przytulić ?
7. Jak mają na imię, Twoi przyjaciele ?
8. Od jak dawna prowadzisz bloga ?
9. Lubisz czytać książki ?
10. Należysz do jakiegoś fandomu ?
 
Witam, witam ! <3
Stęskniłam się za wami kochani :))
ODWIESZAM bloga, ponieważ zaczęłam bawić się w elektronika (nie pytajcie hahaha) i naprawiłam moją ładowarkę do drugiego laptopa :D Możecie być ze mnie dumni ! haha
Dzisiaj rozdział się nie pojawi, ale pojawi się natomiast nominacja do Versatile Blogger Award i Libster blogs Awards. Rozdział być może będzie już jutro ! :))
Naprawdę przepraszam was, że to aż tyle trwało, ale na śmierć zapomniałam o tym że mam drugiego laptopa...
Teraz biorę się za Versatile Blogger Award i Libster blogs Awards :D Możecie się spodziewać tego lada moment :))
Kocham
xx

czwartek, 27 czerwca 2013

Przeprosiny i zła informacja.

A więc na sam początek was przepraszam... Za co ? No cóż... Po pierwsze za to że nie pojawił się obiecany rozdział... po drugie za to co za chwilę się dowiecie.
No więc nadszedł czas na złą wiadomość. Chodzi o to że jestem zmuszona zawiesić bloga do odwołania.. Nie robię tego z powodu że nie mam np. weny tylko dlatego iż komputer mi się zepsuł i nie mam jak ani pisać rozdziałów, ani ich dodawać. Zastanawiacie się jakim cudem jest to ogłoszenie ? Już tłumaczę.. Dzięki mojej wspanialej cioci Anii (pozdrawiam cię kochana <33) mogę was poinformować o tym jakże smutnym fakcie. ;cc Ale bez obaw ! Teraz rozdziały piszę w zeszycie, i jak już będę miała sprawny komputer to przepiszę i wstawię. <3
Smutna i zdesperowana
Wioll.
P.S.
Kocham was.

niedziela, 19 maja 2013

OGŁOSZENIE !

Chcę was poinformować, że zawieszam bloga do 20 czerwca. Tak, dokładnie - na cały miesiąc. Robię to z bólem serca, nie chcę was zostawiać, opuszczać... Po prostu nie chcę, ale... Muszę. Nie mam weny, pisanie rozdziałów mi w ogóle nie idzie... Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeżeli chcielibyście się ze mną jakoś skontaktować to zapraszam na twittera, aska oraz kto chce niech pisze na gg: 39602281. Na prawdę bardzo was przepraszam... Kolejny post pojawi się 20 czerwca. Cześć wam. ! Love u sooo much. <3

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 23.

...-Jak coś to jestem Justin'em Bieber'em. - dodałem a ona spojrzała się na mnie pytająco. -Tak się przedstawiłem twojej matce. - sprostowałem od razu sprawę, a ona tylko się zaśmiała i pokręciła teatralnie głową. - Okey. A ona co ci powiedziała ? - zapytała mnie, a ja jej opowiedziałem o naszym jakże milutkim spotkaniu i przedstawieniu się sobie. (czujecie ten sarkazm?)...”
Po chwili siedzenia w ciszy do pokoju Julki wpadła jej mama. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, po chwili piorunując mnie wzrokiem. -Mamo. Poznałaś już Justina ? - powiedziała Julka, aja w myślach normalnie tarzałem się ze śmiechu. Jej mama natomiast otworzyła jeszcze szerzej oczy, po czym spojrzała to na mnie, to na Julkę, i z powrotem na mnie. - Wynocha mi stąd ! Nikt z nami nie będzie mieszkał ! A w szczególności jakiś Justin ! - krzyknęła, a my razem z Julką wybuchnęliśmy śmiechem, jej matka spojrzała na nas zdezorientowana, i potrząsnęła lekko głową. - A tak na poważnie, to jestem Adam. Adam Klimek. - podałem jej rękę, a ona spojrzała się na mnie lekko zirytowana moim towarzystwem, nie podając mi nawet ręki. - Co nie zmienia faktu że nie będziesz tu z nami mieszkał. - Boże ! Ta baba nie zna się na żartach ! Normalnie ona jest gorsza niż ten gościu z „Familiady” co wali cały czas sucharami. Przewróciłem oczami zdenerwowany, po czym położyłem się wygodnie na łóżku. -Ja nie będę z Panią mieszkał ! Chyba Pani oszalała. Ja tutaj tylko przyszedłem z Julką, ponieważ mamy pracować nad... y.. no.. yy... choreografią ! Musimy ustalić kto w jakich ubraniach występuje i w ogóle. - wymyśliłem na poczekaniu, ponieważ gdyby ten babsztyl się dowiedział że Julka nie była w szkole to nie wiem co ona by jej zrobiła. Wole nawet o tym nie myśleć. - Mam nadzieje, że nauczyciele o tym wiedzą, czy poszliście na wagary ? - powiedziała a na mnie spojrzała się spod byka, a ja tylko przewróciłem oczami. - Wiedzą. - powiedziałem bez słowa zawahania. Ona natomiast spojrzała się na Julkę pytającym spojrzeniem, a ona tylko pokiwała głową. One się porozumiewają telepatycznie, czy co ? Dobra, nie ważne.
*OCZAMI JULKI*
Matka spojrzała się na mnie z mordem w oczach, ale zignorowałam to natrętne spojrzenie i pokiwałam lekceważąco głową, a Adam spojrzał na nas pytającym spojrzeniem, ale po chwili przybrał normalny wyraz twarzy. Spojrzałam z powrotem na matkę, i wzrokiem wyganiałam ją z pokoju, ale ona na to nie reagowała. - Możesz wyjść ? Chcielibyśmy popracować. - powiedziałam chłodnym tonem. - Skoro przyszliście tutaj ze szkoły, to czemu nie jesteś w ogóle uczesana, jesteś w piżamie i nie ma żadnych papierów na biurku ? -zapytała a mnie zatkało. - Ponieważ jak przyszliśmy do domu to zamówiliśmy sobie pizze, no i tak wyszło, że się potknąłem koło jej krzesełka, i wywaliłem to na jej włosy, więc nie wypadało aby chodziła z ufajfolonymi włosami po domu, więc poszła się umyć. No i zapomniała wziąć ubrania do ubikacji, żeby się przebrać w świeże, więc poprosiła mnie, abym jej pomógł i przyniósł jakieś. A że jestem wychowany, to nie grzebałem jej po szafkach, tylko wziąłem to co było na łóżku. A włosy ma rozkopane dlatego, ponieważ jej je wysuszyłem. - powiedział, a mnie zatkało. I on to wymyślił na poczekaniu ? O.M.G. Przynajmniej mi się nie oberwie od rodzicielki. Matka ponownie spojrzała na nie pytająco, a ja lekko zarumieniona pokiwałam głową, ona natomiast przyjrzała się jeszcze raz dokładnie Adamowi, i wyszła z mojego pokoju. - Ty to tak na poczekaniu wymyśliłeś ? - zapytałam a on tylko się zaśmiał i pokiwał głową, po czym podrapał się po szyi. - Wiesz... To ja się może najpierw przebiorę, i pójdziemy do tej przeklętej szkoły. - powiedziałam, a on przyjrzał się mi uważnie. - No co ? - zapytała, a on nadal wpatrywał się we mnie. - Jadałaś w ogóle śniadanie ? -zapytał, a ja pokręciłam głową. - No więc wcześniej pójdziemy do Skałki i kupimy sobie pizze. - powiedział, a ja pokiwałam lekko głową, po czym wygrzebałam z szafy ubrania i skierowałam się do łazienki, aby się przebrać. Po zrobieniu wymienionej czynności, uczesałam się, umyłam zęby, nałożyłam delikatny makijaż i wyszłam z ubikacji. Wchodząc do pokoju, zastałam śpiącego na moim łóżku Adama. Wyglądał naprawdę słodko, ale niestety nic nie poradzę. Musiałam go obudzić. - Adam. Adam wstawaj. - powiedziałam delikatnie szarpiąc go za ramię, ale on nie reagował. - Adam, no wstawaj ! - powiedziałam, nachylając się do jego ucha, nadal szarpiąc go delikatnie za ramię. On natomiast obrócił się w moją stronę, i mnie przyciągnął do siebie, nadal ie otwierając oczy. Zaśmiałam się – No Adaaaaaaaam, wstawaj. Musimy iść do szkoły. - powiedziałam jeszcze raz się śmiejąc. Tylko czułam się trochę dziwnie, ponieważ leżałam w jego ramionach. - Oo.. Julka...? - mamrotał coś sennie. - Co ty tutaj robisz ? - wymamrotał po raz kolejny. - Zasnąłeś w moim łóżku, jak poszłam się ogarnąć. - powiedziałam delikatnie się uśmiechając, nadal będąc w jego ramionach. - Ouu. Przepraszam. Nie chciałem. Głupio wyszło. - powiedział, nadal trzymając mnie w ramionach. Spojrzałam się na niego znacząco, a on momentalnie mnie puścił, jakbym parzyła. - No to okey. Skoro ja jestem z powrotem wolna, ty już nie śpisz, to może idziemy ? - zapytałam, a on pokiwał entuzjastycznie głową. - W sumie, wiesz co Julka ? Wygodnie mi było. Hahahahahaha – zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Wyszliśmy z pokoju, i zaczęliśmy zmierzać w stronę kuchni. Moja matka spojrzała się na nas z mordem w oczach, ja tylko przewróciłam oczami, i pociągnęłam Adama za rękaw bluzki do kuchni. Weszliśmy tam, a na stole było dużo jakiś kanapek. Spojrzałam na niego pytającym spojrzeniem, a on tylko wzruszył zdziwiony ramionami. Wzięłam dwie kanapki z pomidorem i ogórkiem do ręki, po czym jedną podałam Adamowi. Wziął niepewnie, aby po chwili ją całą wepchnąć do buzi, wybuchłam śmiechem, po czym z kanapką w ręku ruszyłam w stronę drzwi. Wzięłam jeden kęs, po czym dałam kanapkę do potrzymania Adamowi, abym mogła spokojnie założyć buty. -Gdzie ty się wybierasz ?! - krzyknęła mama, jak zobaczyła że ubieram buty. -Idziemy z powrotem do szkoły, ponieważ musimy uzgodnić pewną sprawę z panią Kukułą. Najprawdopodobniej, wrócę gdzieś około 18. - powiedziałam, po czym zabrałam kanapkę od Adama, przyjrzałam się jej dokładnie, i zauważyłam, że ktoś ją ugryzł. No tak, jestem idiotką. Kto mógłby inny ugryźć moją kanapkę, prócz Adama ?! Kretyn. Wyszliśmy z domu, po moim głośnym zamknięciu drzwi. - Moja kanapka lepsza, co nie ? -zapytałam, a on tylko się zaśmiał i pokiwał głową. - Mogłeś sobie przecież wziąć jeszcze jedną. Nie zabiłabym cię za to. - powiedziałam, a on tylko spojrzał się na mnie lekko zdezorientowany. - Spoko. Będę pamiętał na następny raz. A poza tym. Bardzo dobre kanapki. - powiedział, a ja się zaśmiałam i ruszyłam dalej. Szczerze ? Nie czuję już do niego takiej nienawiści jak wcześniej. Wcześniej miałam ochotę go zadźgać, pociachać na kawałki. A teraz ? Teraz mogę z nim normalnie gadać. Nie przeszkadza mi w ogóle jego obecność, i przede wszystkim – CZUJĘ SIĘ SWOBODNIE. Nie to co wcześniej. Wcześniej się czułam lekko poddenerwowana, zirytowana i że tak powiem... speszona, ale teraz mi to przeszło. PEŁNA SWOBODA. Ma nawet kilka zalet, o których wcześniej nawet nie mogłabym pomyśleć, ponieważ był dla mnie skończonym dupkiem i kretynem, który był zapatrzony w siebie. Nie wierzę w to że mogłam go polubić, że mogę spędzać z nim czas bez kłótni. - Słuchasz ty mnie w ogóle ?! - krzyknął Adam, a ja zdezorientowana rozejrzałam się i zobaczyłam że stoimy przed "Skałką". Nie możliwe że tyle czasu rozmyślałam o Panu Bezmózgim. Weszliśmy do środka, i uderzyła we mnie fala dymu papierosowego, jak zawsze zresztą. Tutaj przesiadywali tylko jacyś alkoholicy i nastolatki, które chciały się rozerwać, lub wyjść ze znajomymi na pizze - tak jak ja teraz z Adamem. Usiedliśmy przy jednym ze stolików na miękkich wysokich stołkach. - Jaką chcesz pizze ? -zapytał Adam, a ja wzruszyłam ramionami. - Może być z gyrosem i sosem czosnkowym, ale sosu mało. - dodałam po chwili, a on kiwnął głową. - Duża czy mała ? -zapytał, a ja chwile udawałam że się zastanawiam. -Średnia. Mała będzie za mała jak dla mnie, a dużej nie miałabym gdzie zmieścić. - powiedziałam, a on tylko zaśmiał się i pokiwał głową, po czym poszedł złożyć zamówienie. - Ładnie to tak ? Dlaczego Panienka nie w szkole ? - usłyszałam za sobą gruby, ciężki głos mężczyzny, i lekko się wzdrygnęłam.Po chwili ujrzałam przede mną ciemnoskórego mężczyznę w wieku około 40 lat. -Nie ważne. - odpowiedziałam, próbując zabrzmieć jak najbardziej naturalnie, lecz on chyba wyczuł mój strach. - A może laluniu pójdziemy do pokoju na górze ? Odstresujesz się... - powiedział po czym, wziął mnie za rękę, i pociągnął w górę. -Nie. - powiedziałam,a on spojrzał się na mnie zdziwionym spojrzeniem. -Radziłbym ci nie protestować. - powiedział, a ja wyrwałam moją rękę z jego uścisku. Pomimo tego, że wiedziałam że przy barze stoi Adam, bałam się. Cholernie się bałam. -Powiedziałam że nie, nie rozumiesz ? - odpyskowałam, a on pokręcił głową. Przeniósł rękę na mój policzek, i zaczął kciukiem gładzić mój policzek. -Zostaw mnie człowieku. - Warknęłam, a on zaśmiał się teatralnie i pokręcił przecząco głową -Pyskata jesteś. - powiedział, i zaczął się do mnie zbliżać. -Głuchy jesteś, jak mówi że nie chce ? Może inaczej przetłumaczyć ? - usłyszałam głos Adama, a po moich policzkach, z niewiadomych przyczyn zaczął spływać makijaż. - A ty co ? Jej tatuś ? - zapytał się sarkastycznie, a Adam pokręcił głową. -Pomyłka. Jej chłopak. Jakiś problem masz koleś ? -zapytał się Adam, a mnie zatkało. "Jej chłopak" ?! Aha. Jak ostatnio sprawdzałam, to nie byliśmy parą. -A no chyba że tak. Nie będę twojej dziuni dymał. Wybacz stary. - powiedział, i chciał przybić piątkę z Adamem, ale on zrobił gest w stylu "Tu się jebnij" -Spierdalaj koleś. - powiedział Adam, po czym podszedł do mnie i mnie przytulił, co mnie wybiło z pantałyku, ale nie zastanawiając się ani chwili dłużej, wtuliłam się w jego ciało, a głowę ułożyłam przy jego szyi. Czuć było o niego perfumy z Adidasa. Skąd wiem że z Adidasa ? Ponieważ to moje ulubione męskie perfumy. -Nic ci nie jest ? -zapytał po chwili stania w uścisku, a ja delikatni pokręciłam głową. -Dziękuję. - powiedziałam, a on lekko mnie od siebie odsunął, i spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem -Za co ? - zapytał, a ja tylko ponownie wtuliłam się w jego klatkę piersiową. - Za to że mnie uratowałeś przed nim. - powiedziałam, a on tylko pogładził mnie ręką po plecach, a mi w głębi ducha kamień spadł z serca. Dobrze że przyszłam tu z Adamem, a nie np. sama, lub tylko z Vicky. No właśnie ! Vicky ! Dawno się z nią nie widziałam, ale to już później załatwię. Usiedliśmy z powrotem, a Adam zaczął mi się uważnie przyglądać. -No co ? - zapytałam, a on tylko się zaśmiał. -Nie wiem czy wiesz, ale jesteś uroczo rozmazana. - powiedział, a ja spaliłam cegłę. - Zaraz wracam. - powiedziałam op czym pobiegłam do ubikacji, i szybko umyłam twarz, i podążyłam szybko do stolika, na którym czekały już dwie pizze. Jedna średnia i druga duża. - Smacznego. - powiedziałam, po czym zaczęłam pałaszować moją pizzę. Nim się obejrzałam, nie było jej, zresztą tak samo było u Adama. -Smakowało ? - zapytał, popijając colę, którą zamówił, w trakcie jedzenia. -Nom. I to bardzo. - powiedziałam, i zaczęłam grzebać w portfelu - Co ty robisz ? - zapytał, i spojrzał się na mnie jak w pełni niedorozwiniętą. -Yyy.. Odliczam pieniądze na pizzę ?  - powiedziałam lekko zdziwiona. On jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy, na mnie. -Ty sobie chyba jaja robisz ? Przy mnie żadna dziewczyna, nie płaci za jedzenie ani picie. - powiedział, a ja podniosłam do góry brwi. - No dobra. Nie każda. Ty nie będziesz płacić, zrozumiano ?! - powiedział, a ja tylko kiwnęłam głową zrezygnowana. Nie lubię jak ktoś za mnie płaci, ponieważ wtedy czuję się tak jakbym kogoś wykorzystywała. Po zapłaceniu z pizze i jego colę, wyszliśmy z pizzeri, i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę szkoły. - Ej. A tak właściwie, to co ty masz zamiar robić do godziny 18 ? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. -Poszwędam się gdzieś. Nie bój się, nic mi nie będzie. Na nic do domu wrócę na pewno. - powiedziałam po chwili, a on patrzył się przed siebie, i zastanawiał się nad czymś. - Jak chcesz to mogę cię zabrać w takie jedno fajne miejsce. - powiedział po chwili i spojrzał się na mnie. Chwilę się zastanawiałam - Okey. W sumie, to i tak nie wiem gdzie bym miała chodzić. A można wiedzieć, gdzie ? - zapytałam po chwili myślenia, a on się zaśmiał słodko i podrapał się po szyi. -Niech pomyślę.. Hm... - udawał że się zastanawia. - Nie. - powiedział i się roześmiał na widok mojej naburmuszonej miny. Po chwili dołączyłam się do śmiechu. - Ale serio ? Mi nie powiesz ? - zapytałam, a on tylko pokręcił przecząco głową, i zasznurował komicznie usta.-Małpa. - powiedziałam i wytknęłam mu język.
Przeczytajcie notke pod rozdziałem <3
On się natomiast nic już nie odezwał tylko szedł dalej przed siebie w zamyśleniu. Dlaczego on powiedział w pizzeri że jestem jego dziewczyną ? Przecież nie jesteśmy wcale razem, ani nic z tych rzeczy.  Nie mogło mi to w ogóle dać spokoju. - Dlaczego powiedziałeś tamtemu gościowi że jesteśmy razem ? -zapytałam, a on był lekko zaskoczony, wyglądał tak jakby obawiał się mojego pytania, ale raczej wiedział że mu je prędzej czy później zadam. -Inaczej nie zostawiłby cię w spokoju. Znam tego kolesia, i wierz mi, nie wiesz do czego jest zdolny. Gdyby wiedział że nie jestem twoim chłopakiem zgwałciłby cię. - powiedział, a ja stanęłam jak wryta i się nie ruszałam.-Coś się stało ? - zapytał, gdy odszedł kawałek, i zobaczył że nie ma mnie obok niego. Dobrze że nie odezwałam się przy tamtym kolesiu, że nie jesteśmy razem. Nie chce wiedzieć co by się tam wtedy stało. -N-Nie. - powiedziałam, a Adam podszedł do mnie - Wszystko jest okey. Tak ? - powiedział, i chwycił mnie delikatnie za nadgarstki. -Tak. Jest okey. Tylko wiesz... Przypomniało mi się to z tym Pawłem. - powiedziałam i przed oczami ukazała mi się tamta scena z Pawłem. Nie chce o tym myśleć. - Zapomnij o nim, on już ci nic nie zrobi. Wyrzucili do ze szkoły. - powiedział, a mi aż ulżyło. Nie chcę mieć z nim już żadnych wspomnień. A w szczególności nie chcę go widzieć na lekcjach, ponieważ mogłabym temu kretynowi oczy wydrapać. -No to fajnie. - powiedziałam, po czym skręciliśmy w jakiś zakręt i zobaczyłam już naszą szkołę Drogą którą szliśmy, nigdy nie chodziłam do szkoły, co mnie zdziwiło, bo ja znam dość dużo okrężnych dróżek do tej budy. Po około 2 minutach weszliśmy do szkoły i skierowaliśmy się w stronę szatni, a ja na widok szafki, od razu się uśmiechnęłam. Włożyłam kluczyk do szafeczki i przekręciłam go. Wyciągnęłam, buty po czym założyłam je na moje nogi. Po chwili wyszliśmy z szatni, i podążyliśmy w stronę auli. Nie wiem dlaczego Adam mnie tam kierował, ale poddałam się jego woli weszliśmy na aulę, i zobaczyłam tam panią Kukułę siedzącą przy biurku grzebiącą w jakichś papierach. Weszliśmy w głąb auli i podeszliśmy do pani Kukuły. -No nareszcie ! Julka, czemuś ty do szkoły nie przyszła ?! - powiedziała do mnie pani K. i zaczęła mnie ściskać, ja zaczęłam ją delikatnie ode mnie odpychać, a Adam na widok tego zaczął się śmiać. -Zaspałam, oto cała historia. - powiedziałam, pierwsze co mi przyszło do głowy. Ona tylko pokręciła z dezaprobatą głową i powróciła na swoje miejsce. -No więc słucham. Jakie macie plany co do ubiorów ? -zapytała, a my na siebie spojrzeliśmy z wielkim wytrzeszczem. -Jak to ?! - powiedzieliśmy równocześnie a ona się zdziwiła. - Tylko nie mówcie, że nie wiecie jakie ubiory. Powiedzcie, że macie już to ustalone. - powiedziała cała czerwona z nerwów. -Nie mówiła nam pani wczoraj że mamy również przygotować ubrania. - powiedział Adam, a ona zrobiła się teraz czerwona jak burak. -Powinniście sami pomyśleć !! Ile wy macie lat |?! No ile ?! Sami musicie myśleć ! Ja wam wiecznie wszystkiego przypominała nie będę !! Sami macie głowy - wykrzyczała a ja miałam ochotę jej oczy wydrapać. Zgoda. Mogliśmy to zrobić, ale do jasnej cholery ! Niech ona jasno pomyśli ! Przecież nie mieliśmy wystarczająco czasu. Nikt nie zrobiłby w tak krótkim czasie, tak dużo. -Pani myśli że my mieliśmy czas ?! Siedzieliśmy nad tekstem do 12 na wieczór ! To nie jest takie łatwe jak się pani wydaje ! - krzyknął Adam, a on spojrzała na niego z zaskoczeniem w oczach, że na nią nakrzyczał. - To mogliście posiedzieć to pół godziny dłużej i zrobić opis jaki ma być strój danej osoby ! Tak wiele ?! - krzyczała ponownie. - Dobrze mogłaby i pani nad tym siąść ! Z tego co wiem to pani ma robić to przedstawienie a nie my ! -wskazał na mnie i na niego. - Niech pani zapomni o tym, żebyśmy opisywali kto w co ma być ubrany ! Chyba pani już ma źle na bani skoro tak pani myśli ! - krzyknął Adam, po czym chwycił mnie za rękę, i pociągnął w stronę wyjścia. Wyszliśmy na korytarz, słysząc za nami jakieś krzyki Pani K. lecz nie zwracaliśmy na te krzyki uwagi. Będąc przy planie lekcji zadzwonił dzwonek na przerwę. -Która jest godzina ? -zapytałam Adama, a on wyciągnął swój telefon. -12.35 - powiedział, a ja właśnie zorientowałam się że nie było mnie na 4 lekcjach. - Cholera. Teraz mam polski. I sprawdzian. Kurwa, zapomniałam się nauczyć. - mówiłam jakby mnie coś nawiedziło, a Adam się ze mnie śmiał. -Nie śmiej się, bo ci się krzywda stanie. - powiedziałam wytykając mu język. -No ale wiesz jak śmiesznie wyglądasz jak się denerwujesz ? Tak sweet. - powiedziałam, a ja mu mocno nazdepnęłam na jego stopę. -Ała ! Za co to było ?! - krzyknął. -Mówiłam że pożałujesz. - powiedziałam po czym wzruszyłam ramionami i zaczęłam odchodzić w stronę klasy od języka Polskiego. Po około 30 sekundach poczułam łaskotanie na brzuchu. Od razu wiedziałam kto to jest, ponieważ poczułam te zajebiste perfumy. -Adam przestań ! Proszę ! - powiedziałam a on obrócił mnie do siebie, i przybliżył usta do mojego ucha. -Przeproś. - powiedział, a ja pokiwałam przecząco głową. Dobrze wiedział że mam łaskotki. - Jesteś tego pewna ? - powiedział i złożył bardzo delikatny pocałunek na mojej szyi, na co od razu zesztywniałam.- Tak jestem. Ale nie rób tak więcej, proszę. - powiedziałam, a on pokiwał głową, i zaczął dalej mnie łaskotać...
________________________
Rozdział jest dłuższy niż poprzednio, jeżeli są błędy to przepraszam z góry, ale wyszło tak że musiałam pisać rozdział na komputerze brata, a ja nie za bardzo ogarniam jego klawiaturę.
Jeśli coś się nie podoba to mówcie, postaram się wam dogodzić. :) <3
Dziękuję wam za przekroczenie 3 tysięcy wyświetleń ! Chciałam powiedzieć jeszcze że myślałam o konkursie, kiedy będzie 5000 wyświetleń. Co o tym sądzicie ?! :) 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 22.

Wiem. Miał być dłuższy. Przepraszam że jest taki krótki, ale proszę o wyrozumiałość. Miałam próbne egzaminy w czwartek i musiałam się uczyć. W dodatku była to część matematyczno-przyrodnicza. Najtrudniejsza. W piątek nie miałam dostępu do komputera. Jeżeli jesteście źli o to, napiszcie o tym w komentarzu. Zrozumiem. Proszę również o komentowanie rozdziału, ponieważ pod rozdziałem 21 pojawił się TYLKO JEDEN komentarz. Jeżeli tak dalej będzie, to zastanowię się, czy w ogóle prowadzić dalej tego bloga... Zapraszam do czytania... :)

...- Ej. Dobra, może trochę mi zimno, no ale bez przesady. Aż tak to się chyba nie trzęsę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. -No dobra, aż tak bardzo to nie. - powiedział gdy powoli zaczął opanowywać śmiech...”

Dalej szliśmy w ciszy, ale takiej miłej dla naszych uszu. -Ładna noc, prawda ? - zapytał Adam, a ja spojrzałam w niebo na, które było rozświetlone milionami gwiazd. Uwielbiam gwieździste wieczory, są one takie..hmm.. romantyczne ? Można tak powiedzieć... -Tak. Lubie takie noce, a przede wszystkim tak popatrzeć w gwiazdy i pomyśleć „co by było gdyby...”. - powiedziałam a on posłał mi szeroki uśmiech – Naprawdę ? Nie wyglądasz na romantyczkę – powiedział i się zaśmiał po cichu – bo nią nie jestem. Po prostu lubię popatrzeć w gwiazdy. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, po czym spojrzałam na Adama. Również podziwiał małe punkciki migające jasno na niebie. Nie wiedząc nawet kiedy doszliśmy do mojego domu, i stanęliśmy przed furtką. Zaczęliśmy się spoglądać sobie w oczy i powoli zbliżyliśmy nasze twarze ku sobie. Nie chciałam się z nim pocałować, ale widocznie on ze mną tak. Wyminęłam jego usta i zbliżyłam twarz do jego ucha. -Nie w tej bajce skarbie. - powiedziałam, po czym otworzyłam furtkę i zaczęłam otwierać drzwi. Usłyszałam jak się cicho śmieje, spojrzałam w jego stronę, a on zniewalająco się uśmiechnął i czekał aż wejdę do domu. Odwróciłam głowę i weszłam do środka, po czym zdjęłam buty. Miałam zamiar już się odwracać w stronę schodów, gdy ni stąd ni zowąd mama wyrosła przede mną. -Gdzie ty byłaś ?! - krzyknęła a ja od razu wsadziłam palec do ucha, aby nie być głuchym chociaż na jedno ucho. - Musiałam parodiować Romea i Julię z Adamem. Zapomniałam całkowicie do ciebie zadzwonić, a przede wszystkim nie mam nic na koncie, ponieważ nie chciałaś mi ostatnio z łaski swojej dać na kartę. No i tekst był długi, więc długo nad nim siedzieliśmy. - powiedziałam po czym wyminęłam moją rodzicielkę, ale zostałam zatrzymana w połowie drogi. - Nie myśl sobie, że ta rozmowa jest skończona. Jutro porozmawiamy na temat twojej kary. - „Yhyym. Jasnee. A u mnie mieszka całe ROOM 94” - pomyślałam, po czym odeszłam nie spoglądając ani razu na jej twarz. Weszłam do pokoju, wyciągnęłam szybko jakieś spodenki i koszulkę z szafy, po czym skierowałam się do ubikacji aby się umyć. Po wykonaniu wcześniej wymienionej czynności poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
~*~*~
Usłyszałam budzik, który wydawał głośne dźwięki nad moją głową. Jęknęłam niezadowolona pobudką, ale jakbym tylko mogła, walnęłabym budzikiem o ścianę. To znaczy, że oczywiście, mogę, ale nie chcę uszkodzić mojej jakże pięknej ściany (czujecie ten sarkazm ?). Wstałam cała obolała i nie wiedziałam co się dzieje. Wszystko mnie bolało, od stóp aż po samą głowę. Zobaczyłam przed oczami czarne plamy i upadłam na podłogę.
*OCZAMI ADAMA*
Julka nie przychodziła z naszą sztuką już od dwóch godzin. Miałem chęć jej teraz zadać mocnego kopa w dupę, ale powstrzymałem się. W myślach normalnie dźgałem ją nożem. Szedłem właśnie na lekcję matematyki, gdy zatrzymała mnie pani Kukuła. -Adam ! Sparodiowaliście już sztukę ? A tak w ogóle to gdzie Julka ? Wszędzie jej szukam a ona zapadła się jakby pod ziemię. - powiedziała pełna energii. -Sztuka jest napisana i ma ją Julka. Nie wiem co się dzieje, wczoraj przecież nic jej nie było. Na pewno też nic jej się nie stało jak wracała, gdyż odprowadziłem ją pod sam dom. - powiedziałem, i wzruszyłem ramionami. -Hmm.. No to trochę dziwne – powiedziała a jej brwi złączyły się prawie w jeden pasek na czole. W myślach zaśmiałem się z tego. - Posłuchaj. Poszedłbyś gdybym cię zwolniła teraz z dwóch lekcji ? - dodała po chwili a w środku zacząłem tańczyć swój dziki taniec. - No spoko. Tylko muszę mieć pewność. - powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową. -Jak coś to powiem że biorę cię do auli, żebyś mi powiedział co i jak z waszą parodią. Powiem również żeby nikt nie przeszkadzał nam i tyle. Tylko jak się dowiem, że komukolwiek powiedziałeś, to będziesz miał u mnie na pieńku mój drogi chłopcze. - powiedziała a ja na „mój drogi chłopcze” zacząłem się tarzać ze śmiechu w myślach. - Okej. To ja już pójdę do niej, a pani niech załatwi to co ma pani załatwić. Dobra ? - powiedziałem już co prawda trochę znudzony tym że tak mi ślęczy nad uchem. -Nie „dobra” tylko „DOBRZE” ! I możesz już iść – powiedziała a ja się zaśmiałem po czym odszedłem w stronę wyjścia ze szkoły. Otwierając drzwi ciepło uderzyło we mnie z ogromną siłą, a ja odruchowo przeczesałem palcami włosy. Skierowałem się w stronę domu Julki. „Może jest chora ?” - pomyślałem, ale od razu odrzuciłem od siebie tę myśl, ponieważ wczoraj wieczorem wyglądała na całkowity okaz zdrowia. „A może po prostu nie chciało jej się przyjść ? Albo zaspała ?” - pomyślałem ponownie, i tak jak wcześniej odrzuciłem od siebie tę myśl, dlatego że ona zawsze była w szkole. No prawie zawsze. Doszedłem do jej domu, i zacząłem dzwonić dzwonkiem, ale nikt nie otwierał, więc postanowiłem nacisnąć na klamkę, i sprawdzić czy drzwi są otwarte. Jak się okazało, moje przypuszczenia były słuszne. Drzwi były otwarte, więc wszedłem do środka. „No to pobawimy się w Sherlock'a Holms'a” - pomyślałem po czym ruszyłem w głąb pomieszczenia. Wszedłem jak stwierdzam do kuchni, nikogo nie było, następny był pokój z wielkim stołem na środku, oraz brązowymi meblami i ciemnej podłodze. Tam również nikogo nie było. Następną odwiedziłem łazienkę była wyłożona biało-zielonymi kwadracikami ze szkła - można było dostać oczopląsu – była w niej wanna, pralka, kibelek, umywalka i jakaś półka na której stały różne szampony i odżywki, ale w niej również nikogo nie znalazłem. Skierowałem się teraz na górę, i otworzyłem pierwsze drzwi po prawej. To co zobaczyłem o mało nie przyprawiło mnie o zawał. Julka leżała bezwładnie na ziemi z zamkniętymi oczami. Nie ruszała się. Podbiegłem szybko do niej, choć miałem spokojnie tylko jakieś 3-4 kroki, po czym zacząłem ją delikatnie bić po policzku. Zaczęła mamrotać coś niezrozumiałego i delikatnie otwarła oczy. Spojrzała na mnie trochę wystraszona, ale po chwili w jej oczach dojrzałem spokój. -Co ty tutaj robisz ? -zapytała lekko zachrypniętym głosem. -Nie przyszłaś do szkoły, miałaś naszą sparodiowaną sztukę, więc pani Kukuła kazała mi przyjść żeby zobaczyć co się z Tobą dzieje. - powiedziałem i zacząłem ją lekko podnosić z podłogi i sadzać na łóżku.- Powiesz mi co się stało ? - zapytałem po chwili kucania przed nią. - Nie wiem, rano wstałam i wszystko mnie bolało, ale zlekceważyłam to i chciałam iść do łazienki się przebrać, gdy nagle przed moimi oczami pojawiły się ciemne plamy i bam. - wyjaśniła mi nadal słabym głosem. -Poczekaj, pójdę po szklankę wody. Powiedz mi tylko gdzie masz szklanki. - powiedziałem, a ona wytłumaczyła im gdzie one się znajdują. Poszedłem do kuchni, nalałem szklankę wody, gdy drzwi frontowe się otworzyły. Ja na pełnym luzie zacząłem iść na górę do pokoju Julki. -Kim ty jesteś i co ty tu w ogóle robisz ?! - zaczęłam krzyczeć na mnie jakaś kobieta. Spojrzałem na nią znudzony, miałem jej powiedzieć jak się nazywam ale w okamgnieniu do głowy przyszedł mi pewien pomysł. - Dzień dobry, nazywam się Justin Bieber i od dzisiaj będę z panią mieszkał. - powiedziałem z poważną miną, a ona wybałuszyła na mnie oczy. Myślałem że wyjdą jej zaraz z orbit, ale jednak nie. A szkoda. Bo samym wyglądem ta kobieta mnie denerwowała. Nie wiem dlaczego. Może przez to że wyglądała jak kawał suki ? Być może. -Tak ? A ja jestem Maryla Rodowicz. - powiedziała, a ja uniosłem brwi „Tak chcesz się bawić krowo ?” pomyślałem. -Właśnie mi ją pani przypomina. Tylko szkoda że ma pani więcej zmarszczek. - powiedziałem po czym skierowałem się na górę do pokoju Julki. Spojrzałem na łóżko, na którym leżała i zauważyłem ją leżącą pod kołdrą z zamyśloną miną. - Proszę. - powiedziałem podając jej szklankę, a ona pokiwała głową. -Jak coś to jestem Justin'em Bieber'em. - dodałem a ona spojrzała się na mnie pytająco. -Tak się przedstawiłem twojej matce. - sprostowałem od razu sprawę, a ona tylko się zaśmiała i pokręciła teatralnie głową. - Okey. A ona co ci powiedziała ? - zapytała mnie, a ja jej opowiedziałem o naszym jakże milutkim spotkaniu i przedstawieniu się sobie. (czujecie ten sarkazm?)...

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 21.

No siemka :d Na początku należą się wam przeprosiny, ponieważ wiem, że rozdział miał pojawić się w środę, a pojawia się dopiero dzisiaj (sobotę). W czwartek i w piątek nie miałam dostępu do komputera, a w środę nie dokończyłam rozdziału... Zabrakło mi trochę czasu, i tyle... Ale pojawił się teraz :d No więc jest jeszcze taka informacja. Rozdziały będę dodawała co tydzień, tylko że o wieeeeeeeeeeeeeeeeeeele dłuższe. I chciałam jeszcze podziękować za tyle wyświetleń ! (Aktualnie 2631) naprawdę, to jest piękne i motywujące, że tyle osób wchodzi na mojego bloga, i to czyta ! :)

 
...-Pomyliły ci się drogi ! Do mnie idzie się prosto ! -obejrzałam się i zauważyłam Bezmózgiego. „No nie, miałam nadzieje że poszedł gdzieś indziej” pomyślałam, po czym stanęłam i wywróciłam oczami. -Daleko masz do tego domu ? -zapytałam wywracając oczami...”

...po czym ruszyłam bez słowa, w stronę jego domu. Ten paszczur dobrze wiedział jak mnie wkurzyć. Szłam powolnym krokiem, nie odzywając się ani słowem. Po chwili poczułam jak ktoś mnie chwyta za rękę, odwróciłam się i zobaczyłam Adama z uśmiechem na twarzy, jakby sobie banana wsadził do gęby. -Puszczaj -powiedziałam, po czym wyszarpnęłam rękę z jego uścisku. On tylko się zaśmiał lekko i szedł obok mnie w zupełnej ciszy. Po jakichś 5 minutach, poczułam jak ktoś wbija mi palce w żebra. Pierwsze co zrobiłam to pisk. Taki odruch. Spojrzałam na Adama a on tylko mrugnął do mnie.
*OCZAMI ADAMA*
Chciałem jakoś rozluźnić atmosferę, ale oczywiście panna wszystkomniewtobiedenerwuje musiała się dąsać. Dźgnąłem ją lekko palcem w żebra, a ona śmiesznie zapiszczała. Spojrzała się na mnie z mordem w oczach, a mi tylko chciało się śmiać, więc puściłem do niej oczko. Miała ochotę się na mnie rzucić, ale po chwili jej wyraz twarzy łagodniał, a ja poczułem ukłucie w boku i oddalającą się Julkę. Zacząłem za nią biec, aż w końcu ją złapałem w pasie i zakręciłem nią w kółko. Ciekawe co jej się tak nagle humor poprawił. Kręciłem nią w kółko, a ona się śmiała, po czym znowu zaczęła mnie dźgać, a ja starałem się jej nie wypuszczać, ale to było silniejsze ode mnie. Znowu zobaczyłem że się oddala ode mnie, a ja znowu zacząłem za nią biec. Gdy tym razem ją złapałem, zacząłem ją łaskotać. -Prz-prze-przestań ! P-pro-prosze ! Obiecuje że nie b-będę ci-cie ła-łasko-łaskotała a-a-a-ani dź-dźga-dźgała !- powiedziała z przerwami na śmiech, a ja niepewnie przestałem ją łaskotać po brzuchu. Ona nie wyrywała się już, tylko stała z wielkim uśmiechem na twarzy i muszę przyznać, że ładnie wygląda jak się uśmiecha. -Dobra, koniec wygłupów, idziemy parodiować ten tekst. Hahahahahaha -powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową i ruszyła z uśmiechem. Reszta drogi minęła nam bardzo szybko, co prawda szliśmy w ciszy, ale takiej miłej dla naszych uszu. Weszliśmy do domu mojej babci a ona spojrzała pytająco na Julkę, a po chwili na mnie. -Koleżanka. Parodiujemy Romka i Julkę. -powiedziałem, zanim zdążyła zadać pytanie kim jest i po co przyszła. Babcia tylko pokiwała głową, po czym weszliśmy do kuchni aby zjeść obiad. To kogo w niej zobaczyłem, przyprawiło mnie o mdłości. -Co ona tu robi ?! -krzyknąłem gdy zobaczyłem moją matkę. -Przyszła z Tobą porozmawiać, i proszę cię abyś nie krzyczał. -powiedziała babcia, a na policzkach mojej mamy pojawiły się lekkie rumieńce. -Nie chcę z nią rozmawiać, ja jej nienawidzę. Rozumiesz ?! Nienawidzę !! -krzyknąłem po raz kolejny. -Uspokój się Adaś. Ja chcę tylko zabrać cię do domu, abyś nie siedział babci na głowie. -powiedziała lekko poddenerwowanym głosem. -Babciu, czy przeszkadza ci to że u ciebie mieszkam ? Tylko szczerze. -powiedziałem, a ona pokręciła przecząco głową. -Widzisz ?! Babci to nie przeszkadza to, że tu mieszkam ! Z Tobą nie chce mieć nic wspólnego ! -krzyknąłem po raz kolejny. -Adam, do jasnej cholery, uspokój się ! Masz w tej chwili spakować swoje rzeczy i wsiadać do samochodu czy ci się to podoba czy nie ! Nie interesuje mnie w tym momencie twoje zdanie ! Nie jesteś jeszcze pełnoletni, więc ja decyduje gdzie, kiedy i jak masz mieszkać ! -krzyknęła, spojrzałem na Julkę, która stała z boku i przyglądała się całej sytuacji. -Mam w dupie twoje zdanie ! Wcześniej jakoś za specjalnie cię nie interesowałem.! Powiedziałem raz i powtórzę to drugi: TERAZ MASZ JUŻ TYLKO JEDNEGO SYNA I SIĘ Z TYM POGÓDŹ !! A teraz wynoś się stąd ! Nie myśl, że gdziekolwiek z Tobą pojadę ! -krzyknąłem po raz kolejny, a ona się na mnie spojrzała jakby zobaczyła ducha. -Ani mi się śni stąd wychodzić, dopóki nie wsiądziesz do mojego auta ! Idź pakować rzeczy !! -krzyknęła a ja miałem chęć ją teraz udusić. Jak tak, to miała mnie w dupie, a teraz wielce się interesuje mną, i tym gdzie przebywam. Pff..
*OCZAMI JULKI*
Stałam z boku i przypatrywałam się sytuacji, nie wiedziałam czy wyjść, czy zostać czy odezwać się, czy nie. W ogóle nie wiedziałam co zrobić. Adamowi musi być naprawdę ciężko, ponieważ widzę jego nienawiść w oczach, którą żywi do matki. Opanowała ich złość, myślałam, że zaraz skoczą sobie do gardeł. W sumie to było mi trochę szkoda Adama, ponieważ dzisiaj postanowiłam na razie zakopać topór wojenny do czasu skończenia parodiowania Romea i Julki. Jak mnie łaskotał poczułam jakby mój żołądek wywracał fikołki i co chwilę podskakiwał z radości. -Jeżeli ty nie wychodzisz z tego pomieszczenia, to ja wyjdę !! Nie zamierzam spędzić z tobą ani sekundy dłużej ! -powiedział, po czym wbiegł po schodach i zatrzasnął jedne drzwi, które znajdowały się na górze. Kobiety spojrzały na mnie wybite z pantałyku – Ja może pójdę do niego. Jakoś go uspokoję. Które drzwi są od jego pokoju, proszę pani ? -zwróciłam się do babci Adama. -Drugie drzwi, po lewej. -powiedziała, a ja udałam się tam. Zapukałam delikatnie do drzwi. -Nie chcę z tobą gadać !! -powiedział, a ja delikatnie uśmiechnęłam się do siebie. -Nawet ze mną ? -powiedziałam przyjaznym głosem, co mnie bardzo zdziwiło, że byłam do czegoś takiego zdolna. -No dobra. Wejdź. Tylko nie przestrasz się tego burdelu. -powiedział, a ja delikatnie nacisnęłam klamkę. Weszłam do pokoju i zobaczyłam go leżącego, brzuchem do góry, na łóżku z granatową pościelą. Wokół niego były porozrzucane jakieś spodnie i koszulki a na biurku stał pusty kubek i jakiś talerz. Ściany były ciemno czerwone z kremowi paskami, które były gdzie, nie gdzie namalowane. - Jak się czujesz ? -zapytałam siadając na kraju łóżka. On tylko wzruszył ramionami. -Szczerze ? - kiwnęłam głową. - Chujowo. Jak już się zaczyna układać, to coś musi się zjebać. -powiedział ze stoickim spokojem wymalowanym na twarzy. - Wszystko się kiedyś ułoży, mówię ci. - powiedziałam z lekkim uśmiechem, a on tylko się podniósł na łokciach, po czym nam mnie spojrzał. - Wątpię w to. Ja jej tak nienawidzę, nienawidzę ojca, brata. Arek zawsze najlepszy, jego zawsze wywyższają a ja ? Ja jak zwykle ten najgorszy. - powiedział a w jego oczach można było dostrzec błysk smutku i żalu. - Chodź tu – powiedziałam i rozłożyłam ręce aby go przytulić. Momentalnie znalazł się w moich ramionach, a moje nozdrza wypełnił miły zapach jego perfum. Bardziej wtuliła się w jego szyję a on nie puszczał mnie przez dobre 5 minut. -Wszystko już w porządku ? -zapytałam delikatnym i miłym głosem. Pokiwał twierdząco głową – Dziękuję że jesteś – powiedział a ja poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec – Proszę – powiedziałam a on posłał mi ciepły uśmiech – Ładnie wyglądasz jak się rumienisz, wiesz o tym ? - zapytał a ja przybrałam jeszcze czerwieńszy wyraz twarzy, po czym lekko uderzyłam go w ramię – Przestań Klimek bo będziesz żałował że to powiedziałeś – wytknęłam mu język a on tylko się zaśmiał – od kiedy ty możesz mówić do mnie po nazwisku ? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami – w sumie od kiedy znam twoje nazwisko KLIMEK – powiedziałam a on wybuchł śmiechem – co cię tak śmieszy paskudo ? - zapytałam a on zrobił oczy jak 5 złotych – Ja jestem paskudą ?! Ja jestem paskudą ?!?! Wypluj to ! - powiedział po czym zaczął się do mnie zbliżać, próbując udawać złego – Hahahaha, nie ! Jesteś wielką paskudą – powiedziałam śmiejąc się, a on podchodził do mnie, a ja zaczęłam cofać się w stronę ściany. Gdy podszedł do mnie to zaczął mnie łaskotać, na co zaczęłam uciekać tyłem, w wyniku czego zaliczyłam bliskie spotkanie z ziemią. I mówię tu dosłownie, ponieważ Adam leżał na mnie, a ja leżałam na ziemi. I muszę przyznać że dupę to on ma cholernie ciężką, jak na tak chude ciałko. - Złaź ze mnie, klocku !! - powiedziałam, a właściwie krzyknęłam przez śmiech. - Że ja skarbie ?! Że ja ?! Hahaha, niedoczekanie twoje ! -powiedział, a na mój policzek wkradł się rumieniec, jak powiedział do mnie „skarbie” - No złaź ! - krzyknęłam kolejny raz przez śmiech. - Nie ! Jesteś zbyt wygodna – powiedział a ja byłam zmuszona zepchnąć go ze mnie w dość brutalny sposób. - I co ? Aż takie to było trudne ? Podłoga też niczego sobie, nie sądzisz ? -zapytałam i wybuchłam śmiechem, on zrobił minę obrażonego dziecka i usiadł po turecku. -Foch ! -powiedział i odwrócił głowę ode mnie, a ja zaczęłam zanosić się jeszcze większym śmiechem. - Co się tak śmieszy ? - powiedział, a ja na chwilę się uspokoiłam – Z ciebie – powiedziałam a on pokręcił teatralnie głową – Ooooo nie. Wypluj te słowa – powiedział, próbując się nie śmiać – Nie-e – powiedziałam a on w momencie się na mnie rzucił i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, przez co rozbolał mnie brzuch. -Brzu-brzuch m-mnie bo-bo-boli ! - wykrzyczałam a on przestał mnie łaskotać, i siadł na mnie okrakiem. Wpatrywał się we mnie. Miał bardzo śliczne zielone oczy. Nikt takich nie miał jak on, one hipnotyzowały z każdą chwilą coraz bardziej i bardziej... Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, nasze usta dzieliły milimetry od pocałunku, gdy do pokoju wkroczyła jego babcia, a ja w momencie zrobiłam się cała czerwona jak burak. Adam szybko zeskoczył ze mnie, a jego babcia, szybko wyszła z pokoju. -No bo ten... Yyy.. ja cię chciałem przeprosić za to.. No bo, wiesz... Nie chciałem żeby tak wyszło i w ogóle. No yy... To jak ? Tak jak dawniej ? Hm..? -zapytał, a mi szczerze powiedziawszy ulżyło, i zrobiło się dziwnie. - czyli wolisz jak się kłócimy, i w ogóle ? Spoko. Mi to różnicy nie robi. - powiedziałam z poważną miną. -Co ?! Nie ! Nie, nie, nie, nie !! Nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, żeby zapomnieć o tym... co zaszło. -powiedział przerażony wizją dalszego życia, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. W środku nadal go nienawidziłam, ale muszę go tolerować do końca tego durnego przedstawienia. - Spoko. Ale mam nadzieję że wiesz o tym, że po tym chorym przedstawieniu będzie tak samo, jak i przed ? - zapytałam, a on pokiwał lekko zawiedziony głową. Usiadłam na łóżku, i nie wiedząc kiedy, położyłam się na nim, wciąż mając nogi na podłodze. -Musimy się brać za ten tekst. - powiedział bez żadnych emocji w głosie, a ja wstałam z niechęcią – bo muszę przyznać że ma wygodne łóżko – i podeszłam, siadając po chwili na wolnym krześle obok biurka.
~*~*~
Uff.. Na reszcie skończyliśmy. Spojrzałam na zegarek. 22.00. Cholera. Mama mnie zabije, że tak późno wróciłam do domu. Na bank będę martwa. Ja się mogę o to założyć. - Muszę już iść. Mama mnie chyba zabije za tak późną godzinę powrotu. Miałam być na 16. -powiedziałam i zaczęłam się powoli zbierać. Adam wstał i zaczął szperać w szafie, przez co delikatnie wybił mnie z pantałyku. Po chwili podał mi swoją bejsbolówkę – załóż. Na dworze jest zimno, jak coś to oddasz mi ją jutro, czy tam kiedy – powiedział a ja ubrałam za dużą bluzę. Czułam się jakbym założyła wielki worek na siebie – Dzięki – powiedziałam, i delikatnie się uśmiechnęłam. Chciałam otwierać drzwi, gdy dostałam nimi nagle w głowę. Zachwiałam się lekko, i upadłam. Adam szybko do mnie podbiegł, a ja zaczęłam się podnosić, trzymając rękę na czole. Spojrzałam w kierunku drzwi i zobaczyłam w nich matkę chłopaka. -Wyjdź stąd ! Nie widzisz że mam gościa ?! Którego w dodatku poturbowałaś ?! -krzyknął a ja podskoczyłam nieświadoma czynu który właśnie zrobił. - Już dobrze, dobrze. Chciałam tylko zobaczyć czy jesteś spakowany, bo za 15 minut jedziemy. -powiedziała a Adam zrobił się czerwony ze złości. -Wyjdź ! Nigdzie z tobą nie jadę ! Rozumiesz ?! Powiedziałem raz, i słowa dotrzymam ! ZOSATJĘ U BABCI ! -krzyknął, a mnie zaczęła głowa boleć od tych wrzasków. Jego matka poddała się i trzasnęła mocno drzwiami, którymi nie tak dawno oberwałam w głowę. - Nic ci nie jest ? - zapytał z zdenerwowaniem w głosie a ja lekko pokręciłam głową. - Przepraszam, że tak zacząłem krzyczeć, ale nienawidzę tej kobiety. - powiedział, a ja chwilowo zmarszczyłam brwi. - Przecież to twoja matka, nie możesz jej nienawidzić. -powiedziałam po chwili ciszy. Spojrzał się na mnie jakby zobaczył ufoludka -owszem. Mogę. Nie wiesz co ona mi zrobiła, nie wiesz jak mnie traktowała. -powiedział surowym tonem. - Cóż, nie wiem co ci takiego ona zrobiła, ale wiesz... To ona jest jednak twoją matką, i gdyby nie ona, nie siedziałbyś tu teraz ze mną. -powiedziałam delikatnie się uśmiechając. - Może i tak, ale za bardzo boli to co robiła. Moja nienawiść do niej nie minie. - powiedział, i w momencie wziął twarz w ręce i zaczął nimi o nią pocierać. -Wszystko się ułoży, zobaczysz. -powiedziałam i delikatnie go przytuliłam, a on od razu odwzajemnił gest, i zaczęliśmy się kiwać delikatnie raz w prawą, raz w lewą stronę. Miałam skłonność do pocieszania ludzi. - Zbierajmy się, bo twoja mama będzie mnie z toporkiem goniła. - powiedział, po czym zaśmiał się i pomógł mi wstać z podłogi na której do tej pory siedziałam razem z nim. - No to idziemy. - powiedziałam, a on przepuścił mnie w drzwiach, które otworzył chwilę wcześniej. Zeszliśmy na dół, gdzie siedziała na kanapie jego babcia. - Babciu, ja idę odprowadzić Julkę, żeby nic się jej nie stało. - powiedział, po czym objął mnie w talii, ja lekko speszona wyswobodziłam się delikatnie z jego objęcia i stanęłam kawałek od niego. -Proszę cię abyś odprowadził ją pod same drzwi domu, dobrze ? Ona jest cudem natury, bo cię uspokoiła w jakiś dziwny dla mnie sposób. Obiecaj mi tu ! - Adam przewrócił oczami – Wiem babciu że mam ją odprowadzić pod same drzwi. I ja jestem spokojny ! Ona mnie wcale nie musiała uspokajać ! - powiedział wzburzony a jego babcia się zaśmiała. -Tak, tak wnusiu. Oczywiście. - powiedziała a on tylko przewrócił oczami. - Niech ci będzie. To my idziemy. - powiedział, po czym pociągnął mnie w stronę głównych drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz, a mnie uderzyło zimne powietrze, odruchowo potarłam rękami o swoje ramiona aby się ogrzać. -Zimno ci ? -zapytał gdy przeszliśmy kawałek, pokręciłam przecząco głową, a on tylko zaśmiał się lekko. - Trzęsiesz się jakbyś dostała padaczki. - powiedział i zaczął coraz bardziej się śmiać. - Ej. Dobra, może trochę mi zimno, no ale bez przesady. Aż tak to się chyba nie trzęsę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. -No dobra, aż tak bardzo to nie. - powiedział gdy powoli zaczął opanowywać śmiech...

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 20. Konkursowy.

Uwaga, uwaga ! Wygrałaaa.............. KAROLINA !!! A oto informacje o niej....
1. Karolina
2. 16 lat
3. Nie mogę podać, ponieważ o to poprosiła 
4. Karol 
5. BRAK.
A teraz mówię dlaczego wybrałam ten rozdział.... :) Wybrałam go, ponieważ uważam że jest on pisany w podobnym stylu co mój, ma dobrą fabułę, a co najlepsze ! Nie zeszli się razem jak w 4 na 6 nadesłanych rozdziałach. O coś takiego mi chodził. Miałam 6 rozdziałów, i wierzcie mi że nie był to łatwy wybór. Ale naprawdę, były one świetne :) Chciałam podziękować za udział w konkursie: Oli, Kasi, Oliwii, Roksanie, Monice i Karolinie. Mam nadzieję że podoba wam się dzieło Karoliny ! :) Kolejny rozdział, tym razem pisany przeze MNIE pojawi się w środę ! :) Proszę również o zostawianie komentarzy, ponieważ pod ostatnimi postami pojawiły się tylko 2-3 komentarze :(



...-Szczerze powiedziawszy to krowie gówno jest ładniejsze od jego twarz. -powiedział, a Alan chciał już ruszać w jego stronę, ale powstrzymałam go chwytając za nadgarstek, na szczęście pan Bezmózgi tego nie zauważył...”

...-Uważaj na słowa głupia szmato. -odgryzł się Alan, przez co był naprawdę kochany, ale jako przyjaciel, rzecz jasna. -Pierdol się chuju. - odpyskował Adam. Widziałam jak w oczach Alana zapaliły się iskierki większej nienawiści. -Chujem to ty jesteś cwelu. Jeżeli jesteś takim cwaniakiem to się tutaj postaw na mnie przy wszystkich ! Wątpię że się odważysz. -powiedział Alan, po czym złączył moje palce razem z jego, przez co wybił mnie lekko z pantałyku. -Nie że coś chłopaki nie chcę się wtrącać między was ale mam jedno pytanie do ciebie -pokierowałam głowę w kierunku Alana. -CO TY KURWA ROBISZ ?! -wykrzyczałam a on na mnie się spojrzał jak na ufoludka. -Ale o co chodzi skarbie ? -powiedział a ja chyba zrobiłam się cała czerwona z nerwów. -O TO !!!- Krzyknęłam ponownie biorąc rękę w górę a on tylko się zaśmiał – I nie jestem twoim skarbem ! Grr.. Myślałam że chociaż ty jesteś normalny ! Ale się myliłam ! Jesteście wszyscy popieprzeni ! I to dosłownie każdy ! Ty – wskazałam na Adama – jesteś skończonym idiotą ! A ty – wskazałam palcem tym razem na Adama – jesteś kretynem który robi z siebie błazna ! -zauważyłam teraz Pawła. -A ty jesteś skończonym cwelem bez uczuć. !! -po raz ostatni wskazałam na Pawła i odbiegłam od nich. Nie miałam do nich sił, nie chciałam patrzeć na ich fałszywe mordy. Myślałam że Alan jest inny, że się zaprzyjaźni ze mną, że będzie mnie traktował jak najlepszą przyjaciółkę, a on co odwala ? Przy pierwszej lepszej okazji całuje mnie, chwyta za rękę i nazywa mnie „skarbem”. No fajnie, nie wiedziałam. A Adam ? Adam trzyma mnie w auli, nie chce wypuścić, próbuje całować i bóg wie co jeszcze chce robić. Normalnie nie wytrzymam z tymi ludźmi ! Nie wytrzymam ! Skierowałam się cała w nerwach do klasy językowej, mając nadzieje że nie spotkam tych idiotów. Jednak los chciał inaczej, ponieważ z dwoma chodziłam do klasy. Jak boga kocham pozabijam kiedyś te ich krzywe mordy. Podchodząc pod drzwi, zadzwonił dzwonek, i chwilę później przyszedł pan Ernest. Weszliśmy do klasy, a lekcje odbyły się bez żadnych przypałów, które zdarzały się dość często na języku niemieckim. To słuchawki były zepsute, to kabel był za krótki, albo ktoś wywalił się na krześle. Ale nie dzisiaj.
~*~*~
Zadzwonił dzwonek który oznajmiał lekcje matematyki, miałam już wchodzić do klasy za panem Grygielem, gdy ujrzałam wyłaniającą się spośród tłumu panią Kukułę. - Fuck – powiedziałam pod nosem, po czym chciałam niezauważalnie wejść do klasy, wpadłam na kogoś. Znowu. Co ja z tym mam. Zawsze na kogoś wpadam, jak nie chce by mnie w jakikolwiek zauważono. Spojrzałam w górę, była to Kamila, uśmiechnęłam się powiedziałam „przepraszam” i udałam się w stronę drzwi. Nie wiedząc kiedy siadłam w ławce niezauważona, a pan zaczął sprawdzać obecność. -Julka ?! - zapytał a ja wstałam powiedziałam „obecna” a on dodał po chwili -Idź do auli na próbę. Pani Kukuła cię zwolniła. -powiedział a ja w duchu przeklęłam tę kobietę. Miałam chęć ją zadźgać nożem. -Dobrze – odpowiedziałam po czym spakowałam wcześniej wyjęte książki i wyszłam z klasy. Kierując się w stronę auli zauważyłam pana Bezmózgiego, który szedł i klikał z kimś sms-y. Podniósł głowę, po czym na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a ja od razu się skrzywiłam ponieważ już miałam dość tej jego krzywej facjaty. -Właśnie po ciebie szedłem. -powiedział i objął mnie w pasie. -Weź tą rękę bo inaczej nie będę odpowiadała za szkody na twoim ciele. -syknęłam a on od razu zabrał rękę. Nie wiedziałam że to podziała, no ale cóż. To idiota, wszystkiego można się po nim spodziewać. Weszliśmy do auli i wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Ja tylko przewróciłam oczami, i usiadłam w ostatnim rzędzie. Pani Kinga coś zawzięcie tłumaczyła Adamowi a ten tylko co chwilę przewracał oczami i udawał że nie słucha. Nie wiem co mu tak tłumaczyła strasznie gestykulując rękoma i szczerze powiedziawszy nie interesowało mnie to. I to dosłownie. Jak można być takim idiotą, jak on ? No jak ? Przecież rozumiem że to jego sposób bycia „sobą”, ale że aż do tego stopnia ? On jest normalnie bipolarny. Gdybym mogła to rozerwałabym mu tę jego gębę na kawałki, lecz los tak chciał że takich zdolności mi nie dał. -Julka ! Chodź na chwilę ! -zawołała pani Kukuła, przez co wyrwała mnie z moich zamyśleń. Podeszłam z założonymi rękoma na piersiach. -Co ? -syknęłam, i choć wiem że było to nie odpowiednie, nie przeprosiłam za moje zachowanie. -Nie tym tonem kochanie. -powiedział Adam a ja mu posłałam zabijające spojrzenie. -Nie jestem twoim kochaniem debilu. -po raz kolejny syknęłam do niego a on tylko się zaśmiał. -Posłuchaj Julciu. Nie denerwuj się z tego powodu, przecież nie będę wam się kazała spotykać po lekcjach. Tak ? -powiedziała pani Kukuła, a ja kiwnęłam głową – No więc bez nerwów. Adam proponuje abyśmy zrobili nowoczesną wersję Romea i Julii. Więc musisz się tylko zgodzić popracować z nim nad tekstem. -no chyba nie. Ja z nim ? Przecież my się pozabijamy, przy najbliższej okazji. -Mogę zagrać tą nowoczesną wersje, ale nigdy w życiu nie „popracuję”, jak to pani jęła, z nim nad tekstem. Nie ma nawet mowy o tym. -powiedziałam już z lekka wkurwiona, ale Adama i babki od sztuki wcale to nie wzruszyło. Grrr... -No ale jak ty sobie to wyobrażasz Julka ? No powiedz ? Z tego grona tutaj to 2/3 to są nieuki. Jedynie pozostajesz ty i ja, tylko my możemy to jakoś uratować. Nie chcesz ? Spoko. Tylko nie odpowiadam za to że będziesz musiała się ubierać w jakieś beznadziejne średniowieczne kiecki.! - powiedział a ja niestety musiałam mu przyznać prawdę, że nie chcę mieć na sobie tych kiecek. One są ohydne. I to dosłownie. Adam z nerwów zaczął mierzwić swoje włosy, po czym pociągnął je za końcówki. -Grr.. No dobra. Tylko kiedy ? -powiedziałam, po czym spojrzałam na nich spode łba. Adam i pani Kinga od razu przykleili na swoje twarze uśmiechy, na co się skrzywiłam. -Najlepiej gdybyśmy zaczęli jeszcze dzisiaj. Jak chcesz. -powiedział Bezmózgi, a ja tylko jęknęłam zrezygnowana odpowiedziałam tylko krótki „dobra” i skierowałam się na swoje stare miejsce. -Posłuchajcie ! Jest zmiana planów ! Adam -wskazała na Bezmózgiego – oraz Julka -wskazała na mnie – napiszę nowoczesną wersję Romea i Julii ! Te scenariusze możecie wyrzucić ponieważ w najbliższym czasie dostaniecie nowe. Role nie zmienią się, ale zmieni się tylko kwestia. Będzie nowoczesna, pisana mową nastolatków! Tylko wy dwoje pamiętajcie jedno ! MA BYĆ BEZ PRZEKLEŃSTW ! Rozumiecie ?! -my tylko pokiwaliśmy głowami, ona jeszcze coś szprechała ale jej nie słuchałam, zajęłam się natomiast przeglądaniem zdjęć w moim telefonie. Nagle na wyświetlaczu pojawił się komunikat:
Nowa wiadomość od:
Nieznany
Otworzyłam szybko wiadomość i z miną „WTF ?!” przeczytałam ją
Głowa do góry, nie może być tak źle. Na pewno jakoś przeżyjesz te „męczarnie” hehe xx
Okej. Wiedziałam o co chodzi, ale nie wiedziałam od kogo dostałam sms-a. Rozejrzałam się po auli a telefon w rękach miało kilka osób. To już nie będzie tak łatwo...
Taaa, ale kto pisze ? Bo dość dużo osób ma tutaj telefon w rękach -.-'”
Nacisnęłam „wyślij” i nie czekałam długo na odpowiedź ponieważ po kilkunastu sekundach pojawiła się nowa wiadomość.
Książę na białym rumaku ;** hehe Ciekawe jaka wyjdzie ta sztuka, prawda ? Zapewne ciekawa skoro ty będziesz ją przekształcać.”
Aha. Nie wiedziałam co odpisać, i nie wiem dlaczego ale pierwsze co pomyślałam to, to że napisał to Adam, ale nie. Skąd miałby mój numer ? Nie możliwe. Po chwili namysłu odpisałam:
Fajnie wiedzieć. Mam nadzieje że fajnie, gdyby nie fakt że muszę go przekształcać z tym pożal się Boże „znawcą sztuki””
Nacisnęłam wyślij i spojrzałam się na Adama, który zaśmiał się pod nosem, ale nie wiedziałam czy to on, czy też nie. Nie miałam tej pewność, więc darowałam sobie dalsze rozmyślania na jego temat. Kolejny sms... No nie...
Miło wiedzieć że tak sądzisz :) Powodzenia w przekształcaniu ! Buahahaha. Lol”
Na tego sms-a już nie odpisałam, bo widocznie ktoś robił sobie ze mnie ewidentne jaja. Schowałam telefon i zaczęłam przyglądać się znudzonym ludziom którzy nie chcieli iść na swoją ostatnią lekcję, oraz na panią Kukułę która siedziała z laptopem na kolanach i szukała czegoś, co chwilę zerkając na nas. -Posłuchajcie. Możecie iść do domu, tylko nikt ma nie wiedzieć że was wypuściłam, dobrze ? -wszyscy wydobyli z siebie pomruki zadowolenia. - A ty -wskazała na Adama – i Julka macie iść teraz do ciebie czy tam do niej, jak wolicie i zacząć pracować nad tekstem. Rozumiemy się ?! -powiedziała, a ja tylko głośno jęknęłam niezadowolona. Wszyscy skierowaliśmy się do szatni, po czym przebraliśmy się i poszliśmy każdy w swoją stronę. Miałam już skręcać w „swoją” część miejscowości, gdy usłyszałam jakiś głos za sobą. -Pomyliły ci się drogi ! Do mnie idzie się prosto ! -obejrzałam się i zauważyłam Bezmózgiego. „No nie, miałam nadzieje że poszedł gdzieś indziej” pomyślałam, po czym stanęłam i wywróciłam oczami. -Daleko masz do tego domu ? -zapytałam wywracając oczami...

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 19. | KONKURS (patrzeć do poprzedniego rozdziału)

Heheszky. Taki rozdziałek sb dzisiaj pierdykłam ;d Mam nadzieję że wam się podoba, i zachęcam do brania udziału w konkursie ! Bo jak do tej pory nikt się nie zgłosił :( Macie czas kochani do 10 kwietnia. Przez ten okres rozdziały nie będą dodawane. Na napisanie rozdziału będziecie mieli czas do 13 kwietnia, długość postu obojętna ! Reszta informacji jest w poprzednim rozdziale. ! Czyli rozdział pojawi się dopiero 13 lub 14 kwietnia !
 
....Obudził mnie przeklęty budzik, więc zostałam zmuszona do tego, by wstać. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Przy stole siedział Emil i jadł kanapki z nutellą, ja natomiast zjadłam kanapkę z pomidorem. Wychodząc do szkoły, upewniłam się czy mam telefon, po czym ze spokojną głową zamknęłam drzwi, i skierowałam się w jej stronę...”
...Spojrzałam na mój kluczyk, na którym znajdował się numer „69”. Zaczęłam wodzić wzrokiem za szafką z tym numerkiem, i po kilku minutach znalazłam ją. Otworzyłam szafkę i zaczęłam zmieniać buty, gdy nagle dostałam drzwiczkami od szafki obok w głowę. Chwyciłam się za nią i syknęłam z bólu. -Uważaj trochę może, co ? - powiedziałam bez żadnego zastanowienia, i spoglądania w górę. - Oo, cześć Julka. -spojrzałam w górę i zauważyłam że moim oprawcą jest Alan. - Przepraszam, nic ci nie jest ? Po prostu ktoś mnie popchnął i uderzyłem ramieniem w drzwiczki, i poleciały tak jakby na ciebie. - powiedział, trąc ręką i kark, po czym poprawił włosy i podał mi rękę, abym się podniosła. -Nie no spoko, wszystko okey. Tylko wiesz... Trochę głowa mnie boli. -powiedziałam i zaśmiałam się, po czym założyłam drugiego buta. Zaczęłam chować książki – do której ty właściwie klasy chodzisz ? -zapytałam gdy już zakończyłam poprzednią czynność. -Ymm.. -spojrzał na kartkę na drzwiczkach. -1c. Fajne chodzą do tej klasy osoby ? -zapytał, a ja w duchu byłam taka radosna że gdybym mogła to bym chyba porozwalała wszystkie szafki. -No wiesz. Jeśli mnie lubisz to tak. Dziewczyny są takie hmm.. tapeciary ? No można je tak określić, a 1/3 chłopaków to takie dresy. Ja jedyna z tych dziewczyn chyba jestem normalna. -powiedziałam, a on uniósł brwi do góry ze zdziwienia. -To ty chodzisz do 1c ? Fajnie, przynajmniej już kogoś znam. -powiedział z uśmiechem na twarzy. -No to jak ci minął wczorajszy dzień ? -zapytał, i się zaśmiał trochę nieśmiało. -Wiesz ? Nawet fajnie, poza tym że tak krótko się widzieliśmy. -powiedziałam i poczułam że lekko się rumienie. -A tobie jak minął ? -dodałam po chwili, zamykając szafkę. -No nawet dobrze, tylko też szkoda że tak krótko się widzieliśmy. -powiedział, a moje policzki dostały ponownie czerwonej barwy. -Ładnie wyglądasz jak się rumienisz. -powiedział, a ja go odepchnęłam ręką, dla żartów. -Przestań no. Prooszę. -powiedziała, a on tylko pokiwał głową, i się zaśmiał. -Może pójdziemy w końcu pod klasę ? -spojrzał na zegarek i dodał: - bo zaraz będzie lekcja. - pokiwałam tylko głową, i ruszyliśmy w stronę klasy chemicznej. Nikogo nie zastaliśmy, więc zajęliśmy pierwszą, lepszą ławkę pod ścianą i czekaliśmy na nauczyciela, i resztę klasy. -Może opowiesz mi coś o sobie ? Nie widziałam cię tu wcześniej. -powiedziałam, ponieważ nie mogłam znieść ciszy, która była pomiędzy nami. - No więc, ja przeprowadziłem się tutaj z Łodzi, ponieważ mój tata niedaleko dostał pracę, no i przede wszystkim aby odpocząć od zatłoczonego miasta. To jest uciążliwe, cały czas jakieś auta trąbiące pod twoim oknem, ciągły ruch. Nie potrafię normalnie funkcjonować w mieście. Ono do mnie nie pasuje. -powiedział a ja siedziałam zdziwiona, i wpatrywałam się w drzwi, od klasy chemicznej. Zauważyłam że zaczynają się zbierać ludzie z mojej klasy, ale nie zwracałam na nich zbyt dużej uwagi, ponieważ nie są oni w ogóle interesujący. -Na prawdę ? A czym zajmuje się twój tata ? -zapytałam, a on tylko skrzywił się. -Jest wiceprezesem firmy Compal. Zazwyczaj całymi dniami siedzi w pracy i wraca do domu na kilka godzin, żeby tylko się przespać, umyć i coś zjeść. Nie mam z nim dobrych kontaktów. -powiedział i spojrzał się na swoje ręce, a następnie na mnie. -Ale w sumie nie ma się czym przejmować, przynajmniej mi dupy nie truje żeby zrobił coś w ogrodzie, bo mamy od tego ogrodnika. Przynajmniej tyle. -powiedział i się uśmiechnął. -A tobie jak się układa z rodzicami ? -zapytał, po czym utkwił na mnie wzrok. -Chyba dobrze. To znaczy, mało się widujemy, ale jak się spotkamy nie ma kłótni. Po prostu krótkie wymiany zdań i tyle. -powiedziałam, po czym wzruszyłam tylko ramionami, i spojrzałam na drzwi tak bardzo interesujące w tej chwili. Resztę czasu, który dłużył się niemiłosiernie, spędziliśmy w ciszy. Ja wpatrywałam się w drzwi, a Alan natomiast zaczął gadać z chłopakami od nas z klasy. Ni stąd, ni zowąd, ktoś stanął przede mną prezentując swój dolny departament. Uniosłam do góry znudzone oczy, i zobaczyłam Adama, który suszył zęby. -I co się szczerzysz ? -powiedziałam ukąśliwie, w sumie nie wiem co mnie ugryzło. -A nie wolno ? Mam dzisiaj jakiś dobry humor. Więc, co powiesz ? -powiedział, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. -Przepraszam, czy my się znamy ? Zapomniałeś o naszym układzie ? -powiedziałam, co zbiło go z pantałyku. Nim się otrząsnął, zadzwonił dzwonek i zjawił się nauczyciel od lekcji chemii. Weszliśmy do klasy, po czym pan Szumilas rozsiał się wygodnie na fotelu przy biurku i rozejrzał się po klasie, znad okularów. Alan usiadł ze mną w ławce, a Szumilas zaczął sprawdzać obecność. - Julia Borkowska !? - zapytał a ja tylko wstałam, powiedziałam „obecna” i usiadłam. Doszedł do 23 numeru i podniósł wzrok – Alan Szyba ?! -zapytał i „przeleciał” wzrokiem po klasie. Alan podniósł tyłek z krzesła i potwierdził swoją obecność. Nauczyciel przyglądał mu się chwilę, ale po chwili wrócił do poprzedniej czynności. Gdy skończył sprawdzać obecność, ktoś zapukał do drzwi. Okazało się że była to pani Kinga. Uczy ona sztuki, plastyki i muzyki. Rozejrzała się po klasie, aż w końcu zawiesiła na mnie wzrok. Uśmiechnęła się szeroko, po czym podeszła do pana Szumilasa, i zaczęła mu coś mówić szeptem, a on tylko pokiwał twierdząco głową. -Julka, proszę ze mną. -powiedziała, a cała klasa „oooo” i zanim zdążyłam się spakować, usłyszałam pojedyncze chichy „No i już nabroiłaś pierwszego dnia po wycieczce?!” „No i co znowu zrobiłaś ?” i jeszcze kilka jakichś docinek, ale nie zwracałam na to uwagi. Wzięłam torbę na jedno ramię i wyszłam za panią Kingą. -O co chodzi ? -zapytałam po chwili, ale ona nie odpowiedziała na moje pytanie. -Idź do auli, zaraz przyjdę, tylko muszę jeszcze iść po parę osób. -powiedziała, a ja zapewne ze śmieszną miną skierowałam się w stronę auli. Siadłam w ostatnim rzędzie, czyli przy wejściu na aule, i czekałam na nią. Co chwile wchodził ktoś nowy, a po około 30 minutach weszła pani Kinga i On. Mówiąc On mam namyśli Adama. Pani Kukuła rozejrzała się po naszych zdziwionych minach i weszła na środek sceny. -Słuchajcie kochani. Zebrałam was tutaj, aby rozdać wam role. I nie ma żadnego „ale” ! Razem z panią dyrektor ustaliłyśmy kto ma jaką rolę, i nie macie innego wyjścia. Musicie zagrać. Sztuka którą będziemy przedstawiać, jest wam na pewno dobrze znana, bowiem jest to „Romeo i Julia”. Jak wyczytam wasze imię i nazwisko, podejdziecie do mnie i dostaniecie rolę, po czym opuścicie aulę. Osoby które dostaną rolę główną, nie będą wyczytane, zostaną one tutaj, i z nimi porozmawiam na temat przedstawienia. -powiedziała, a po auli przeszły pomruki nie zadowolenia. Pan Bezmózgi co chwilę zerkał na mnie, ale nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi i siedziałam nadal z założonymi rękoma na klatce piersiowej. Z auli wyszli już prawie wszyscy. Zostałam tylko ja, Adam, taka jedna Kaśka z 3 klasy i pani Kinga. Modliłam się w duchu żeby wyczytała moje imię. -Katarzyna Arkabus. -powiedziała pani Kinga, a ja wybuchłam głośnym i rozpaczliwym „No nie !” a Adam zaczął się śmiać jakby gilgotało go jakieś stado plastikowych panienek. -I z czego się śmiejesz pajacu ?! - krzyknęłam, a on zaczął się jeszcze bardziej śmiać, aby zrobić mi na złość. Podeszłam do pani Kingi -Nie można jakoś zamienić ról ? Przecież ja z tym idiotą nie wytrzymam jednej godziny, aby się z nim nie pokłócić. Niech mi pani wierzy. No błagam. -powiedziałam, po czym uklękłam a pani Kinga zaczęła się śmiać. -Przykro mi Julciu, ale nie da rady. Jak zapytałam się o główną rolę pani dyrektor od razu mi powiedziała że masz to być ty i twój kolega. -wskazała na Adama – Ja nic nie mogłam powiedzieć, naprawdę. Uwierz mi że gdybym jakoś mogła zamienić tę rolę, zgodziłabym się. Ale widzisz jaka jest sytuacja. -powiedziała, a ja wstałam z rozpaczliwą miną i chwile zaczęłam się zastanawiać. -Nie wie pani za ile przejeżdża tędy jakiś autobus ? -powiedziałam, po czym spojrzałam się na nią. Ona spojrzała się natomiast na mnie jak na idiotkę. Spojrzała na zegarek -Za jakieś pięć minut. -powiedziała. -No to ja nie mam czasu ! Ide się już położyć na drodze. -powiedziałam, i już miałam ruszyć, gdy ktoś się zaczął trzymać, a właściwie, przytulać. Nie musiałam długo się zastanawiać kto to był. -Puszczaj mnie idioto. Ja si idę rzucić pod autobus, byle z tobą nie grać tego w głównej roli ! -krzyczałam i szarpałam się. -Trzymaj ją jeszcze jakieś 10 minut. Nie mamy pewności czy autobus nie pojedzie z opóźnieniem. -powiedziała po czym uśmiechnęła się do niego, a on tylko pokiwał z wielkim bananem na twarzy. -Jak się już uspokoi, to weźcie scenariusze które leżą na scenie -wskazała nam miejsce – i możecie udać się na lekcję. Próba będzie jeszcze dzisiaj na 2 ostatnich lekcjach. -powiedziała i opuściła aulę. -No puszczaj mnie idioto ! To boli ! -krzyczałam jak brał mi rękę do tyłu co raz wyżej. Czułam jakby miał mi zaraz ją złamać. -Jak mnie nazwałaś ? -powiedział, po czym przysunął usta do mojej szyi, tak że aż poczułam jego oddech na niej. -Idiotą. Jesteś jednym wielki debilem i niedorozwiniętym bachorem ! Puszczaj mnie.! -po raz kolejny wydarłam się na niego, a on wziął jeszcze wyżej moją dłoń. -Nie ładnie mnie tak nazywać kochanie. -wyszeptał, po czym pocałował mnie delikatnie w szyję. -A co ci się tak na czułości zebrało idioto ?! No co ?! W ogóle w co ty ze mną grasz ?! Myślisz że mnie to w jakiś sposób podnieci ?! Bitch please. Ty jakbyś się nawet z mrówką ruchał, to nic by w środku nie odczuła.! -wydarłam się po raz kolejny. A on wybuchł śmiechem, po czym odwrócił mnie do siebie przodem. Chciał mnie pocałować, ale schyliłam głowę, przez co tak jakby zaczął lizać się z powietrzem. Trzymał mnie za nadgarstki, i zaczął mnie popychać w stronę sceny, ale pomimo tego próbowałam z nim jakoś walczyć. Przycisnął mnie do sceny, i po raz kolejny próbował mnie pocałować, lecz nie udało mu się to ponieważ moje kolano dobrze wycelowało w jego dolny departament. W momencie mnie puścił, a ja chwyciłam szybko scenariusz i wybiegłam z auli, kierując się w stronę klasy języka Niemieckiego. Biegłam szybko, i nie wiedzą kiedy wpadłam na kogoś, przy okazji klapnęłam tyłkiem na ziemię, a ten ktoś na mnie. Spojrzałam na tego ktosia i okazało się że był to Alan. -No to historia lubi się powtarzać, co ? -powiedział, po czym wstał ze mnie, i pomógł mi wstać. -A no. Widocznie tak.- powiedziałam ze śmiechem, i zaczęłam chować scenariusz to torby. -A co ty tam masz ? -powiedział, po czym „wyrwał” mi scenariusz z ręki. -weź mi to oddaj. Żalowy scenariusz, jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć. Oddawaj to ! I to już ! -powiedziała, a Alan, zaczął się śmiać, po czym wziął rękę do góry i pokazał na policzek palcem. -Dawaj mi tu całusa to ci oddam. -powiedział, a ja zbliżyłam się do niego, lecz on w ostatnim momencie odwrócił głowę, i nasze usta się połączyły w króciutkim pocałunku, lecz przerwał nam Adam. -No fajnie, z nim to się liżesz, a ze mną to już nie chcesz. -powiedział, i spojrzał na nas, a ja pokazałam palcem w geście”Tu się jebnij” -Bo ty jesteś skończonym idiotą, jesteś głupi, brzydki i nie dorastasz Alanowi do pięt. -powiedziałam, a on tylko wzruszył ramionami i zaczął nam się przyglądać z cwaniackim uśmiechem. -Szczerze powiedziawszy to krowie gówno jest ładniejsze od jego twarz. -powiedział, a Alan chciał już ruszać w jego stronę, ale powstrzymałam go chwytając za nadgarstek, na szczęście pan Bezmózgi tego nie zauważył...