Wiem. Miał być dłuższy. Przepraszam że jest taki krótki, ale proszę o wyrozumiałość. Miałam próbne egzaminy w czwartek i musiałam się uczyć. W dodatku była to część matematyczno-przyrodnicza. Najtrudniejsza. W piątek nie miałam dostępu do komputera. Jeżeli jesteście źli o to, napiszcie o tym w komentarzu. Zrozumiem. Proszę również o komentowanie rozdziału, ponieważ pod rozdziałem 21 pojawił się TYLKO JEDEN komentarz. Jeżeli tak dalej będzie, to zastanowię się, czy w ogóle prowadzić dalej tego bloga... Zapraszam do czytania... :)
„...-
Ej. Dobra, może trochę mi zimno, no ale bez przesady. Aż tak to
się chyba nie trzęsę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać
razem z nim. -No dobra, aż tak bardzo to nie. - powiedział gdy
powoli zaczął opanowywać śmiech...”
Dalej szliśmy w ciszy, ale takiej miłej dla naszych
uszu. -Ładna noc, prawda ? - zapytał Adam, a ja spojrzałam w niebo
na, które było rozświetlone milionami gwiazd. Uwielbiam
gwieździste wieczory, są one takie..hmm.. romantyczne ? Można tak
powiedzieć... -Tak. Lubie takie noce, a przede wszystkim tak
popatrzeć w gwiazdy i pomyśleć „co by było gdyby...”. -
powiedziałam a on posłał mi szeroki uśmiech – Naprawdę ? Nie
wyglądasz na romantyczkę – powiedział i się zaśmiał po cichu
– bo nią nie jestem. Po prostu lubię popatrzeć w gwiazdy. -
powiedziałam z uśmiechem na twarzy, po czym spojrzałam na Adama.
Również podziwiał małe punkciki migające jasno na niebie. Nie
wiedząc nawet kiedy doszliśmy do mojego domu, i stanęliśmy przed
furtką. Zaczęliśmy się spoglądać sobie w oczy i powoli
zbliżyliśmy nasze twarze ku sobie. Nie chciałam się z nim
pocałować, ale widocznie on ze mną tak. Wyminęłam jego usta i
zbliżyłam twarz do jego ucha. -Nie w tej bajce skarbie. -
powiedziałam, po czym otworzyłam furtkę i zaczęłam otwierać
drzwi. Usłyszałam jak się cicho śmieje, spojrzałam w jego
stronę, a on zniewalająco się uśmiechnął i czekał aż wejdę
do domu. Odwróciłam głowę i weszłam do środka, po czym zdjęłam
buty. Miałam zamiar już się odwracać w stronę schodów, gdy ni
stąd ni zowąd mama wyrosła przede mną. -Gdzie ty byłaś ?! -
krzyknęła a ja od razu wsadziłam palec do ucha, aby nie być
głuchym chociaż na jedno ucho. - Musiałam parodiować Romea i
Julię z Adamem. Zapomniałam całkowicie do ciebie zadzwonić, a
przede wszystkim nie mam nic na koncie, ponieważ nie chciałaś mi
ostatnio z łaski swojej dać na kartę. No i tekst był długi, więc
długo nad nim siedzieliśmy. - powiedziałam po czym wyminęłam
moją rodzicielkę, ale zostałam zatrzymana w połowie drogi. - Nie
myśl sobie, że ta rozmowa jest skończona. Jutro porozmawiamy na
temat twojej kary. - „Yhyym. Jasnee. A u mnie mieszka całe ROOM
94” - pomyślałam, po czym odeszłam nie spoglądając ani razu na
jej twarz. Weszłam do pokoju, wyciągnęłam szybko jakieś spodenki
i koszulkę z szafy, po czym skierowałam się do ubikacji aby się
umyć. Po wykonaniu wcześniej wymienionej czynności poszłam do
pokoju i położyłam się na łóżku. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
~*~*~
Usłyszałam budzik, który wydawał głośne dźwięki
nad moją głową. Jęknęłam niezadowolona pobudką, ale jakbym
tylko mogła, walnęłabym budzikiem o ścianę. To znaczy, że
oczywiście, mogę, ale nie chcę uszkodzić mojej jakże pięknej
ściany (czujecie ten sarkazm ?). Wstałam cała obolała i nie
wiedziałam co się dzieje. Wszystko mnie bolało, od stóp aż po
samą głowę. Zobaczyłam przed oczami czarne plamy i upadłam na
podłogę.
*OCZAMI ADAMA*
Julka nie przychodziła z naszą sztuką już od dwóch
godzin. Miałem chęć jej teraz zadać mocnego kopa w dupę, ale
powstrzymałem się. W myślach normalnie dźgałem ją nożem.
Szedłem właśnie na lekcję matematyki, gdy zatrzymała mnie pani
Kukuła. -Adam ! Sparodiowaliście już sztukę ? A tak w ogóle to
gdzie Julka ? Wszędzie jej szukam a ona zapadła się jakby pod
ziemię. - powiedziała pełna energii. -Sztuka jest napisana i ma ją
Julka. Nie wiem co się dzieje, wczoraj przecież nic jej nie było.
Na pewno też nic jej się nie stało jak wracała, gdyż
odprowadziłem ją pod sam dom. - powiedziałem, i wzruszyłem
ramionami. -Hmm.. No to trochę dziwne – powiedziała a jej brwi
złączyły się prawie w jeden pasek na czole. W myślach zaśmiałem
się z tego. - Posłuchaj. Poszedłbyś gdybym cię zwolniła teraz z
dwóch lekcji ? - dodała po chwili a w środku zacząłem tańczyć
swój dziki taniec. - No spoko. Tylko muszę mieć pewność. -
powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową. -Jak coś to powiem że
biorę cię do auli, żebyś mi powiedział co i jak z waszą
parodią. Powiem również żeby nikt nie przeszkadzał nam i tyle.
Tylko jak się dowiem, że komukolwiek powiedziałeś, to będziesz
miał u mnie na pieńku mój drogi chłopcze. - powiedziała a ja na
„mój drogi chłopcze” zacząłem się tarzać ze śmiechu w
myślach. - Okej. To ja już pójdę do niej, a pani niech załatwi
to co ma pani załatwić. Dobra ? - powiedziałem już co prawda
trochę znudzony tym że tak mi ślęczy nad uchem. -Nie „dobra”
tylko „DOBRZE” ! I możesz już iść – powiedziała a ja się
zaśmiałem po czym odszedłem w stronę wyjścia ze szkoły.
Otwierając drzwi ciepło uderzyło we mnie z ogromną siłą, a ja
odruchowo przeczesałem palcami włosy. Skierowałem się w stronę
domu Julki. „Może jest chora ?” - pomyślałem, ale od razu
odrzuciłem od siebie tę myśl, ponieważ wczoraj wieczorem
wyglądała na całkowity okaz zdrowia. „A może po prostu nie
chciało jej się przyjść ? Albo zaspała ?” - pomyślałem
ponownie, i tak jak wcześniej odrzuciłem od siebie tę myśl,
dlatego że ona zawsze była w szkole. No prawie zawsze. Doszedłem
do jej domu, i zacząłem dzwonić dzwonkiem, ale nikt nie otwierał,
więc postanowiłem nacisnąć na klamkę, i sprawdzić czy drzwi są
otwarte. Jak się okazało, moje przypuszczenia były słuszne. Drzwi
były otwarte, więc wszedłem do środka. „No to pobawimy się w
Sherlock'a Holms'a” - pomyślałem po czym ruszyłem w głąb
pomieszczenia. Wszedłem jak stwierdzam do kuchni, nikogo nie było,
następny był pokój z wielkim stołem na środku, oraz brązowymi
meblami i ciemnej podłodze. Tam również nikogo nie było. Następną
odwiedziłem łazienkę była wyłożona biało-zielonymi
kwadracikami ze szkła - można było dostać oczopląsu – była w
niej wanna, pralka, kibelek, umywalka i jakaś półka na której
stały różne szampony i odżywki, ale w niej również nikogo nie
znalazłem. Skierowałem się teraz na górę, i otworzyłem pierwsze
drzwi po prawej. To co zobaczyłem o mało nie przyprawiło mnie o
zawał. Julka leżała bezwładnie na ziemi z zamkniętymi oczami.
Nie ruszała się. Podbiegłem szybko do niej, choć miałem
spokojnie tylko jakieś 3-4 kroki, po czym zacząłem ją delikatnie
bić po policzku. Zaczęła mamrotać coś niezrozumiałego i
delikatnie otwarła oczy. Spojrzała na mnie trochę wystraszona,
ale po chwili w jej oczach dojrzałem spokój. -Co ty tutaj robisz ?
-zapytała lekko zachrypniętym głosem. -Nie przyszłaś do szkoły,
miałaś naszą sparodiowaną sztukę, więc pani Kukuła kazała mi
przyjść żeby zobaczyć co się z Tobą dzieje. - powiedziałem i
zacząłem ją lekko podnosić z podłogi i sadzać na łóżku.-
Powiesz mi co się stało ? - zapytałem po chwili kucania przed nią.
- Nie wiem, rano wstałam i wszystko mnie bolało, ale zlekceważyłam
to i chciałam iść do łazienki się przebrać, gdy nagle przed
moimi oczami pojawiły się ciemne plamy i bam. - wyjaśniła mi
nadal słabym głosem. -Poczekaj, pójdę po szklankę wody. Powiedz
mi tylko gdzie masz szklanki. - powiedziałem, a ona wytłumaczyła
im gdzie one się znajdują. Poszedłem do kuchni, nalałem szklankę
wody, gdy drzwi frontowe się otworzyły. Ja na pełnym luzie
zacząłem iść na górę do pokoju Julki. -Kim ty jesteś i co ty
tu w ogóle robisz ?! - zaczęłam krzyczeć na mnie jakaś kobieta.
Spojrzałem na nią znudzony, miałem jej powiedzieć jak się
nazywam ale w okamgnieniu do głowy przyszedł mi pewien pomysł. -
Dzień dobry, nazywam się Justin Bieber i od dzisiaj będę z panią
mieszkał. - powiedziałem z poważną miną, a ona wybałuszyła na
mnie oczy. Myślałem że wyjdą jej zaraz z orbit, ale jednak nie. A
szkoda. Bo samym wyglądem ta kobieta mnie denerwowała. Nie wiem
dlaczego. Może przez to że wyglądała jak kawał suki ? Być może.
-Tak ? A ja jestem Maryla Rodowicz. - powiedziała, a ja uniosłem
brwi „Tak chcesz się bawić krowo ?” pomyślałem. -Właśnie mi
ją pani przypomina. Tylko szkoda że ma pani więcej zmarszczek. -
powiedziałem po czym skierowałem się na górę do pokoju Julki.
Spojrzałem na łóżko, na którym leżała i zauważyłem ją
leżącą pod kołdrą z zamyśloną miną. - Proszę. - powiedziałem
podając jej szklankę, a ona pokiwała głową. -Jak coś to jestem
Justin'em Bieber'em. - dodałem a ona spojrzała się na mnie
pytająco. -Tak się przedstawiłem twojej matce. - sprostowałem od
razu sprawę, a ona tylko się zaśmiała i pokręciła teatralnie
głową. - Okey. A ona co ci powiedziała ? - zapytała mnie, a ja
jej opowiedziałem o naszym jakże milutkim spotkaniu i
przedstawieniu się sobie. (czujecie ten sarkazm?)...