niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 22.

Wiem. Miał być dłuższy. Przepraszam że jest taki krótki, ale proszę o wyrozumiałość. Miałam próbne egzaminy w czwartek i musiałam się uczyć. W dodatku była to część matematyczno-przyrodnicza. Najtrudniejsza. W piątek nie miałam dostępu do komputera. Jeżeli jesteście źli o to, napiszcie o tym w komentarzu. Zrozumiem. Proszę również o komentowanie rozdziału, ponieważ pod rozdziałem 21 pojawił się TYLKO JEDEN komentarz. Jeżeli tak dalej będzie, to zastanowię się, czy w ogóle prowadzić dalej tego bloga... Zapraszam do czytania... :)

...- Ej. Dobra, może trochę mi zimno, no ale bez przesady. Aż tak to się chyba nie trzęsę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. -No dobra, aż tak bardzo to nie. - powiedział gdy powoli zaczął opanowywać śmiech...”

Dalej szliśmy w ciszy, ale takiej miłej dla naszych uszu. -Ładna noc, prawda ? - zapytał Adam, a ja spojrzałam w niebo na, które było rozświetlone milionami gwiazd. Uwielbiam gwieździste wieczory, są one takie..hmm.. romantyczne ? Można tak powiedzieć... -Tak. Lubie takie noce, a przede wszystkim tak popatrzeć w gwiazdy i pomyśleć „co by było gdyby...”. - powiedziałam a on posłał mi szeroki uśmiech – Naprawdę ? Nie wyglądasz na romantyczkę – powiedział i się zaśmiał po cichu – bo nią nie jestem. Po prostu lubię popatrzeć w gwiazdy. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, po czym spojrzałam na Adama. Również podziwiał małe punkciki migające jasno na niebie. Nie wiedząc nawet kiedy doszliśmy do mojego domu, i stanęliśmy przed furtką. Zaczęliśmy się spoglądać sobie w oczy i powoli zbliżyliśmy nasze twarze ku sobie. Nie chciałam się z nim pocałować, ale widocznie on ze mną tak. Wyminęłam jego usta i zbliżyłam twarz do jego ucha. -Nie w tej bajce skarbie. - powiedziałam, po czym otworzyłam furtkę i zaczęłam otwierać drzwi. Usłyszałam jak się cicho śmieje, spojrzałam w jego stronę, a on zniewalająco się uśmiechnął i czekał aż wejdę do domu. Odwróciłam głowę i weszłam do środka, po czym zdjęłam buty. Miałam zamiar już się odwracać w stronę schodów, gdy ni stąd ni zowąd mama wyrosła przede mną. -Gdzie ty byłaś ?! - krzyknęła a ja od razu wsadziłam palec do ucha, aby nie być głuchym chociaż na jedno ucho. - Musiałam parodiować Romea i Julię z Adamem. Zapomniałam całkowicie do ciebie zadzwonić, a przede wszystkim nie mam nic na koncie, ponieważ nie chciałaś mi ostatnio z łaski swojej dać na kartę. No i tekst był długi, więc długo nad nim siedzieliśmy. - powiedziałam po czym wyminęłam moją rodzicielkę, ale zostałam zatrzymana w połowie drogi. - Nie myśl sobie, że ta rozmowa jest skończona. Jutro porozmawiamy na temat twojej kary. - „Yhyym. Jasnee. A u mnie mieszka całe ROOM 94” - pomyślałam, po czym odeszłam nie spoglądając ani razu na jej twarz. Weszłam do pokoju, wyciągnęłam szybko jakieś spodenki i koszulkę z szafy, po czym skierowałam się do ubikacji aby się umyć. Po wykonaniu wcześniej wymienionej czynności poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
~*~*~
Usłyszałam budzik, który wydawał głośne dźwięki nad moją głową. Jęknęłam niezadowolona pobudką, ale jakbym tylko mogła, walnęłabym budzikiem o ścianę. To znaczy, że oczywiście, mogę, ale nie chcę uszkodzić mojej jakże pięknej ściany (czujecie ten sarkazm ?). Wstałam cała obolała i nie wiedziałam co się dzieje. Wszystko mnie bolało, od stóp aż po samą głowę. Zobaczyłam przed oczami czarne plamy i upadłam na podłogę.
*OCZAMI ADAMA*
Julka nie przychodziła z naszą sztuką już od dwóch godzin. Miałem chęć jej teraz zadać mocnego kopa w dupę, ale powstrzymałem się. W myślach normalnie dźgałem ją nożem. Szedłem właśnie na lekcję matematyki, gdy zatrzymała mnie pani Kukuła. -Adam ! Sparodiowaliście już sztukę ? A tak w ogóle to gdzie Julka ? Wszędzie jej szukam a ona zapadła się jakby pod ziemię. - powiedziała pełna energii. -Sztuka jest napisana i ma ją Julka. Nie wiem co się dzieje, wczoraj przecież nic jej nie było. Na pewno też nic jej się nie stało jak wracała, gdyż odprowadziłem ją pod sam dom. - powiedziałem, i wzruszyłem ramionami. -Hmm.. No to trochę dziwne – powiedziała a jej brwi złączyły się prawie w jeden pasek na czole. W myślach zaśmiałem się z tego. - Posłuchaj. Poszedłbyś gdybym cię zwolniła teraz z dwóch lekcji ? - dodała po chwili a w środku zacząłem tańczyć swój dziki taniec. - No spoko. Tylko muszę mieć pewność. - powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową. -Jak coś to powiem że biorę cię do auli, żebyś mi powiedział co i jak z waszą parodią. Powiem również żeby nikt nie przeszkadzał nam i tyle. Tylko jak się dowiem, że komukolwiek powiedziałeś, to będziesz miał u mnie na pieńku mój drogi chłopcze. - powiedziała a ja na „mój drogi chłopcze” zacząłem się tarzać ze śmiechu w myślach. - Okej. To ja już pójdę do niej, a pani niech załatwi to co ma pani załatwić. Dobra ? - powiedziałem już co prawda trochę znudzony tym że tak mi ślęczy nad uchem. -Nie „dobra” tylko „DOBRZE” ! I możesz już iść – powiedziała a ja się zaśmiałem po czym odszedłem w stronę wyjścia ze szkoły. Otwierając drzwi ciepło uderzyło we mnie z ogromną siłą, a ja odruchowo przeczesałem palcami włosy. Skierowałem się w stronę domu Julki. „Może jest chora ?” - pomyślałem, ale od razu odrzuciłem od siebie tę myśl, ponieważ wczoraj wieczorem wyglądała na całkowity okaz zdrowia. „A może po prostu nie chciało jej się przyjść ? Albo zaspała ?” - pomyślałem ponownie, i tak jak wcześniej odrzuciłem od siebie tę myśl, dlatego że ona zawsze była w szkole. No prawie zawsze. Doszedłem do jej domu, i zacząłem dzwonić dzwonkiem, ale nikt nie otwierał, więc postanowiłem nacisnąć na klamkę, i sprawdzić czy drzwi są otwarte. Jak się okazało, moje przypuszczenia były słuszne. Drzwi były otwarte, więc wszedłem do środka. „No to pobawimy się w Sherlock'a Holms'a” - pomyślałem po czym ruszyłem w głąb pomieszczenia. Wszedłem jak stwierdzam do kuchni, nikogo nie było, następny był pokój z wielkim stołem na środku, oraz brązowymi meblami i ciemnej podłodze. Tam również nikogo nie było. Następną odwiedziłem łazienkę była wyłożona biało-zielonymi kwadracikami ze szkła - można było dostać oczopląsu – była w niej wanna, pralka, kibelek, umywalka i jakaś półka na której stały różne szampony i odżywki, ale w niej również nikogo nie znalazłem. Skierowałem się teraz na górę, i otworzyłem pierwsze drzwi po prawej. To co zobaczyłem o mało nie przyprawiło mnie o zawał. Julka leżała bezwładnie na ziemi z zamkniętymi oczami. Nie ruszała się. Podbiegłem szybko do niej, choć miałem spokojnie tylko jakieś 3-4 kroki, po czym zacząłem ją delikatnie bić po policzku. Zaczęła mamrotać coś niezrozumiałego i delikatnie otwarła oczy. Spojrzała na mnie trochę wystraszona, ale po chwili w jej oczach dojrzałem spokój. -Co ty tutaj robisz ? -zapytała lekko zachrypniętym głosem. -Nie przyszłaś do szkoły, miałaś naszą sparodiowaną sztukę, więc pani Kukuła kazała mi przyjść żeby zobaczyć co się z Tobą dzieje. - powiedziałem i zacząłem ją lekko podnosić z podłogi i sadzać na łóżku.- Powiesz mi co się stało ? - zapytałem po chwili kucania przed nią. - Nie wiem, rano wstałam i wszystko mnie bolało, ale zlekceważyłam to i chciałam iść do łazienki się przebrać, gdy nagle przed moimi oczami pojawiły się ciemne plamy i bam. - wyjaśniła mi nadal słabym głosem. -Poczekaj, pójdę po szklankę wody. Powiedz mi tylko gdzie masz szklanki. - powiedziałem, a ona wytłumaczyła im gdzie one się znajdują. Poszedłem do kuchni, nalałem szklankę wody, gdy drzwi frontowe się otworzyły. Ja na pełnym luzie zacząłem iść na górę do pokoju Julki. -Kim ty jesteś i co ty tu w ogóle robisz ?! - zaczęłam krzyczeć na mnie jakaś kobieta. Spojrzałem na nią znudzony, miałem jej powiedzieć jak się nazywam ale w okamgnieniu do głowy przyszedł mi pewien pomysł. - Dzień dobry, nazywam się Justin Bieber i od dzisiaj będę z panią mieszkał. - powiedziałem z poważną miną, a ona wybałuszyła na mnie oczy. Myślałem że wyjdą jej zaraz z orbit, ale jednak nie. A szkoda. Bo samym wyglądem ta kobieta mnie denerwowała. Nie wiem dlaczego. Może przez to że wyglądała jak kawał suki ? Być może. -Tak ? A ja jestem Maryla Rodowicz. - powiedziała, a ja uniosłem brwi „Tak chcesz się bawić krowo ?” pomyślałem. -Właśnie mi ją pani przypomina. Tylko szkoda że ma pani więcej zmarszczek. - powiedziałem po czym skierowałem się na górę do pokoju Julki. Spojrzałem na łóżko, na którym leżała i zauważyłem ją leżącą pod kołdrą z zamyśloną miną. - Proszę. - powiedziałem podając jej szklankę, a ona pokiwała głową. -Jak coś to jestem Justin'em Bieber'em. - dodałem a ona spojrzała się na mnie pytająco. -Tak się przedstawiłem twojej matce. - sprostowałem od razu sprawę, a ona tylko się zaśmiała i pokręciła teatralnie głową. - Okey. A ona co ci powiedziała ? - zapytała mnie, a ja jej opowiedziałem o naszym jakże milutkim spotkaniu i przedstawieniu się sobie. (czujecie ten sarkazm?)...

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 21.

No siemka :d Na początku należą się wam przeprosiny, ponieważ wiem, że rozdział miał pojawić się w środę, a pojawia się dopiero dzisiaj (sobotę). W czwartek i w piątek nie miałam dostępu do komputera, a w środę nie dokończyłam rozdziału... Zabrakło mi trochę czasu, i tyle... Ale pojawił się teraz :d No więc jest jeszcze taka informacja. Rozdziały będę dodawała co tydzień, tylko że o wieeeeeeeeeeeeeeeeeeele dłuższe. I chciałam jeszcze podziękować za tyle wyświetleń ! (Aktualnie 2631) naprawdę, to jest piękne i motywujące, że tyle osób wchodzi na mojego bloga, i to czyta ! :)

 
...-Pomyliły ci się drogi ! Do mnie idzie się prosto ! -obejrzałam się i zauważyłam Bezmózgiego. „No nie, miałam nadzieje że poszedł gdzieś indziej” pomyślałam, po czym stanęłam i wywróciłam oczami. -Daleko masz do tego domu ? -zapytałam wywracając oczami...”

...po czym ruszyłam bez słowa, w stronę jego domu. Ten paszczur dobrze wiedział jak mnie wkurzyć. Szłam powolnym krokiem, nie odzywając się ani słowem. Po chwili poczułam jak ktoś mnie chwyta za rękę, odwróciłam się i zobaczyłam Adama z uśmiechem na twarzy, jakby sobie banana wsadził do gęby. -Puszczaj -powiedziałam, po czym wyszarpnęłam rękę z jego uścisku. On tylko się zaśmiał lekko i szedł obok mnie w zupełnej ciszy. Po jakichś 5 minutach, poczułam jak ktoś wbija mi palce w żebra. Pierwsze co zrobiłam to pisk. Taki odruch. Spojrzałam na Adama a on tylko mrugnął do mnie.
*OCZAMI ADAMA*
Chciałem jakoś rozluźnić atmosferę, ale oczywiście panna wszystkomniewtobiedenerwuje musiała się dąsać. Dźgnąłem ją lekko palcem w żebra, a ona śmiesznie zapiszczała. Spojrzała się na mnie z mordem w oczach, a mi tylko chciało się śmiać, więc puściłem do niej oczko. Miała ochotę się na mnie rzucić, ale po chwili jej wyraz twarzy łagodniał, a ja poczułem ukłucie w boku i oddalającą się Julkę. Zacząłem za nią biec, aż w końcu ją złapałem w pasie i zakręciłem nią w kółko. Ciekawe co jej się tak nagle humor poprawił. Kręciłem nią w kółko, a ona się śmiała, po czym znowu zaczęła mnie dźgać, a ja starałem się jej nie wypuszczać, ale to było silniejsze ode mnie. Znowu zobaczyłem że się oddala ode mnie, a ja znowu zacząłem za nią biec. Gdy tym razem ją złapałem, zacząłem ją łaskotać. -Prz-prze-przestań ! P-pro-prosze ! Obiecuje że nie b-będę ci-cie ła-łasko-łaskotała a-a-a-ani dź-dźga-dźgała !- powiedziała z przerwami na śmiech, a ja niepewnie przestałem ją łaskotać po brzuchu. Ona nie wyrywała się już, tylko stała z wielkim uśmiechem na twarzy i muszę przyznać, że ładnie wygląda jak się uśmiecha. -Dobra, koniec wygłupów, idziemy parodiować ten tekst. Hahahahahaha -powiedziałem, a ona tylko pokiwała głową i ruszyła z uśmiechem. Reszta drogi minęła nam bardzo szybko, co prawda szliśmy w ciszy, ale takiej miłej dla naszych uszu. Weszliśmy do domu mojej babci a ona spojrzała pytająco na Julkę, a po chwili na mnie. -Koleżanka. Parodiujemy Romka i Julkę. -powiedziałem, zanim zdążyła zadać pytanie kim jest i po co przyszła. Babcia tylko pokiwała głową, po czym weszliśmy do kuchni aby zjeść obiad. To kogo w niej zobaczyłem, przyprawiło mnie o mdłości. -Co ona tu robi ?! -krzyknąłem gdy zobaczyłem moją matkę. -Przyszła z Tobą porozmawiać, i proszę cię abyś nie krzyczał. -powiedziała babcia, a na policzkach mojej mamy pojawiły się lekkie rumieńce. -Nie chcę z nią rozmawiać, ja jej nienawidzę. Rozumiesz ?! Nienawidzę !! -krzyknąłem po raz kolejny. -Uspokój się Adaś. Ja chcę tylko zabrać cię do domu, abyś nie siedział babci na głowie. -powiedziała lekko poddenerwowanym głosem. -Babciu, czy przeszkadza ci to że u ciebie mieszkam ? Tylko szczerze. -powiedziałem, a ona pokręciła przecząco głową. -Widzisz ?! Babci to nie przeszkadza to, że tu mieszkam ! Z Tobą nie chce mieć nic wspólnego ! -krzyknąłem po raz kolejny. -Adam, do jasnej cholery, uspokój się ! Masz w tej chwili spakować swoje rzeczy i wsiadać do samochodu czy ci się to podoba czy nie ! Nie interesuje mnie w tym momencie twoje zdanie ! Nie jesteś jeszcze pełnoletni, więc ja decyduje gdzie, kiedy i jak masz mieszkać ! -krzyknęła, spojrzałem na Julkę, która stała z boku i przyglądała się całej sytuacji. -Mam w dupie twoje zdanie ! Wcześniej jakoś za specjalnie cię nie interesowałem.! Powiedziałem raz i powtórzę to drugi: TERAZ MASZ JUŻ TYLKO JEDNEGO SYNA I SIĘ Z TYM POGÓDŹ !! A teraz wynoś się stąd ! Nie myśl, że gdziekolwiek z Tobą pojadę ! -krzyknąłem po raz kolejny, a ona się na mnie spojrzała jakby zobaczyła ducha. -Ani mi się śni stąd wychodzić, dopóki nie wsiądziesz do mojego auta ! Idź pakować rzeczy !! -krzyknęła a ja miałem chęć ją teraz udusić. Jak tak, to miała mnie w dupie, a teraz wielce się interesuje mną, i tym gdzie przebywam. Pff..
*OCZAMI JULKI*
Stałam z boku i przypatrywałam się sytuacji, nie wiedziałam czy wyjść, czy zostać czy odezwać się, czy nie. W ogóle nie wiedziałam co zrobić. Adamowi musi być naprawdę ciężko, ponieważ widzę jego nienawiść w oczach, którą żywi do matki. Opanowała ich złość, myślałam, że zaraz skoczą sobie do gardeł. W sumie to było mi trochę szkoda Adama, ponieważ dzisiaj postanowiłam na razie zakopać topór wojenny do czasu skończenia parodiowania Romea i Julki. Jak mnie łaskotał poczułam jakby mój żołądek wywracał fikołki i co chwilę podskakiwał z radości. -Jeżeli ty nie wychodzisz z tego pomieszczenia, to ja wyjdę !! Nie zamierzam spędzić z tobą ani sekundy dłużej ! -powiedział, po czym wbiegł po schodach i zatrzasnął jedne drzwi, które znajdowały się na górze. Kobiety spojrzały na mnie wybite z pantałyku – Ja może pójdę do niego. Jakoś go uspokoję. Które drzwi są od jego pokoju, proszę pani ? -zwróciłam się do babci Adama. -Drugie drzwi, po lewej. -powiedziała, a ja udałam się tam. Zapukałam delikatnie do drzwi. -Nie chcę z tobą gadać !! -powiedział, a ja delikatnie uśmiechnęłam się do siebie. -Nawet ze mną ? -powiedziałam przyjaznym głosem, co mnie bardzo zdziwiło, że byłam do czegoś takiego zdolna. -No dobra. Wejdź. Tylko nie przestrasz się tego burdelu. -powiedział, a ja delikatnie nacisnęłam klamkę. Weszłam do pokoju i zobaczyłam go leżącego, brzuchem do góry, na łóżku z granatową pościelą. Wokół niego były porozrzucane jakieś spodnie i koszulki a na biurku stał pusty kubek i jakiś talerz. Ściany były ciemno czerwone z kremowi paskami, które były gdzie, nie gdzie namalowane. - Jak się czujesz ? -zapytałam siadając na kraju łóżka. On tylko wzruszył ramionami. -Szczerze ? - kiwnęłam głową. - Chujowo. Jak już się zaczyna układać, to coś musi się zjebać. -powiedział ze stoickim spokojem wymalowanym na twarzy. - Wszystko się kiedyś ułoży, mówię ci. - powiedziałam z lekkim uśmiechem, a on tylko się podniósł na łokciach, po czym nam mnie spojrzał. - Wątpię w to. Ja jej tak nienawidzę, nienawidzę ojca, brata. Arek zawsze najlepszy, jego zawsze wywyższają a ja ? Ja jak zwykle ten najgorszy. - powiedział a w jego oczach można było dostrzec błysk smutku i żalu. - Chodź tu – powiedziałam i rozłożyłam ręce aby go przytulić. Momentalnie znalazł się w moich ramionach, a moje nozdrza wypełnił miły zapach jego perfum. Bardziej wtuliła się w jego szyję a on nie puszczał mnie przez dobre 5 minut. -Wszystko już w porządku ? -zapytałam delikatnym i miłym głosem. Pokiwał twierdząco głową – Dziękuję że jesteś – powiedział a ja poczułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec – Proszę – powiedziałam a on posłał mi ciepły uśmiech – Ładnie wyglądasz jak się rumienisz, wiesz o tym ? - zapytał a ja przybrałam jeszcze czerwieńszy wyraz twarzy, po czym lekko uderzyłam go w ramię – Przestań Klimek bo będziesz żałował że to powiedziałeś – wytknęłam mu język a on tylko się zaśmiał – od kiedy ty możesz mówić do mnie po nazwisku ? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami – w sumie od kiedy znam twoje nazwisko KLIMEK – powiedziałam a on wybuchł śmiechem – co cię tak śmieszy paskudo ? - zapytałam a on zrobił oczy jak 5 złotych – Ja jestem paskudą ?! Ja jestem paskudą ?!?! Wypluj to ! - powiedział po czym zaczął się do mnie zbliżać, próbując udawać złego – Hahahaha, nie ! Jesteś wielką paskudą – powiedziałam śmiejąc się, a on podchodził do mnie, a ja zaczęłam cofać się w stronę ściany. Gdy podszedł do mnie to zaczął mnie łaskotać, na co zaczęłam uciekać tyłem, w wyniku czego zaliczyłam bliskie spotkanie z ziemią. I mówię tu dosłownie, ponieważ Adam leżał na mnie, a ja leżałam na ziemi. I muszę przyznać że dupę to on ma cholernie ciężką, jak na tak chude ciałko. - Złaź ze mnie, klocku !! - powiedziałam, a właściwie krzyknęłam przez śmiech. - Że ja skarbie ?! Że ja ?! Hahaha, niedoczekanie twoje ! -powiedział, a na mój policzek wkradł się rumieniec, jak powiedział do mnie „skarbie” - No złaź ! - krzyknęłam kolejny raz przez śmiech. - Nie ! Jesteś zbyt wygodna – powiedział a ja byłam zmuszona zepchnąć go ze mnie w dość brutalny sposób. - I co ? Aż takie to było trudne ? Podłoga też niczego sobie, nie sądzisz ? -zapytałam i wybuchłam śmiechem, on zrobił minę obrażonego dziecka i usiadł po turecku. -Foch ! -powiedział i odwrócił głowę ode mnie, a ja zaczęłam zanosić się jeszcze większym śmiechem. - Co się tak śmieszy ? - powiedział, a ja na chwilę się uspokoiłam – Z ciebie – powiedziałam a on pokręcił teatralnie głową – Ooooo nie. Wypluj te słowa – powiedział, próbując się nie śmiać – Nie-e – powiedziałam a on w momencie się na mnie rzucił i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, przez co rozbolał mnie brzuch. -Brzu-brzuch m-mnie bo-bo-boli ! - wykrzyczałam a on przestał mnie łaskotać, i siadł na mnie okrakiem. Wpatrywał się we mnie. Miał bardzo śliczne zielone oczy. Nikt takich nie miał jak on, one hipnotyzowały z każdą chwilą coraz bardziej i bardziej... Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, nasze usta dzieliły milimetry od pocałunku, gdy do pokoju wkroczyła jego babcia, a ja w momencie zrobiłam się cała czerwona jak burak. Adam szybko zeskoczył ze mnie, a jego babcia, szybko wyszła z pokoju. -No bo ten... Yyy.. ja cię chciałem przeprosić za to.. No bo, wiesz... Nie chciałem żeby tak wyszło i w ogóle. No yy... To jak ? Tak jak dawniej ? Hm..? -zapytał, a mi szczerze powiedziawszy ulżyło, i zrobiło się dziwnie. - czyli wolisz jak się kłócimy, i w ogóle ? Spoko. Mi to różnicy nie robi. - powiedziałam z poważną miną. -Co ?! Nie ! Nie, nie, nie, nie !! Nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, żeby zapomnieć o tym... co zaszło. -powiedział przerażony wizją dalszego życia, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. W środku nadal go nienawidziłam, ale muszę go tolerować do końca tego durnego przedstawienia. - Spoko. Ale mam nadzieję że wiesz o tym, że po tym chorym przedstawieniu będzie tak samo, jak i przed ? - zapytałam, a on pokiwał lekko zawiedziony głową. Usiadłam na łóżku, i nie wiedząc kiedy, położyłam się na nim, wciąż mając nogi na podłodze. -Musimy się brać za ten tekst. - powiedział bez żadnych emocji w głosie, a ja wstałam z niechęcią – bo muszę przyznać że ma wygodne łóżko – i podeszłam, siadając po chwili na wolnym krześle obok biurka.
~*~*~
Uff.. Na reszcie skończyliśmy. Spojrzałam na zegarek. 22.00. Cholera. Mama mnie zabije, że tak późno wróciłam do domu. Na bank będę martwa. Ja się mogę o to założyć. - Muszę już iść. Mama mnie chyba zabije za tak późną godzinę powrotu. Miałam być na 16. -powiedziałam i zaczęłam się powoli zbierać. Adam wstał i zaczął szperać w szafie, przez co delikatnie wybił mnie z pantałyku. Po chwili podał mi swoją bejsbolówkę – załóż. Na dworze jest zimno, jak coś to oddasz mi ją jutro, czy tam kiedy – powiedział a ja ubrałam za dużą bluzę. Czułam się jakbym założyła wielki worek na siebie – Dzięki – powiedziałam, i delikatnie się uśmiechnęłam. Chciałam otwierać drzwi, gdy dostałam nimi nagle w głowę. Zachwiałam się lekko, i upadłam. Adam szybko do mnie podbiegł, a ja zaczęłam się podnosić, trzymając rękę na czole. Spojrzałam w kierunku drzwi i zobaczyłam w nich matkę chłopaka. -Wyjdź stąd ! Nie widzisz że mam gościa ?! Którego w dodatku poturbowałaś ?! -krzyknął a ja podskoczyłam nieświadoma czynu który właśnie zrobił. - Już dobrze, dobrze. Chciałam tylko zobaczyć czy jesteś spakowany, bo za 15 minut jedziemy. -powiedziała a Adam zrobił się czerwony ze złości. -Wyjdź ! Nigdzie z tobą nie jadę ! Rozumiesz ?! Powiedziałem raz, i słowa dotrzymam ! ZOSATJĘ U BABCI ! -krzyknął, a mnie zaczęła głowa boleć od tych wrzasków. Jego matka poddała się i trzasnęła mocno drzwiami, którymi nie tak dawno oberwałam w głowę. - Nic ci nie jest ? - zapytał z zdenerwowaniem w głosie a ja lekko pokręciłam głową. - Przepraszam, że tak zacząłem krzyczeć, ale nienawidzę tej kobiety. - powiedział, a ja chwilowo zmarszczyłam brwi. - Przecież to twoja matka, nie możesz jej nienawidzić. -powiedziałam po chwili ciszy. Spojrzał się na mnie jakby zobaczył ufoludka -owszem. Mogę. Nie wiesz co ona mi zrobiła, nie wiesz jak mnie traktowała. -powiedział surowym tonem. - Cóż, nie wiem co ci takiego ona zrobiła, ale wiesz... To ona jest jednak twoją matką, i gdyby nie ona, nie siedziałbyś tu teraz ze mną. -powiedziałam delikatnie się uśmiechając. - Może i tak, ale za bardzo boli to co robiła. Moja nienawiść do niej nie minie. - powiedział, i w momencie wziął twarz w ręce i zaczął nimi o nią pocierać. -Wszystko się ułoży, zobaczysz. -powiedziałam i delikatnie go przytuliłam, a on od razu odwzajemnił gest, i zaczęliśmy się kiwać delikatnie raz w prawą, raz w lewą stronę. Miałam skłonność do pocieszania ludzi. - Zbierajmy się, bo twoja mama będzie mnie z toporkiem goniła. - powiedział, po czym zaśmiał się i pomógł mi wstać z podłogi na której do tej pory siedziałam razem z nim. - No to idziemy. - powiedziałam, a on przepuścił mnie w drzwiach, które otworzył chwilę wcześniej. Zeszliśmy na dół, gdzie siedziała na kanapie jego babcia. - Babciu, ja idę odprowadzić Julkę, żeby nic się jej nie stało. - powiedział, po czym objął mnie w talii, ja lekko speszona wyswobodziłam się delikatnie z jego objęcia i stanęłam kawałek od niego. -Proszę cię abyś odprowadził ją pod same drzwi domu, dobrze ? Ona jest cudem natury, bo cię uspokoiła w jakiś dziwny dla mnie sposób. Obiecaj mi tu ! - Adam przewrócił oczami – Wiem babciu że mam ją odprowadzić pod same drzwi. I ja jestem spokojny ! Ona mnie wcale nie musiała uspokajać ! - powiedział wzburzony a jego babcia się zaśmiała. -Tak, tak wnusiu. Oczywiście. - powiedziała a on tylko przewrócił oczami. - Niech ci będzie. To my idziemy. - powiedział, po czym pociągnął mnie w stronę głównych drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz, a mnie uderzyło zimne powietrze, odruchowo potarłam rękami o swoje ramiona aby się ogrzać. -Zimno ci ? -zapytał gdy przeszliśmy kawałek, pokręciłam przecząco głową, a on tylko zaśmiał się lekko. - Trzęsiesz się jakbyś dostała padaczki. - powiedział i zaczął coraz bardziej się śmiać. - Ej. Dobra, może trochę mi zimno, no ale bez przesady. Aż tak to się chyba nie trzęsę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. -No dobra, aż tak bardzo to nie. - powiedział gdy powoli zaczął opanowywać śmiech...

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 20. Konkursowy.

Uwaga, uwaga ! Wygrałaaa.............. KAROLINA !!! A oto informacje o niej....
1. Karolina
2. 16 lat
3. Nie mogę podać, ponieważ o to poprosiła 
4. Karol 
5. BRAK.
A teraz mówię dlaczego wybrałam ten rozdział.... :) Wybrałam go, ponieważ uważam że jest on pisany w podobnym stylu co mój, ma dobrą fabułę, a co najlepsze ! Nie zeszli się razem jak w 4 na 6 nadesłanych rozdziałach. O coś takiego mi chodził. Miałam 6 rozdziałów, i wierzcie mi że nie był to łatwy wybór. Ale naprawdę, były one świetne :) Chciałam podziękować za udział w konkursie: Oli, Kasi, Oliwii, Roksanie, Monice i Karolinie. Mam nadzieję że podoba wam się dzieło Karoliny ! :) Kolejny rozdział, tym razem pisany przeze MNIE pojawi się w środę ! :) Proszę również o zostawianie komentarzy, ponieważ pod ostatnimi postami pojawiły się tylko 2-3 komentarze :(



...-Szczerze powiedziawszy to krowie gówno jest ładniejsze od jego twarz. -powiedział, a Alan chciał już ruszać w jego stronę, ale powstrzymałam go chwytając za nadgarstek, na szczęście pan Bezmózgi tego nie zauważył...”

...-Uważaj na słowa głupia szmato. -odgryzł się Alan, przez co był naprawdę kochany, ale jako przyjaciel, rzecz jasna. -Pierdol się chuju. - odpyskował Adam. Widziałam jak w oczach Alana zapaliły się iskierki większej nienawiści. -Chujem to ty jesteś cwelu. Jeżeli jesteś takim cwaniakiem to się tutaj postaw na mnie przy wszystkich ! Wątpię że się odważysz. -powiedział Alan, po czym złączył moje palce razem z jego, przez co wybił mnie lekko z pantałyku. -Nie że coś chłopaki nie chcę się wtrącać między was ale mam jedno pytanie do ciebie -pokierowałam głowę w kierunku Alana. -CO TY KURWA ROBISZ ?! -wykrzyczałam a on na mnie się spojrzał jak na ufoludka. -Ale o co chodzi skarbie ? -powiedział a ja chyba zrobiłam się cała czerwona z nerwów. -O TO !!!- Krzyknęłam ponownie biorąc rękę w górę a on tylko się zaśmiał – I nie jestem twoim skarbem ! Grr.. Myślałam że chociaż ty jesteś normalny ! Ale się myliłam ! Jesteście wszyscy popieprzeni ! I to dosłownie każdy ! Ty – wskazałam na Adama – jesteś skończonym idiotą ! A ty – wskazałam palcem tym razem na Adama – jesteś kretynem który robi z siebie błazna ! -zauważyłam teraz Pawła. -A ty jesteś skończonym cwelem bez uczuć. !! -po raz ostatni wskazałam na Pawła i odbiegłam od nich. Nie miałam do nich sił, nie chciałam patrzeć na ich fałszywe mordy. Myślałam że Alan jest inny, że się zaprzyjaźni ze mną, że będzie mnie traktował jak najlepszą przyjaciółkę, a on co odwala ? Przy pierwszej lepszej okazji całuje mnie, chwyta za rękę i nazywa mnie „skarbem”. No fajnie, nie wiedziałam. A Adam ? Adam trzyma mnie w auli, nie chce wypuścić, próbuje całować i bóg wie co jeszcze chce robić. Normalnie nie wytrzymam z tymi ludźmi ! Nie wytrzymam ! Skierowałam się cała w nerwach do klasy językowej, mając nadzieje że nie spotkam tych idiotów. Jednak los chciał inaczej, ponieważ z dwoma chodziłam do klasy. Jak boga kocham pozabijam kiedyś te ich krzywe mordy. Podchodząc pod drzwi, zadzwonił dzwonek, i chwilę później przyszedł pan Ernest. Weszliśmy do klasy, a lekcje odbyły się bez żadnych przypałów, które zdarzały się dość często na języku niemieckim. To słuchawki były zepsute, to kabel był za krótki, albo ktoś wywalił się na krześle. Ale nie dzisiaj.
~*~*~
Zadzwonił dzwonek który oznajmiał lekcje matematyki, miałam już wchodzić do klasy za panem Grygielem, gdy ujrzałam wyłaniającą się spośród tłumu panią Kukułę. - Fuck – powiedziałam pod nosem, po czym chciałam niezauważalnie wejść do klasy, wpadłam na kogoś. Znowu. Co ja z tym mam. Zawsze na kogoś wpadam, jak nie chce by mnie w jakikolwiek zauważono. Spojrzałam w górę, była to Kamila, uśmiechnęłam się powiedziałam „przepraszam” i udałam się w stronę drzwi. Nie wiedząc kiedy siadłam w ławce niezauważona, a pan zaczął sprawdzać obecność. -Julka ?! - zapytał a ja wstałam powiedziałam „obecna” a on dodał po chwili -Idź do auli na próbę. Pani Kukuła cię zwolniła. -powiedział a ja w duchu przeklęłam tę kobietę. Miałam chęć ją zadźgać nożem. -Dobrze – odpowiedziałam po czym spakowałam wcześniej wyjęte książki i wyszłam z klasy. Kierując się w stronę auli zauważyłam pana Bezmózgiego, który szedł i klikał z kimś sms-y. Podniósł głowę, po czym na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a ja od razu się skrzywiłam ponieważ już miałam dość tej jego krzywej facjaty. -Właśnie po ciebie szedłem. -powiedział i objął mnie w pasie. -Weź tą rękę bo inaczej nie będę odpowiadała za szkody na twoim ciele. -syknęłam a on od razu zabrał rękę. Nie wiedziałam że to podziała, no ale cóż. To idiota, wszystkiego można się po nim spodziewać. Weszliśmy do auli i wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Ja tylko przewróciłam oczami, i usiadłam w ostatnim rzędzie. Pani Kinga coś zawzięcie tłumaczyła Adamowi a ten tylko co chwilę przewracał oczami i udawał że nie słucha. Nie wiem co mu tak tłumaczyła strasznie gestykulując rękoma i szczerze powiedziawszy nie interesowało mnie to. I to dosłownie. Jak można być takim idiotą, jak on ? No jak ? Przecież rozumiem że to jego sposób bycia „sobą”, ale że aż do tego stopnia ? On jest normalnie bipolarny. Gdybym mogła to rozerwałabym mu tę jego gębę na kawałki, lecz los tak chciał że takich zdolności mi nie dał. -Julka ! Chodź na chwilę ! -zawołała pani Kukuła, przez co wyrwała mnie z moich zamyśleń. Podeszłam z założonymi rękoma na piersiach. -Co ? -syknęłam, i choć wiem że było to nie odpowiednie, nie przeprosiłam za moje zachowanie. -Nie tym tonem kochanie. -powiedział Adam a ja mu posłałam zabijające spojrzenie. -Nie jestem twoim kochaniem debilu. -po raz kolejny syknęłam do niego a on tylko się zaśmiał. -Posłuchaj Julciu. Nie denerwuj się z tego powodu, przecież nie będę wam się kazała spotykać po lekcjach. Tak ? -powiedziała pani Kukuła, a ja kiwnęłam głową – No więc bez nerwów. Adam proponuje abyśmy zrobili nowoczesną wersję Romea i Julii. Więc musisz się tylko zgodzić popracować z nim nad tekstem. -no chyba nie. Ja z nim ? Przecież my się pozabijamy, przy najbliższej okazji. -Mogę zagrać tą nowoczesną wersje, ale nigdy w życiu nie „popracuję”, jak to pani jęła, z nim nad tekstem. Nie ma nawet mowy o tym. -powiedziałam już z lekka wkurwiona, ale Adama i babki od sztuki wcale to nie wzruszyło. Grrr... -No ale jak ty sobie to wyobrażasz Julka ? No powiedz ? Z tego grona tutaj to 2/3 to są nieuki. Jedynie pozostajesz ty i ja, tylko my możemy to jakoś uratować. Nie chcesz ? Spoko. Tylko nie odpowiadam za to że będziesz musiała się ubierać w jakieś beznadziejne średniowieczne kiecki.! - powiedział a ja niestety musiałam mu przyznać prawdę, że nie chcę mieć na sobie tych kiecek. One są ohydne. I to dosłownie. Adam z nerwów zaczął mierzwić swoje włosy, po czym pociągnął je za końcówki. -Grr.. No dobra. Tylko kiedy ? -powiedziałam, po czym spojrzałam na nich spode łba. Adam i pani Kinga od razu przykleili na swoje twarze uśmiechy, na co się skrzywiłam. -Najlepiej gdybyśmy zaczęli jeszcze dzisiaj. Jak chcesz. -powiedział Bezmózgi, a ja tylko jęknęłam zrezygnowana odpowiedziałam tylko krótki „dobra” i skierowałam się na swoje stare miejsce. -Posłuchajcie ! Jest zmiana planów ! Adam -wskazała na Bezmózgiego – oraz Julka -wskazała na mnie – napiszę nowoczesną wersję Romea i Julii ! Te scenariusze możecie wyrzucić ponieważ w najbliższym czasie dostaniecie nowe. Role nie zmienią się, ale zmieni się tylko kwestia. Będzie nowoczesna, pisana mową nastolatków! Tylko wy dwoje pamiętajcie jedno ! MA BYĆ BEZ PRZEKLEŃSTW ! Rozumiecie ?! -my tylko pokiwaliśmy głowami, ona jeszcze coś szprechała ale jej nie słuchałam, zajęłam się natomiast przeglądaniem zdjęć w moim telefonie. Nagle na wyświetlaczu pojawił się komunikat:
Nowa wiadomość od:
Nieznany
Otworzyłam szybko wiadomość i z miną „WTF ?!” przeczytałam ją
Głowa do góry, nie może być tak źle. Na pewno jakoś przeżyjesz te „męczarnie” hehe xx
Okej. Wiedziałam o co chodzi, ale nie wiedziałam od kogo dostałam sms-a. Rozejrzałam się po auli a telefon w rękach miało kilka osób. To już nie będzie tak łatwo...
Taaa, ale kto pisze ? Bo dość dużo osób ma tutaj telefon w rękach -.-'”
Nacisnęłam „wyślij” i nie czekałam długo na odpowiedź ponieważ po kilkunastu sekundach pojawiła się nowa wiadomość.
Książę na białym rumaku ;** hehe Ciekawe jaka wyjdzie ta sztuka, prawda ? Zapewne ciekawa skoro ty będziesz ją przekształcać.”
Aha. Nie wiedziałam co odpisać, i nie wiem dlaczego ale pierwsze co pomyślałam to, to że napisał to Adam, ale nie. Skąd miałby mój numer ? Nie możliwe. Po chwili namysłu odpisałam:
Fajnie wiedzieć. Mam nadzieje że fajnie, gdyby nie fakt że muszę go przekształcać z tym pożal się Boże „znawcą sztuki””
Nacisnęłam wyślij i spojrzałam się na Adama, który zaśmiał się pod nosem, ale nie wiedziałam czy to on, czy też nie. Nie miałam tej pewność, więc darowałam sobie dalsze rozmyślania na jego temat. Kolejny sms... No nie...
Miło wiedzieć że tak sądzisz :) Powodzenia w przekształcaniu ! Buahahaha. Lol”
Na tego sms-a już nie odpisałam, bo widocznie ktoś robił sobie ze mnie ewidentne jaja. Schowałam telefon i zaczęłam przyglądać się znudzonym ludziom którzy nie chcieli iść na swoją ostatnią lekcję, oraz na panią Kukułę która siedziała z laptopem na kolanach i szukała czegoś, co chwilę zerkając na nas. -Posłuchajcie. Możecie iść do domu, tylko nikt ma nie wiedzieć że was wypuściłam, dobrze ? -wszyscy wydobyli z siebie pomruki zadowolenia. - A ty -wskazała na Adama – i Julka macie iść teraz do ciebie czy tam do niej, jak wolicie i zacząć pracować nad tekstem. Rozumiemy się ?! -powiedziała, a ja tylko głośno jęknęłam niezadowolona. Wszyscy skierowaliśmy się do szatni, po czym przebraliśmy się i poszliśmy każdy w swoją stronę. Miałam już skręcać w „swoją” część miejscowości, gdy usłyszałam jakiś głos za sobą. -Pomyliły ci się drogi ! Do mnie idzie się prosto ! -obejrzałam się i zauważyłam Bezmózgiego. „No nie, miałam nadzieje że poszedł gdzieś indziej” pomyślałam, po czym stanęłam i wywróciłam oczami. -Daleko masz do tego domu ? -zapytałam wywracając oczami...

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 19. | KONKURS (patrzeć do poprzedniego rozdziału)

Heheszky. Taki rozdziałek sb dzisiaj pierdykłam ;d Mam nadzieję że wam się podoba, i zachęcam do brania udziału w konkursie ! Bo jak do tej pory nikt się nie zgłosił :( Macie czas kochani do 10 kwietnia. Przez ten okres rozdziały nie będą dodawane. Na napisanie rozdziału będziecie mieli czas do 13 kwietnia, długość postu obojętna ! Reszta informacji jest w poprzednim rozdziale. ! Czyli rozdział pojawi się dopiero 13 lub 14 kwietnia !
 
....Obudził mnie przeklęty budzik, więc zostałam zmuszona do tego, by wstać. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Przy stole siedział Emil i jadł kanapki z nutellą, ja natomiast zjadłam kanapkę z pomidorem. Wychodząc do szkoły, upewniłam się czy mam telefon, po czym ze spokojną głową zamknęłam drzwi, i skierowałam się w jej stronę...”
...Spojrzałam na mój kluczyk, na którym znajdował się numer „69”. Zaczęłam wodzić wzrokiem za szafką z tym numerkiem, i po kilku minutach znalazłam ją. Otworzyłam szafkę i zaczęłam zmieniać buty, gdy nagle dostałam drzwiczkami od szafki obok w głowę. Chwyciłam się za nią i syknęłam z bólu. -Uważaj trochę może, co ? - powiedziałam bez żadnego zastanowienia, i spoglądania w górę. - Oo, cześć Julka. -spojrzałam w górę i zauważyłam że moim oprawcą jest Alan. - Przepraszam, nic ci nie jest ? Po prostu ktoś mnie popchnął i uderzyłem ramieniem w drzwiczki, i poleciały tak jakby na ciebie. - powiedział, trąc ręką i kark, po czym poprawił włosy i podał mi rękę, abym się podniosła. -Nie no spoko, wszystko okey. Tylko wiesz... Trochę głowa mnie boli. -powiedziałam i zaśmiałam się, po czym założyłam drugiego buta. Zaczęłam chować książki – do której ty właściwie klasy chodzisz ? -zapytałam gdy już zakończyłam poprzednią czynność. -Ymm.. -spojrzał na kartkę na drzwiczkach. -1c. Fajne chodzą do tej klasy osoby ? -zapytał, a ja w duchu byłam taka radosna że gdybym mogła to bym chyba porozwalała wszystkie szafki. -No wiesz. Jeśli mnie lubisz to tak. Dziewczyny są takie hmm.. tapeciary ? No można je tak określić, a 1/3 chłopaków to takie dresy. Ja jedyna z tych dziewczyn chyba jestem normalna. -powiedziałam, a on uniósł brwi do góry ze zdziwienia. -To ty chodzisz do 1c ? Fajnie, przynajmniej już kogoś znam. -powiedział z uśmiechem na twarzy. -No to jak ci minął wczorajszy dzień ? -zapytał, i się zaśmiał trochę nieśmiało. -Wiesz ? Nawet fajnie, poza tym że tak krótko się widzieliśmy. -powiedziałam i poczułam że lekko się rumienie. -A tobie jak minął ? -dodałam po chwili, zamykając szafkę. -No nawet dobrze, tylko też szkoda że tak krótko się widzieliśmy. -powiedział, a moje policzki dostały ponownie czerwonej barwy. -Ładnie wyglądasz jak się rumienisz. -powiedział, a ja go odepchnęłam ręką, dla żartów. -Przestań no. Prooszę. -powiedziała, a on tylko pokiwał głową, i się zaśmiał. -Może pójdziemy w końcu pod klasę ? -spojrzał na zegarek i dodał: - bo zaraz będzie lekcja. - pokiwałam tylko głową, i ruszyliśmy w stronę klasy chemicznej. Nikogo nie zastaliśmy, więc zajęliśmy pierwszą, lepszą ławkę pod ścianą i czekaliśmy na nauczyciela, i resztę klasy. -Może opowiesz mi coś o sobie ? Nie widziałam cię tu wcześniej. -powiedziałam, ponieważ nie mogłam znieść ciszy, która była pomiędzy nami. - No więc, ja przeprowadziłem się tutaj z Łodzi, ponieważ mój tata niedaleko dostał pracę, no i przede wszystkim aby odpocząć od zatłoczonego miasta. To jest uciążliwe, cały czas jakieś auta trąbiące pod twoim oknem, ciągły ruch. Nie potrafię normalnie funkcjonować w mieście. Ono do mnie nie pasuje. -powiedział a ja siedziałam zdziwiona, i wpatrywałam się w drzwi, od klasy chemicznej. Zauważyłam że zaczynają się zbierać ludzie z mojej klasy, ale nie zwracałam na nich zbyt dużej uwagi, ponieważ nie są oni w ogóle interesujący. -Na prawdę ? A czym zajmuje się twój tata ? -zapytałam, a on tylko skrzywił się. -Jest wiceprezesem firmy Compal. Zazwyczaj całymi dniami siedzi w pracy i wraca do domu na kilka godzin, żeby tylko się przespać, umyć i coś zjeść. Nie mam z nim dobrych kontaktów. -powiedział i spojrzał się na swoje ręce, a następnie na mnie. -Ale w sumie nie ma się czym przejmować, przynajmniej mi dupy nie truje żeby zrobił coś w ogrodzie, bo mamy od tego ogrodnika. Przynajmniej tyle. -powiedział i się uśmiechnął. -A tobie jak się układa z rodzicami ? -zapytał, po czym utkwił na mnie wzrok. -Chyba dobrze. To znaczy, mało się widujemy, ale jak się spotkamy nie ma kłótni. Po prostu krótkie wymiany zdań i tyle. -powiedziałam, po czym wzruszyłam tylko ramionami, i spojrzałam na drzwi tak bardzo interesujące w tej chwili. Resztę czasu, który dłużył się niemiłosiernie, spędziliśmy w ciszy. Ja wpatrywałam się w drzwi, a Alan natomiast zaczął gadać z chłopakami od nas z klasy. Ni stąd, ni zowąd, ktoś stanął przede mną prezentując swój dolny departament. Uniosłam do góry znudzone oczy, i zobaczyłam Adama, który suszył zęby. -I co się szczerzysz ? -powiedziałam ukąśliwie, w sumie nie wiem co mnie ugryzło. -A nie wolno ? Mam dzisiaj jakiś dobry humor. Więc, co powiesz ? -powiedział, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. -Przepraszam, czy my się znamy ? Zapomniałeś o naszym układzie ? -powiedziałam, co zbiło go z pantałyku. Nim się otrząsnął, zadzwonił dzwonek i zjawił się nauczyciel od lekcji chemii. Weszliśmy do klasy, po czym pan Szumilas rozsiał się wygodnie na fotelu przy biurku i rozejrzał się po klasie, znad okularów. Alan usiadł ze mną w ławce, a Szumilas zaczął sprawdzać obecność. - Julia Borkowska !? - zapytał a ja tylko wstałam, powiedziałam „obecna” i usiadłam. Doszedł do 23 numeru i podniósł wzrok – Alan Szyba ?! -zapytał i „przeleciał” wzrokiem po klasie. Alan podniósł tyłek z krzesła i potwierdził swoją obecność. Nauczyciel przyglądał mu się chwilę, ale po chwili wrócił do poprzedniej czynności. Gdy skończył sprawdzać obecność, ktoś zapukał do drzwi. Okazało się że była to pani Kinga. Uczy ona sztuki, plastyki i muzyki. Rozejrzała się po klasie, aż w końcu zawiesiła na mnie wzrok. Uśmiechnęła się szeroko, po czym podeszła do pana Szumilasa, i zaczęła mu coś mówić szeptem, a on tylko pokiwał twierdząco głową. -Julka, proszę ze mną. -powiedziała, a cała klasa „oooo” i zanim zdążyłam się spakować, usłyszałam pojedyncze chichy „No i już nabroiłaś pierwszego dnia po wycieczce?!” „No i co znowu zrobiłaś ?” i jeszcze kilka jakichś docinek, ale nie zwracałam na to uwagi. Wzięłam torbę na jedno ramię i wyszłam za panią Kingą. -O co chodzi ? -zapytałam po chwili, ale ona nie odpowiedziała na moje pytanie. -Idź do auli, zaraz przyjdę, tylko muszę jeszcze iść po parę osób. -powiedziała, a ja zapewne ze śmieszną miną skierowałam się w stronę auli. Siadłam w ostatnim rzędzie, czyli przy wejściu na aule, i czekałam na nią. Co chwile wchodził ktoś nowy, a po około 30 minutach weszła pani Kinga i On. Mówiąc On mam namyśli Adama. Pani Kukuła rozejrzała się po naszych zdziwionych minach i weszła na środek sceny. -Słuchajcie kochani. Zebrałam was tutaj, aby rozdać wam role. I nie ma żadnego „ale” ! Razem z panią dyrektor ustaliłyśmy kto ma jaką rolę, i nie macie innego wyjścia. Musicie zagrać. Sztuka którą będziemy przedstawiać, jest wam na pewno dobrze znana, bowiem jest to „Romeo i Julia”. Jak wyczytam wasze imię i nazwisko, podejdziecie do mnie i dostaniecie rolę, po czym opuścicie aulę. Osoby które dostaną rolę główną, nie będą wyczytane, zostaną one tutaj, i z nimi porozmawiam na temat przedstawienia. -powiedziała, a po auli przeszły pomruki nie zadowolenia. Pan Bezmózgi co chwilę zerkał na mnie, ale nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi i siedziałam nadal z założonymi rękoma na klatce piersiowej. Z auli wyszli już prawie wszyscy. Zostałam tylko ja, Adam, taka jedna Kaśka z 3 klasy i pani Kinga. Modliłam się w duchu żeby wyczytała moje imię. -Katarzyna Arkabus. -powiedziała pani Kinga, a ja wybuchłam głośnym i rozpaczliwym „No nie !” a Adam zaczął się śmiać jakby gilgotało go jakieś stado plastikowych panienek. -I z czego się śmiejesz pajacu ?! - krzyknęłam, a on zaczął się jeszcze bardziej śmiać, aby zrobić mi na złość. Podeszłam do pani Kingi -Nie można jakoś zamienić ról ? Przecież ja z tym idiotą nie wytrzymam jednej godziny, aby się z nim nie pokłócić. Niech mi pani wierzy. No błagam. -powiedziałam, po czym uklękłam a pani Kinga zaczęła się śmiać. -Przykro mi Julciu, ale nie da rady. Jak zapytałam się o główną rolę pani dyrektor od razu mi powiedziała że masz to być ty i twój kolega. -wskazała na Adama – Ja nic nie mogłam powiedzieć, naprawdę. Uwierz mi że gdybym jakoś mogła zamienić tę rolę, zgodziłabym się. Ale widzisz jaka jest sytuacja. -powiedziała, a ja wstałam z rozpaczliwą miną i chwile zaczęłam się zastanawiać. -Nie wie pani za ile przejeżdża tędy jakiś autobus ? -powiedziałam, po czym spojrzałam się na nią. Ona spojrzała się natomiast na mnie jak na idiotkę. Spojrzała na zegarek -Za jakieś pięć minut. -powiedziała. -No to ja nie mam czasu ! Ide się już położyć na drodze. -powiedziałam, i już miałam ruszyć, gdy ktoś się zaczął trzymać, a właściwie, przytulać. Nie musiałam długo się zastanawiać kto to był. -Puszczaj mnie idioto. Ja si idę rzucić pod autobus, byle z tobą nie grać tego w głównej roli ! -krzyczałam i szarpałam się. -Trzymaj ją jeszcze jakieś 10 minut. Nie mamy pewności czy autobus nie pojedzie z opóźnieniem. -powiedziała po czym uśmiechnęła się do niego, a on tylko pokiwał z wielkim bananem na twarzy. -Jak się już uspokoi, to weźcie scenariusze które leżą na scenie -wskazała nam miejsce – i możecie udać się na lekcję. Próba będzie jeszcze dzisiaj na 2 ostatnich lekcjach. -powiedziała i opuściła aulę. -No puszczaj mnie idioto ! To boli ! -krzyczałam jak brał mi rękę do tyłu co raz wyżej. Czułam jakby miał mi zaraz ją złamać. -Jak mnie nazwałaś ? -powiedział, po czym przysunął usta do mojej szyi, tak że aż poczułam jego oddech na niej. -Idiotą. Jesteś jednym wielki debilem i niedorozwiniętym bachorem ! Puszczaj mnie.! -po raz kolejny wydarłam się na niego, a on wziął jeszcze wyżej moją dłoń. -Nie ładnie mnie tak nazywać kochanie. -wyszeptał, po czym pocałował mnie delikatnie w szyję. -A co ci się tak na czułości zebrało idioto ?! No co ?! W ogóle w co ty ze mną grasz ?! Myślisz że mnie to w jakiś sposób podnieci ?! Bitch please. Ty jakbyś się nawet z mrówką ruchał, to nic by w środku nie odczuła.! -wydarłam się po raz kolejny. A on wybuchł śmiechem, po czym odwrócił mnie do siebie przodem. Chciał mnie pocałować, ale schyliłam głowę, przez co tak jakby zaczął lizać się z powietrzem. Trzymał mnie za nadgarstki, i zaczął mnie popychać w stronę sceny, ale pomimo tego próbowałam z nim jakoś walczyć. Przycisnął mnie do sceny, i po raz kolejny próbował mnie pocałować, lecz nie udało mu się to ponieważ moje kolano dobrze wycelowało w jego dolny departament. W momencie mnie puścił, a ja chwyciłam szybko scenariusz i wybiegłam z auli, kierując się w stronę klasy języka Niemieckiego. Biegłam szybko, i nie wiedzą kiedy wpadłam na kogoś, przy okazji klapnęłam tyłkiem na ziemię, a ten ktoś na mnie. Spojrzałam na tego ktosia i okazało się że był to Alan. -No to historia lubi się powtarzać, co ? -powiedział, po czym wstał ze mnie, i pomógł mi wstać. -A no. Widocznie tak.- powiedziałam ze śmiechem, i zaczęłam chować scenariusz to torby. -A co ty tam masz ? -powiedział, po czym „wyrwał” mi scenariusz z ręki. -weź mi to oddaj. Żalowy scenariusz, jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć. Oddawaj to ! I to już ! -powiedziała, a Alan, zaczął się śmiać, po czym wziął rękę do góry i pokazał na policzek palcem. -Dawaj mi tu całusa to ci oddam. -powiedział, a ja zbliżyłam się do niego, lecz on w ostatnim momencie odwrócił głowę, i nasze usta się połączyły w króciutkim pocałunku, lecz przerwał nam Adam. -No fajnie, z nim to się liżesz, a ze mną to już nie chcesz. -powiedział, i spojrzał na nas, a ja pokazałam palcem w geście”Tu się jebnij” -Bo ty jesteś skończonym idiotą, jesteś głupi, brzydki i nie dorastasz Alanowi do pięt. -powiedziałam, a on tylko wzruszył ramionami i zaczął nam się przyglądać z cwaniackim uśmiechem. -Szczerze powiedziawszy to krowie gówno jest ładniejsze od jego twarz. -powiedział, a Alan chciał już ruszać w jego stronę, ale powstrzymałam go chwytając za nadgarstek, na szczęście pan Bezmózgi tego nie zauważył...

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 18. | KONKURS!

No cze. Jedna osoba uświadomiła mnie że przesadziłam z tym abyście "kupowali" rozdziały za ilość komentarzy, ale nie oznacza to że macie nie komentować. Macie komentować, wyrażać swoją opinię czy jest ona dobra czy też nie. Przyjmuję słowa krytyki do siebie i staram się poprawić. A więc kolejny rozdział być może pojawi się w piątek, jeżeli dam radę go napisać, ponieważ jestem chora... Ale postaram się specjalnie dla was. :)
KONKURS. !
Uwaga ! Konkurs będzie polegał na tym, aby napisać rozdział 20!. Najlepszy rozdział wybiorę i wstawię na bloga. Będzie on podpisany imieniem osoby która go napisała, oraz podany będzie wiek. :) Osoby chętne zgłaszają się na numer gg: 39602281
Lub
E-m@il - siemaaaanoo@gmail.com 
Jeżeli nie będę dostępna na gadu, proszę pisać, odczytam wiadomość i zapiszę na liście. Podam również fabułę :) Zgłoszenia przyjmuję do 10 KWIETNIA 2013r. :)
Wysyłacie do mnie zgłoszenie o treści: 
1. Imię.
2.Wiek
3.Miejscowość (tylko dla mojej świadomości)
4. Pseudonim/ksywka (jeżeli nie masz, nie musisz podawać) 
5. Adres bloga/twitter'a/ask'a/tumblr'a (podajesz jeśli chcesz)
PRZYKŁAD:
1. Wioleta
2. 15
3. Myszków (to nie jest moja prawdziwa miejscowość ;))
4.Wioll
5.blog: http://jestinaczejxd.blogspot.com Twitter: @Wioll69
ask: Wiolx3

...-No cze. Idziemy do altan ? Hmm ? -powiedziałem, gdy moje oczy w końcu zdołały już unieść wzrok z jej piersi na jej oczy. Pokiwała głową, i chwyciła mnie za rękę, i pociągnęła mnie w stronę naszego miejsca. Dochodząc do altanek zauważyłem Julkę siedzącą z Emilem....”

...jedli słonecznik (?) i gadali o czymś. No to dość szybko o mnie zapomniała – pomyślałem, i nie zważając więcej z Julkę poszedłem z Aśką w stronę drugiej altany. Cały czas coś zawijała, ale nie mogłem się skupić na tym co do mnie mówi. Prawie wcale nie kontaktowałem, nie wiem dlaczego, ale nie mogłem w ogóle przestać myśleć o Julce. Czemu ona o mnie zapomniała ?! Przecież to nie możliwe, że dała sobie tak szybko rade. No dobra. Prawda nie byliśmy razem, ale jakim sposobem ona się we mnie nie bujnęła ? No jakim ?! Nie rozumiem jej. W ogóle. Zresztą kto rozumie ko... -Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?! - moje rozmyślania, przerwał „pisk” Aśki. Może i ma fajne cycki, ale głos ma okropny. A po co ja się z nią w ogóle umówiłem ? A no tak.. Dla zabicia czasu. -Przepraszam, zamyśliłem się. -powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej miło, po czym ona znów zaczęła co do mnie nawijać. -Znowu mnie nie słuchasz. - no ja wale, aż tak to widać ? Dobra, lepiej jej nie zapytam o to. -Przepraszam, po prostu myślałem o tym czy wyjechać z rodzicami do tej Grecji. -postanowiłem więc skłamać, ponieważ tak czy owak na pewno nie skapnie się że kłamię. -A czemu miałbyś nie jechać ? -zapytała, a w jej oczach zapaliły się iskierki szczęścia (?), ale dobrze, połknęła haczyk. O to chodziło. -Bo wiecznie najważniejszy jest mój przyjebany braciszek. -powiedziałem, po czym wzruszyłem ramionami, i poprawiłem się na ławeczce. Aśka siedziała naprzeciwko mnie, więc miałem dobry widok na jej górny departament. -A słyszałam coś, że się od nich wyprowadziłeś, do bloków w sąsiedniej miejscowości. -powiedziała i poprawiła biust. Niezłą ma ktoś wyobraźnię. -A kto ci podał takie informacje ? -zapytałem z drwiącym uśmiechem, i na chwilę przeniosłem wzrok na Julkę, która siedziała właśnie na huśtawkach z Emilem. Śmiali się z tego co mówił do niej ten błazen, jak ja coś powiedziałem to nawet uśmiech na jej twarzy się nie pojawił. -A koleżanka mi mówiła. -powiedziała, po czym zachyliła się w moją stronę i oparła łokcie na stole. Zaczęliśmy patrzeć sobie głęboko w oczy, a po chwili złączyliśmy się w pocałunku. Miała zamknięte oczy, a ja tylko na chwilę otwarłem moje, by zobaczyć czy Julka patrzy. Miałem racje. Patrzyła się na mnie, ale na jej twarzy nie malowało się nic innego od uśmiechu. Zamknąłem oczy, pogłębiając pocałunek. Język Aśki i mój toczyły zawziętą walkę. Muszę przyznać że świetnie całuje -pomyślałem. Nasz pocałunek trwał blisko 3 minuty. Gdy już oderwaliśmy się od siebie, Aśka spojrzała na mnie z uśmiechem, po czym usiadła obok mnie i wtuliła się we mnie. Omg. Jakie ona ma słodkie perfumy. Mdli mnie od nich. -Dobrze całujesz. -powiedziała Aśka, a ja tylko mruknąłem „mhm” z bananem na twarzy. -No to mieszkasz w końcu sam czy nie ? -powiedziała, przybliżając się do mnie lekko. -Fajny suchar. Skąd miałbym na to pieniądze ? Pomyślałaś ? Z babcią mieszkam. -powiedziałem, oddalając się od niej lekko, ona natomiast lekko się skrzywiła i powróciła na stare miejsce.
*OCZAMI JULKI*
Jaki z tego Adama jest debil. Naprawdę. On myśli że ja w jakiś sposób będę zazdrosna o tą galeriankę ? Bitch please. Ja z nim nie byłam nawet, a z jego zachowania to aż śmiać mi się chce. Jak ja go nienawidzę. Gdybym mogła to zmasakrowałabym mu tę jego facjatę, ale pomijając tego pajaca, który przybył do altanek nieproszony, było nawet fajnie. Dowiedziałam się bardzo dużo rzeczy związanych z moją przeszłością, i muszę powiedzieć że zaczęłam sobie przypominać po trochu stare czasy. Powoli zaczęliśmy się zbierać do domu, przy okazji ponownie zachaczając sklep i kupując frugo. Idąc powolnym krokiem, poczułam nagle jakieś ukłucie w żebro, krzyk „berek !” i ujrzałam oddalającego się Emila. Zaczęłam go gonić, i gdy zbliżaliśmy się do jakiegoś drzewa, Emil zaliczył lufę. -Kurwa złamałem rękę ! Ała ! Daj mi telefon ! Szybko. Kurwa ! Moja ręka ! Jak boli kurwa ! -pośpiesznie wyciągnęłam telefon, i wybierając jedną ręką numer do naszej mamy co chwile spoglądałam na Emila skaczącego jak idiotę. Po chwili podałam mu telefon. -Mamo, złamałem rękę... No przy tym dębie. Boli mamo !... No ja pierdole.. przy dębie, razem z Julką. Tym takim wielkim... No ale mamo boli ! Co ja mam robić ?!... No pod dębem. Moja ręka leży pod tirem... No urwało mi ją... No na serio mamo !.... Kurwa, to znaczy kurde no boli mnie !...Halo ? -stanął chwile ze zdziwioną miną, trzymając „złamaną” ręką telefon. -No to złamałeś tą rękę ? -zapytałam. -No – powiedział lekko rozbawiony. -Halo ? Tato ? Daj mi mamę... Halo ? Ej.. No mama mi się.. Dobra daj mi to frugo bo pić mi się chce. -powiedział, a ja wybuchłam głośnym śmiechem, przy okazji podając mu frugo. Do domu skierowaliśmy się powolnym krokiem, pogrążeni w ciszy. Wchodząc do domu, usłyszeliśmy że ktoś zmierza w naszą stronę, tym ktosiem okazał się nasz tata, który zaczął krzyczeć na Emila, który śmiał się jak by coś ćpał. Ja skierowałam się do mojego pokoju, po czym poszłam się wykąpać. Po wykonaniu tej czynności, ubrałam się w piżamę, i skierowałam się do kuchni po sok pomarańczowy, zastałam tam siedzącą mamę, z kubkiem w ręku, która zaczęła mi się bardzo uważnie przyglądać. -Brudna nie jestem na pewno, bo właśnie się myłam, a więc o co chodzi ? -zapytałam, i uśmiechnęłam się miło do rodzicielki. -Jesteś jakaś taka dziwna, tak jakbyś nie miała do mnie zaufania. -powiedziała i spuściła głowę, wpatrując się w kubek. No to czeka mnie trudna rozmowa, ale nie dzisiaj. Na pewno nie. Nie mam na to siły. -Możemy porozmawiać o tym jutro ? Nie mam dzisiaj siły, ten lot, później ten spacer. Jestem wykończona. Ja idę spać. Dobranoc. -powiedziałam po czym skierowałam się do mojego pokoju. Po wypiciu soku, położyłam się pod ciepłą kołderką, po czym usnęłam w mgnieniu oka.
Siedziałam w ubikacji, patrząc w lustro, które znajdowało się na całej ścianie. Płakałam. Przybliżyłam się do lustra, i uderzyłam w nie z całych sił. Okropny ból przeszył moją rękę, po czym z palców zaczęła lecieć krew. Wytarłam rękę o ręcznik, a krew momentalnie przestała lecieć. Wzięłam kawałek szkła do dłoni, po czym przyjrzałam mu się dokładnie, a następnie zrobiłam jedną kreskę na nadgarstku. Później kolejną, i jeszcze jedną. Krew sączyła się powoli, a ja z czasem przestawałam płakać. Nagle usłyszałam dobijanie się do drzwi. Nie miałam siły wstać. Tak bardzo chciałam a nie mogłam. Nagle drzwi upadły na ziemie, a w progu ujrzałam Adama, który powoli kierował się w moją stronę. Przytulił mnie bez słowa, po czym poparzył na mój nadgarstek, i pokręcił głową. Chwycił ze apteczkę, i zaczął mi opatrywać ranę. Między nami trwała cały czas cisza, żadne z nas się nie odzywało. Gdy skończył opatrywać moje rany, wziął mnie na ręce i skierował się ze mną do jakiegoś pokoju. Wchodząc do niego zobaczyłam gitarę na ścianie, wielkie łóżko, zaścielone czerwono-czarną kołdrą, oraz ciemno fioletowe ściany, przy których stały meble z jasnego drzewa. Pokój był ładny i taki ciemny. Podobał mi się. Adam, położył mnie na łóżku, całując delikatnie, nic nie mogłam zrobić, aby mu się sprzeciwić. Oddawałam pocałunki, schodził powoli do mojej szyi, później na dekolt. Nie mogłam się ruszyć, byłam jakby sparaliżowana. Zaczął mi już ściągać powoli bluzkę...
-No wstawaj ! Szkoda dnia ! -usłyszałam mojego brata, w duchu szczerze mu dziękuję, za to że mnie obudził bo chyba jakbym wstała, to więcej razy bym nie usnęła. -Która godzina ? -wymamrotałam sennie, ale nie usłyszałam odpowiedzi, ponieważ nie było już go w pokoju, gdyż zapewne poszedł na dół. Podparłam się na łokciach, i spojrzałam na zegarek, znajdujący się na mojej półce. Wskazywał 07.57. Chyba go pogrzało, kto normalny wstaje o tak wczesnej porze ?! No kto ?! Na pewno nie ja ! On jest idiotą, debilem, niedorozwiniętym psycholem i nie wiem co jeszcze ! Nie podaruję mu tego. Jak boga kocham. Miałam ochotę go w tym momencie zabić. Nie da się człowiekowi wyspać porządnie, tylko będzie odwalał jakieś cyrki. Wstałam ociężale z łóżka, i skierowałam się do kuchni. Zastałam tam mojego niedorozwiniętego braciszka. Uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym ja mu pokazałam piękny środkowy palec, i poszłam zrobić sobie śniadanie. -Zrobiłem ci płatki. -powiedział zawiedzionym tonem. -Nie dzięki. Zapewne naplułeś, a ja nie chce dostać jakiegoś tyfusa. -powiedziałam, po czym zaczęłam przygotowywać sobie kanapki z dżemem truskawkowym. -Po coś ty mnie obudził człowieku, co ? -zapytałam, wcinając już moje śniadanie. -Bo szkoda dnia ? Nie chciało mi się samemu siedzieć, i tyle. -powiedział na pełnym chilloucie i zaczął pić sok pomarańczowy, uważnie mi się przyglądając. -No nie gap się tak. -powiedziałam, ale on nie zaprzestał tej czynności więc podeszłam do zlewu i nalałam szklankę wody. Zaczęłam zbliżać się do stoły, „pijąc” moją wodę, jak byłam już bliżej oblałam go szklanką wody, a on spojrzał na mnie zdezorientowany. -A za co to ? -wskazał na swoją mokrą twarz i podkoszulkę. -Po pierwsze za to że mnie tak wczas obudziłeś a po drugie za to że się tak gapiłeś na mnie, pomimo tego że prosiłam się,a byś tego nie robił. -powiedziałam wzruszając delikatnie ramionami, i ruszyłam do pokoju się przebrać. Usłyszałam za sobą tylko „Zemszczę się !” i podeszłam do szafy. Wyciągałam po kolei komplety ubrań, ale żadne mi jakoś nie pasowało. Spojrzałam za okno, i z powrotem do szafy. Wybrałam ubranie i skierowałam się do ubikacji ogarnąć trochę wygląd. Włosy po rozczesaniu związałam w kucyka, a na twarz nałożyłam bardzo delikatny make-up. No to jutro znowu do szkoły. Ehh.. Na samą myśl o tym że będę musiała widywać tam tego Bezmózgiego człowieka aż mnie mdli. Dlaczego Bóg akurat mnie musiał tak ukarać ?! No dlaczego ?! Ehh. Widocznie podoba mu się ta rola. Skierowałam się znowu do kuchni, ponieważ usłyszałam że ktoś trzaska się naczyniami, jak się okazało była to moja mama. -Hej – podeszłam, po czym pocałowałam ją w policzek. -No cześć kochanie. Posłuchaj. Poszłabyś do sklepu po sól ? Jak na złość dzisiaj się kończyła. -powiedziała, po czym spojrzała się na mnie oczami szczeniaczka. -No dobraaa, ale dawaj kasę, nie ma nic za darmo. -powiedziałam po czym wystawiłam do niej jęzora. Pokręciła trochę głową, i się roześmiała. Dała mi pieniądze przeznaczone na sól, po czym wyszłam do sklepu. Szłam powoli słuchając muzyki, gdy nagle poczułam, że ktoś wpada na moje plecy. Zdezorientowana, pisnęłam z przerażenia. Jak się okazało był to Adam, który szedł tyłem, a przed nim szedł jakiś chłopak. -Uważaj idioto. -syknęłam, po czym ruszyłam w dalszą drogę, nie zważając na to czy on coś do mnie mówi. Szłam nadal swoim tempem, gdy nagle poczułam to samo. -Idioto no odwa... O cześć Alan. -powiedziałam, gdy zorientowałam się że to nie Pan Bezmózgi. -Dokończysz ? -zapytał, a ja tylko z uśmiechem na ustach pokiwałam przecząco głową. -No dokończ. Proszę. -powiedział, robiąc oczy kota ze Shreka. - A tak w ogóle to cześć. No więc dokończysz ? -pokręciłam z dezaprobatą głową, i wybuchłam śmiechem. -No więc miało być „Idioto na odwal się ode mnie”, ale akurat się okazało że to byłeś ty, a ty nie jesteś idiotą. -powiedziałam miło, a on tylko spojrzał się na mnie podejrzliwie. -Na pewno ? - zapytał po chwili, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową. -No to fajnie. Gdzie idziesz ? -zapytał, a na jego buźce od razu pojawił się szeroki uśmiech. -A do sklepu maszeruję. A ty ? -powiedziałam, po czym spojrzał na mnie pytająco. -Po sól ? Serio ? A ja tak samo. Tyle że ja idę po cukier. -powiedział, a mi zachciało się śmiać. -No to fajnie. Nie jestem jedyna która, rano w niedziele musi do sklepu zawalać po coś do kuchni. -powiedziałam śmiejąc się, a Alan mi zawtórował. Po udanych zakupach, wróciłam do domu, wspominając rozmowę z Alanem. On jest całkiem inny od Adama. Taki miły, wyrozumiały, troskliwy, zabawny i przede wszystkim NIE DENERWUJE mnie. Resztę dnia spędziłam na rozmowach z mamą, która wypytywała mnie co chwilę o to czy między mną a Adamem do czegoś doszło w L.A. Skąd ona bierze takie pomysły ? No skąd ?! Nie czuć tego, że ja nienawidzę Adama ? Eh. Co się dziwić że Emil jest dziwny. Widocznie po mamusi to odziedziczył. Zaśmiałam się w duchu po czym skierowałam się do ubikacji aby się umyć, po wykonaniu tej czynności ubrałam piżamę, spakowałam na jutro książki i poszłam spać.
~*~*~
Obudził mnie przeklęty budzik, więc zostałam zmuszona do tego, by wstać. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Przy stole siedział Emil i jadł kanapki z nutellą, ja natomiast zjadłam kanapkę z pomidorem. Wychodząc do szkoły, upewniłam się czy mam telefon, po czym ze spokojną głową zamknęłam drzwi, i skierowałam się w jej stronę...