sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 3.

W poprzednim rozdziale...
....- Jaki układ ? Dobrze się czujesz czy gorączki dostałeś ? - zrobiłam poker face i patrzałam na niego nawet nie mrugając oczami - Układ będzie taki....


-...będziesz ze mną chodziła, nie tak na poważnie, tylko na żarty. Nie będziemy realną parą, ja chcę tylko dać do zrozumienia mojej byłej, że nic do niej nie czuje, a ty przy okazji będziesz sławniejsza i bardziej rozpoznawalna w szkole. Co ty na to ? - siedziałam i wybałuszałam na niego oczy, nie wiedząc co powiedzieć. Z jednej strony nie wygląda nawet na takiego złego, jest nawet całkiem przystojny, ale z drugiej nie będę jakąś cizią co będzie przystawała na jakiś chory układ tylko po to żeby on dał coś do zrozumienia swojej byłej lasce. No chyba Sobie kpi. - Ty żartujesz chyba ? Powiedz że żartujesz.. - z jego miny nic nie można było wyczytać. Po prostu się na mnie patrzał. - Nie żartuję, mówię całkiem poważnie. Korzyści będą wielkie, zarówno dla mnie jak i dla Ciebie. No i pomyśl co przy tym zyskasz. - taaa.. może i zyskam dużo, ale niech trochę pomyśli zanim coś powie. Nie chcę być z kimś takim, nawet na żarty. - Nie. Nie zgadzam się, nie jestem jakąś marionetką, a po za tym, gdyby zobaczyli mnie z Tobą moi znajomi to by mnie wyśmiali że z kimś takim chodzę, więc przykro mi, nie nawet nie jest mi przykro, ale nie. Nie zgadzam się i koniec kropka. - jego mina była bezcenna, otworzył usta jakby miał złapać zaraz muchę i wpatrywał się we mnie jak w nienormalną. - no co się gapisz ? Ufoludki zobaczyłeś ? -zapytałam z ironią w głosie - Tak, siedzi jeden przede mną. A tak na serio. Powiedz czemu nie ? No pomyśl, przecież to będzie fajnie wyglądało. - No nie... zaraz mu walne jakimś toporem w łeb. Ja z nim ? I to ma fajnie wyglądać ? Prędzej jak on założy jakąś papierową torbę na głowę, żeby nikt go nie rozpoznawał. - No chyba Sobie ze mnie jaja robisz ? Powtarzam po raz kolejny NIE. Zrozumiałeś ? Po za tym muszę już spadać bo muszę jeszcze zadzwonić do Vicki bo chciała coś ode mnie. Narazie. - Oczywiście nie musiałam do niej dzwonić ale nie mogłam już znieść wyrazu tej krzywej mordy. Wstając spojrzałam na niego, a on tylko uśmiechnął się łobuzersko i odpowiedział - no to się mylisz mała, narazie, do zobaczenia jutro kochanie.- po czym pocałował mnie w policzek, a ja odeszłam trochę wybita z pantałyku. Szłam do domu i zdzwonił mi telefon. Dziwne "Numer Prywatny". Nie odebrałam bo to znowu pewnie jakaś firma coś chce zareklamować. No cóż. Wchodząc do domu, ściągnęłam buty i poszłam do kuchni zrobić Sobie kanapki. Spotkałam tam brata, który zajadał kanapki z nutellą. Przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy. Nie mogłam już wytrzymać i zapytałam: - jestem gdzieś brudna czy coś ? Czemu mi się tak przyglądasz ? - Brudna nie jesteś. Powiedz mi tylko. Ty chodzisz z tym całym Adamem ? - spojrzałam na niego wybałuszając oczy, nie mogąc uwierzyć w to co powiedział przed chwilą. - Nie. Skąd ci to przyszło do głowy ? - zapytałam z pokerowym wyrazem twarzy, po czym on wybuchł śmiechem i popatrzył mi się w oczy ? - Hahahahhaha, jaki on jest pojebany. Rozumiem że jesteś ładna i w ogóle, no ale bez jaj. Żeby udawać że jest twoim chłopakiem żeby zdobyć numer ? Żal mi go. Naprawdę. - Słysząc to co on powiedział omal nie zakrztusiłam się kanapką. Nie no tego to było za mało. On jest chyba niedorozwinięty. Ja jego dziewczyną ?! Nigdy w życiu ! On Sobie chyba jakieś jaja robi ! Tak to się kurwa bawić nie będziemy.! Oj przegiął pałę. Ja mu zrobię piekło normalnie. Popamięta mnie do końca życia. Ja mu to gwarantuję. - Ja tego skurwysyna zabiję. Jak Boga kocham. Jutro w szkole ten idiota będzie martwy. - brat patrzał na mnie jak na wariatkę. Po czym wziął sok i bez słowa opuścił pokój. Ja po kilkunastu minutach zrobiłam to samo. Odrobiłam na jutro lekcje, spakowałam książki i poszłam wziąść prysznic żeby trochę ochłonąć. Następnie siadłam trochę przed kompem. Weszłam na facebook'a i gg. Poklikałam na ze znajomymi trochę i poszłam spać.
                                                    ~.~.~.~
Wstając, usłyszałam że na dole się ktoś trzaska talerzami. Zapewne mama jeszcze nie wyszła do pracy. Wstałam ubrałam się w to. Nie myśląc długo wzięłam mój plecak i zeszłam na dół, nie zdziwiłam się gdy nikogo nie zastałam, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Jak już zamknęłam drzwi i schowałam klucze do plecaka moje oczy ujrzały auto. A w nim siedział Adam i jakiś chłopak. Przeszłam obojętnie nawet nie patrząc dłużej w ich stronę. Pan Bezmózgi szybko wyskoczył z BMW i podbiegł do mnie, zaczynając ciągnąć mnie do auta. Wyrwałam mu rękę i zaczęłam iść w stronę szkoły - No chodź. To jest tylko mój brat i zawiezie nas do szkoły, na dajesz mała. - no nie... z samego rana musi się napatoczyć. Zabije kiedyś tego kolesia. - Bezmózgi człowieku dla twojej wiadomości po pierwsze nigdzie z Tobą nie pójdę, a po drugie muszę wstąpić po Vicki. Nara. - Odeszłam i zostawiłam go samego. W pewnym momencie poczułam że ktoś łapie mnie za usta, zakrywa oczy i ciągnie do tyłu. Zapewne znowu ten idiota. Poczułam że ktoś łapie mnie z tyłu głowy i mi ją schyla, po czym popycha mnie w bok. Mój "porywacz" odkrył mi oczy i usta dopiero po kilku sekundach od zapalenia silnika. Ja tego idiotę kiedyś zabiję. Jak Boga kocham. - Ty idioto ! Jesteś nienormalny ! Miałam iść po Vicki, rozumiesz ? Zabiję cię kiedyś, ja ci to gwarantuję. - usiadłam obrażona i wpatrując się w moje buty nie odezwałam się ani słowem. W samochodzie panowała idealna cisza. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi od strony kierowcy i głos Adama że jego brat musiał na chwilę wysiąść. Po kilku minutach usłyszałam ponowne otwieranie drzwi, tylko że tym razem nie jednych lecz dwóch. Podniosłam głowę i zobaczyłam zszokowaną Vicki siedzącą na miejscu pasażera. Spojrzała się na mnie, a ja tylko delikatnie pokiwałam głową, po czym zrozumiała i nie odezwała się ani słowem. Pod szkołą zjawiliśmy się po jakichś kilkunastu minutach, Adam (co mnie bardzo zdziwiło) wysiadł i otworzył mi drzwi. Ja bez zastanowienia wysiadłam i go wyminęłam, nie chciałam mieć z tym imbecylem nic wspólnego. Po chwili poczułam, że ktoś splata palce razem z moimi. Spojrzałam w bok a obok mnie szedł uśmiechnięty Adam, puszczając mi oczko. Nie wyrwałam ręki, żeby nie wyjść na idiotkę wśród tylu ludzi. Stało tam chyba z jakieś 200 osób. Jakby nie mogło być ich mniej, dlaczego akurat dzisiaj parking nie świeci pustkami ? No pytam się czemu ? Podeszliśmy do grupki jakichś kolesi, z którymi się przywitał Adam po czym pocałował mnie namiętnie. Ugh.. I tak tego nie odwzajemniłam. Powiedziałam że muszę się zmywać, bo mam sprawdzian z chemii i muszę sobie powtórzyć. Z przyklejonym sztucznym uśmiechem na twarzy opuściłam to beznadziejne grono osób przyjebanych. Po przebraniu butów i pójściu do klasy wyciągnęłam książkę od chemii. Powtórzyłam materiał i akurat zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszłam do klasy i usiadłam w ławce, nie wyciągając nawet książek. Nauczycielka jeszcze przed wejściem do klasy oznajmiła że zaraz przyjdzie a jej nie było już dobre 10 minut. Po chwili jednak się pojawiła, z wielkim bananem na twarzy. - Dzień dobry ! Sprawdzian przełożę wam na następny tydzień, ponieważ ta lekcja będzie inna. No więc. Jak zapewne wiecie do waszej klasy miał dołączyć nowy kolega. Poznajcie Pawła. Paweł wejdź do klasy. Od dzisiaj jest on z wami w klasie czy to wam się podoba czy nie. Rozumiecie ? - w odpowiedzi usłyszała pomruki że tak, spoko, i w ogóle. Paweł był wysokim blondynem i miał pięknie lazurowe oczy. Sylwetkę miał szczupłą, widać że ćwiczy na siłowni. Przywitał nas wszystkich szerokim uśmiechem, z pasemkiem ślicznych białych i prostych ząbków. - Hmmm.. z kim by cię tu posadzić - znowu zaczęła nawijać babka od chemii.. - może usiądziesz z Julką ? Ona siedzi sama, więc z nią będziesz siedział dobrze ? - no niee.. znowu muszę z kimś siedzieć.? Ugh.. - a więc połóż Sobie plecak na ławce i wracaj na środek - z niechęcią, ale z przymusem powiedziałam - tutaj geniuszu znajduje się twoje miejsce - po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja do niego puściłam oczko, po czym się do mnie szeroko uśmiechnął. Wrócił na środek i zaczął o Sobie opowiadać i tak minęła lekcja, chemiczka kazała mi pokazać szkołę nowemu no to okej. Spełnię jej zachciankę. Wyszliśmy z klasy, a mnie ktoś przycisnął do ściany i złożył na moich ustach pocałunek. Otwarłam oczy, i zobaczyłam szeroko uśmiechniętego Adama. No nie, ten koleś przegina. Spojrzałam na niego pytająco a on powiedział - Przyszedłem się przywitać z Tobą kochanie, nie cieszysz się ? - Nie, nie cieszę się. A teraz wybacz, ale muszę oprowadzić Pawła po szkole. - po czym odeszłam z Pawłem od zszokowanego Pana Bezmózgiego. Paweł był trochę zdziwiony tym krótkim dialogiem, ale słuchał mnie uważnie i starał się zapamiętać gdzie znajduje się poszczególna klasa, bądź ubikacja. No i teraz przyszedł czas na biologię, i znowu muszę z nim siedzieć. Po zapisaniu tematu dostałam liścik "Co to była za akcja z tym chłopakiem ?" Od razu domyśliłam się że to od Niego. Szybko namaźgroliłam: "Nic takiego, może kiedyś ci opowiem, ale nie teraz. Sorki muszę się skupić na lekcji bo idę na konkurs z biologi"  i podałam mu karteczkę po czym zaczęłam uważnie słuchać nauczycielki. Na pozostałych lekcjach nie odzywał się ani słowem, mam nadzieję że da Sobie z tym spokój. Wychodząc ze szkoły....
CDN...
______________________________
Siemaaa ! :D Co tam u was ? ;d Zostawiajcie komentarze :D Mam nadzieję że się podobało ;3

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 2.

Ubrałam się tak. Wychodząc krzyknęłam że wychodzę, schowałam do kieszeni klucze od domu, kase i telefon, i zaczęłam się kierować w stronę altan. Po około 15 minutach drogi zerknęłam na telefon jest za 16.55. Mam jeszcze 5 minut, pójdę wolniej. Dochodząc do altanek zobaczyłam tam tego bezmózgiego imbecyla z jakimiś kumplami, już chciałam przejść nie zauważona jak usłyszałam - Julka, czekaj. ! A wy debile na co się gapicie ?! Wyjazd stąd ! Już was tu nie widzę ! - w moim gardle nagle stanęła wielka guła, której jak na złość nie mogłam przełknąć. Odwróciłam się z skwaszoną miną i poszłam w jego stronę, jego kumple nadal siedzieli na swoich miejscach i patrzeli na mnie w osłupieniu, jakby nigdy człowieka nie widzieli. Ugh.. co za ludzie.. Spojrzałam na nich pytająco a on się tylko odwrócił i dodał po chwili - no co się kurwa gapicie ?! Wyjazd ! Mówiłem chyba ! Idźcie stąd kurwa !- pozbierali się czym prędzej i poszli gdzieś. Ja zostałam sama, siadłam i zapanowała ta cholernie niezręczna cisza, której nienawidzę, w końcu musiałam przerwać to bo bym chyba oszalała. - no więc po co kazałeś mi tu przyjść ? Żeby popatrzeć się na teatrzyk który odpieprzasz przed kumplami, nie dzięki. Widuje to prawie codziennie. - już wstawałam i miałam odchodzić, ale zatrzymał mnie uścisk na moim nadgarstku. Odwróciłam się i zauważyłam zakłopotane spojrzenie Adama, co mnie wprawiło w osłupienie. Otwarłam buzie jakbym miała much łapać po czym on się zaśmiał o popchnął mnie w stronę ławki w altance. - No więc ? Może wyjaśnisz ? - zaczęłam już wystarczająco rozdrażniona. On tylko się uśmiechnął i puścił oczko nic się nie odzywając. Dobrze wiedział że mnie to wkurzy, ale nie dałam poznać tego po Sobie. Po chwili dodałam znudzona - dobra nie chcesz to nie mów, idę i nawet nie próbuj mnie zatrzymać - już wstawałam i miałam odchodzić, ale tym razem nie poczułam dotyku na nadgarstku tylko poczułam jak ktoś się do mnie przytula od tyłu, to mnie trochę wybiło z pantałyku, ale szybko się ogarnęłam po czym odsunęłam się gwałtownie i spojrzałam na niego pytająco. On tylko się uśmiechnął i wskazał na miejsce naprzeciwko niego. Usiadłam po raz kolejny, dzielił nas tylko stół i jakiś metr odległości może mniej. - Po raz kolejny cię zatrzymałem - powiedział dumnie po czym spojrzałam się na niego, a on tylko parsknął śmiechem i dodał - no więc. chciałem żebyś tu przyszła, bo chciałem pogadać - wiesz, inteligencją to ty nie świecisz, bo tego to zdążyłam się domyślić dodałam zirytowana - Musisz od razu być dla mnie taka niemiła ? Co ja ci takiego dziewczyno zrobiłem że mnie tak nie lubisz co ? - no nie.. ten człowiek mnie już wkurza. - Hmm.. Dlaczego cię nie lubię. ? Najpierw jedno pytanie. Masz dużo czasu teraz ?- zrobił zdziwioną minę po czym dodał takim szarmanckim głosem - dla ciebie zawsze - parsknęłam po tym śmiechem, ale zaczęłam spokojnie. - No więc. Nie lubię cię ponieważ: jesteś chamski, nie szanujesz niczyjego zdania, nie słuchasz niczyich próśb, uważasz siebie za wielkiego pana, myślisz że skoro masz pieniądze to masz wszystko, zwracasz uwagę na dziewczynę tylko wtedy jak chcesz ją przelecieć po czym ją zostawisz, jesteś arogancki, bez wstydu, bezczelny, bezmózgi... wymieniać dalej ? - jego mina była po prostu bezcenna, wybałuszał na mnie gały, jakby zobaczył kosmitę - hallo ! Ziemia do bezmózgiego Adama ! - otrząsnął się po czym dodał - mała, posłuchaj. Chamski bywam, racja. Szanuje zdanie każdego, no dobra prawie każdego, próśb słucham, ale nie zawsze, nie uważam się za "wielkiego pana" tak jak ty to powiedziałaś, nie mam dużo kasy, to że mam firmówki to tego nie oznacza a wszystkiego nie mogę ponieważ dajmy na to: nie trzasnę drzwiami obrotowymi ani nic z tych rzeczy, na dziewczynę zwracam uwagę nie wtedy kiedy mam chcice bo gdybym miał chcice to poszedłbym do burdelu, a zwracam na nią uwagę wtedy kiedy mi się podoba i mnie czymś zaskoczy bądź zainspiruje, arogancki owszem bywam czasami ale nie zawsze, bez wstydu ? hmmm.. czy ja wiem ? Jak w wieku 5 lat zgubiłem majtki w basenie to wstydziłem się pokazać na mieście więc raczej nie, bezczelny okej czasami jestem ale bez przesady, a bezmózgi ?! Wypraszam sobie ! Mam średnią 3.14 to jest w moim wykonaniu mistrzostwo ! - Nie mogłam uwierzyć ! Zapamiętał słowo w słowo ! Okej. Nie będę się tym tak podniecać bo orgazmu zaraz dostanę. No ale teraz to na jego krzywej mordzie rysowało się wkurwienie i nienawiść. Piękny widok. - Super, masz coś jeszcze do dodania? Śpieszy mi się. - spojrzał na mnie podejrzliwie po czym powiedział - tak, mam dużo do dodania, więcej niż sobie myślisz mała... - Nie mów do mnie mała ! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby po czym on się zaśmiał i dalej kontynuował - no więc MAŁA - ugh.. jak on to podkreślił, rzygać mi się chce. - Chciałem tylko ci zaproponować jeden mały układzik, co ty na to ? - jaki kurwa układzik ? co on pierdoli ? Jebie mu czy jak ? - Jaki układ ? Dobrze się czujesz czy gorączki dostałeś ? - zrobiłam poker face i patrzałam na niego nawet nie mrugając oczami - Układ będzie taki....

CDN...
_____________________________
No to jest i rozdział 2 ;3 mam nadzieje że się podoba ;3

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 1

Jak zawsze rano wstałam do szkoły, ubrałam się, zjadłam śniadanie przy okazji lekko wkurwiając brata, umyłam zęby i wyszłam do szkoły. Po drodze jak zawsze z resztą spotkałam się z moja przyjaciółką Vicki. Przyjaźnimy się od piaskownicy, znamy wszystkie swoje sekrety, mówimy Sobie o wszystkim. Vicki jest z mojego rocznika, zawsze wyluzowana, stylowo ubrana t.zn. bejsbolówka, full cup, trampki zazwyczaj czarne lub szare, rurki i do tego czasami kujonki. Całość wygląda tak. Mi się jej styl podoba. Kolor włosów piękny blond, niebieskie oczy, szczupła sylwetka no jak dla mnie mogłaby być modelką ! Ale ona oczywiście wie lepiej. Pomimo tego że tyle wpycha w Siebie jedzenia nadal jest szczupła. Jak ona to robi ?! Ja nie wiem. Ona tez nie. MAGIA! Dochodząc do szkoły już widziałyśmy wytapetowane lalunie które pizdrzyły się myśląc że będą od kogoś lepsze. Oj to sie myliły. Jak ja ich nienawidzę ugh.. Mogłabym im wydrapać oczy, ale powstrzymuje się żeby nie mieć przejebane na samym starcie. Obok nich grupka "najprzystojniejszych" chłopaków w całej szkole. Jak dla wszystkich lasek to najprzystojniejsi, a jak dla mnie i Vicki największe błazny w szkole. Myślą że są tacy piękni, klata, biceps i te sprawy tylko dlatego że mają nadzianych starszych. Spokoo.. Jak dla mnie marnowanie kasy na takiego przygłupa.. Ale cóż poradzisz. No i wreszcie. Nasza paczka. Zawsze trzymamy się razem i mamy to samo zdanie o tamtych pozostałych dwóch grupkach. Są jeszcze kujony i lizusy, ale na nich nie zwracamy uwagi. Do naszej paczki należą: David, Ja, Vicki, Paulinn, Kami, Michał i Patryk. Tak prawda przewaga chłopaków ale pomimo tego zawsze trzymamy się razem. - No hej chłopaki i Paulinn - cmoknęłam każdego w policzek - siemka - odpowiedzieli chórkiem - no i jak tam kochani weekend ? Balowaliście ? - no coś ty zakuwałem do testów które dzisiaj mamy - powiedział skwaszony David - Jakie testy ?! Dlaczego ja nic o tym nie wiem ?! - i wszyscy wybuchli śmiechem. No tak. Jaka ze mnie idiotka. Robią mi ten kawał już tyle czasu a ja nadal się nabieram - oj kochanie nie przejmuj się, słodko wyglądasz jak się złościsz - powiedział Patryk, który zawsze się tak do mnie zwraca, nie wiem czemu, ale przyzwyczaiłam się już do tego. Weszliśmy do szkoły i każdy poszedł do swojej szafki. Przy mojej stał jakis chłopak ze starszej klasy z kumplami. Podeszłam jak gdyby nigdy nic i zaczęłam mówić - Mógłbyś się z łaski swojej przesunąć sam tu nie jesteś - spojrzałam na niego 'spod byka' a on tylko zaśmiał się drwiąco i odpowiedział - kochana to masz problem, poczekaj skończymy rozmawiać to sie odsunę - puścił oczko a we mnie się zagotowało miałam ochotę wydrapać mu te zielone gały, i powybijać te wszystkie śnieżno białe ząbki - czy ty głuchy byłeś jak do ciebie powiedziałam ? Spieprzaj stąd. I to już. - on tylko wywrócił oczami i powiedział nadal drwiącym głosem - a ja tobie powtarzam po raz kolejny mała jak skończę rozmawiać to się odsunę, teraz prowadzę poważną rozmowę więc nie przeszkadzaj tylko idź do tej bandy przyjebów okej ? - tego to już było za wiele. moją paczkę będzie wyzywał od bandy pojebańców ?! No chyba sobie kpi ! - nie no człowieku. odsuń się bo ja tu mam szafke czy to naprawdę tak trudno pojąć ?! A no przepraszam, twój móżdżek jest za mały żeby to zrozumieć. - Coś ty powiedziała smarkulo ? - ohooo zagotowało się w nim. Bardzo dobrze, teraz taką akcję odjebę że będzie mnie pamiętał przez wieki. - Co może jeszcze dzidzi przeliterować ? Odsuń się czubie od mojej szafki bo nerwy mi zaraz puszcze i ci wyjebę w ten koślawy ryj.! - wkurwiłam się już na maksa ! Ten dupek myślał że będę się go słuchać ? Pff.. wolne żarty.. - tak przeliteruj bo nie rozumiem. Posłuchaj mała. Nie zaczynaj z nami okej ? No chyba że chcesz mieć kłopoty, jak wolisz. - no nie no tu mnie rozwalił. Ja kłopoty będę mieć przez niego ? Biczys.. Prędzej to bym z mostu skoczyła - Wiesz.. przeliteruje W Y P I E R D A L A J S T Ą D. Zrozumiałeś ? Wiedz o tym że nie każda laska leci na twój wygląd i kasę, a przede wszystkim ja. Nie będę się Ciebie słuchała bo takiego paszczura to mam na co dzień w domu. - wtedy to mu szczena opadała, na chwile go zacięło ale jeden imbecyl pstryknął mu przed nosem palcami. - Ja jestem paszczurem tak ? Ja paszczuerm ? - i wtedy zaczął się do mnie stopniowo przybliżać, co prawda trochę się wystraszyłam, ale nie ruszyłam się z miejsca - Mnie się tak nie wyzywa, rozumiesz ? O nie.. Przegięłaś moja droga, albo przeprosisz albo pożałujesz - i w tym momencie przycisnął mnie do szafki, lewą rękę położył nad moją głową i patrzył się w moje oczy ja w jednym momencie powiedziałam - Nie. Rozumiesz ? Nie przeproszę cię. Nie będę się przed jakimś szkolnym błaznem płaszczyła bo on Sobie tak zażyczył. O nie. - i w tym momencie pocałował mnie prosto w usta z taką namiętnością że o ja pierdziele. Nie odwzajemniłam pocałunku. - no to może teraz przeprosisz ? A może chcesz kolejną dawkę ? - Ej chłopcze, nie pozwalaj Sobie za dużo. Po pierwsze: nie odwzajemniłam twojego pocałunku. Po drugie: jak na takiego "przystojniaka" to całujesz mój drogi fatalnie a po trzecie: dzięki że ruszyłeś wreszcie swój wielmożny tyłek i się przesunąłeś - zatkało go. Zanim zdążył wrócić do rzeczywistości ja już otwierałam szafkę i wyciągałam buty. W pewnym momencie odwrócił mnie ktoś. Uhu, znowu jego krzywa morda. - 17.00 w altankach. nie spóźnij się, bądź sama - zatkało mnie. i co ja mam teraz zrobić ? Iść ? Nie iść ? Boże, przecież ja nie znam nawet jego imienia. Gdybym poszła a on byłby z kumplami to co ? Nie no.. nie wiem.. Wiem. Mam plan. Vicki przecież mieszka niedaleko altanek to jak coś to o 17 przejdę się tam, jak nikogo nie będzie lub ten błazen będzie z jakimiś chłopakami to pójdę do Vicki i problem z głowy. Ja to mam głowę. Nie ma co. Dobra trzeba zbierać się na lekcje. Dzisiaj jak na złość miałam wszystkie lekcje dzielone z moją paczką. Na dodatek złego 3 lekcje miałam z tym błaznem i przez te trzy razy się do mnie dosiadł. Nie odezwałam się słowem, mówił coś do mnie ale nie reagowałam. Wychodząc ze szkoły, poczułam że ktoś mnie łapie za nadgarstek, odwróciłam się energicznie i cios prosto w żebra, taki nawyk. Jaki piękny widok zobaczyłam jak odgarnęłam włosy z oczu. Zwijający się z bólu ten błazen. Ej a tak właściwie to jak on ma na imię ? Kurw... A tam. I tak nie chce mieć z nim kontaktu. Zaśmiałam się i poszłam dalej nie oglądając się za siebie. Nagle staną przede mną jakby wyrósł z pod ziemi. Ja otworzyłam szeroko oczy, oglądając się i jąkając jak idiotka. - A.. ale.. przecież.. ty.. tam.. jak.. co .. jak to możliwe ?! - machałam rękami jak pojebana - magia mała, magia - puścił oczko. ja tylko spojrzałam spod byka na niego i ominęłam go - obraziłaś się za to że powiedziałem mała ? No weeź ! A jak miałem powiedzieć ? "dziewczynoktórejimienianieznam" ? - wiesz co ? ogarnij się. Moję imię ? Julka. Tyle ci wystarczy . Nara - odeszłam wkurwiona i usłyszałam tylko za plecami jak krzyczy- Mów mi Adam. I nie zapomnij ! Altanka 17 ! Masz być sama ! - pomyślałam Sobie "tja.. ja przyjdę sama a ty z kumplami, nie dzięki." do domu doszłam już bez jakichkolwiek przeszkód, zjadłam obiad i uszykowałam się na to nieszczęsne wyjście, na które w końcu zdecydowałam się pójść....
___________________________
Heej waaam ;3 Dzisiaj gdzieś napadła mnie wena ;3 tak się rozpędziłam, że myślałam że napiszę jeszcze 2 rozdział ;3 w sumie to nie mogłam przestać pisać, aż mój brat zaczął się ze mnie śmiać ;3 Pozdrawiam was miśki kochane
Wioll <3

sobota, 19 stycznia 2013

Prolog.

Siemka. Jestem Julka. Chodzę właśnie do pierwszej liceum. Jakie jest moje życie ? Hmm.. jakby to określić ? Szalone, pełne wrażeń, a może po prostu jedyne w swoim rodzaju ? Tak to ostatnie pasuje chyba najlepiej. Klasę mam naprawdę świetną, rozumiemy się bez problemu i każdy, każdego wspiera. Pomimo tego, że mieszkam na wsi to nie uważam, że moi znajomi to "wieśniacy". Nikt nie mówi śląską gwarą ani nic z podobnych. Czasami jedynie jak się wygłupiamy to tak żartujemy. Dobra, idę spać bo jutro do szkoły, ugh.. jak ja nienawidzę tej przeklętej budy.